Na I. konkurs poznański,
imienia znanego pisarza, Eugeniusza Paukszty, nadesłano
35 prac, z których
większość
dotyczy zagadnienia egzystencji w bezpośrednim środowisku
zamieszkania bohaterów
opowiadań, jak i samych autorów zaangażowanych
w narrację, bardzo często
sięgającą
do retrospekcji, w sposób
sytuacyjny, z udziałem przywoływanych
postaci z przeszłości.
Narracyjne apogeum ( graniczące z mistyfikacją,
przekraczające granicę
konfabulacji) zademonstrowała laureatka głównej
nagrody, Pani Elżbieta Stankiewicz - Daleszyńska,
posługując
się klasyczną
personifikacją dotyczącą
nie tylko świata zwierząt.
U niej żyją
nawet mury, duchem minionego czasu. Ciekawa i pełna
wynurzeń filozoficznych, jest jej miejska
wyprawa do urzędu wymiaru sprawiedliwości
(fabuła opowiadania) w towarzystwie
mitycznych osób, owianych nutką tajemniczości,
w czasie bardzo zróżnicowanym - w zależności
od mijanych szczególnych miejsc i obiektów, z których każdy
ma dla autorki bardzo bogaty bagaż wspomnień
i doświadczeń. Z autopsji i z opowiadań
przodków.
Proza to
wielce wytworna, i tylko na pozór trudna do zrozumienia, metaforyczność jakże wyszukana, są
momenty, w których
czytający ma wrażenie
obcowania z poezją. Zatem można,
a nawet trzeba zaliczyć laureatkę
głównej nagrody, do grona pisarzy
tworzących prozę
artystyczną.
Bez przekraczania cienkiej granicy między
poezją i prozą.
W podobnym
tonie i w fabule zbliżonej wypowiedziała
sią Barbara Kęcińska
- Lempka, laureatka pierwszego wyróżnienia, znana w kręgach
literackich Poznania z publikacji poetyckich i prozatorskich, od wielu, wielu
lat. W nagrodzonym opowiadaniu snuje opowieść
o dawnym Poznaniu w fascynującym dialogu ze swoją
babcią. Podobieństwo
obu nagrodzonych opowiadań jest bardzo wyraźne,
przy czym narracja i język, to już
zupełna odmienność, co zrozumiałe albowiem pani Stankiewicz-Daleszyńska
od dawna bryluje swoją bardzo oryginalną
prozą i jest znana nie tylko w środowisku
poznańskim.
Drugie
wyróżnienie przypadło
autorce z miejscowości Łubowo
w woj. Zachodniopomorskim, Pani Grażynie Wallefeld, za pracę
pt. „ LOSY opowiadania rodzinne”, napisaną z nadzwyczajnym wyczuciem literackim,
jeśli chodzi o język
scalający fragmenty opisowe z fragmentami
relacji odtwarzanych z pamięci, lub z przekazu starszych pokoleń,
zwłaszcza, jeśli
jest mowa o losach ludzi pochodzenia żydowskiego w czasie drugiej wojny światowej.
Autorka starała się
pokazać czytelnikowi inne, nieznane dotąd
oblicze wojny, jaka toczyła się
obok tej nacechowanej śmiercią,
walka o życie miała
charakter pomyślunku, sprytu głównego
bohatera, który wychodził
z każdej opresji dzięki
swoim umiejętnościom
manualnym. „Złota
maszyna” do szycia jest symbolem przetrwania narodu żydowskiego,
mimo skutków zbrodniczej machiny wyniszczającego
holokaustu.
Niezwykle zaskakująca
puenta: „ gdyby
diabeł nie spowodował
tego, że nie jesteśmy
w stanie wejrzeć w swoje życie
byłe i przyszłe,
gdyby ministrowie boży nie wypaczyli dla swoich korzyści
tory, biblii i koranu, nie byłoby tego, co jest na świecie
teraz. Zaś Mojżesz,
Chrystus i Mahomet zastanawiali się gdzie popełnili
błąd”.
Niewątpliwie,
proza Grażyny Wallefeld może
znaleźć się
w szerszych kręgach zainteresowań
czytelników, autorka
pracuje we własnym gospodarstwie rolnym a
literaturę traktuje, jako intelektualne
dowartościowanie osobistego i zawodowego życia. Trzeba mieć
nadzieję, że
na tym nie poprzestanie i to wyróżnienie potraktuje, jako zachętę
do dalszej pracy.
Próżno
wśród nadesłanych
prac szukaliśmy klasycznej prozy poetyckiej, tego co obecnie jest bardzo popularne wśród młodych
poetów, do
których już nie przemawia klasyczne
wersowanie mowy wiązanej,
poszukują oni długiej
frazy, uciekają od metafory, ale znaleźli
dla niej nową funkcję
obrazowania sytuacyjnego, co stanowi – ową - cienką
granicę pomiędzy
prozą i poezją.
Nagrodzeni:
Barbara Tylman, Krzysztof Galas, i Piotr Bagiński
są znani przede wszystkich z pisania
poezji, Bagiński nadesłał
bardzo ciekawy esej, w którym
porusza problem ludobójstwa
będącego
jakby odpryskiem wszystkich zbrodni popełnionych w czasie drugiej wojny światowej
i bezpośrednio po jej zakończeniu. Dwa wątki, retrospekcje z okresu
edukacji, nawiązanie do wybitnych postaci
poetyckich, przedstawicieli okresu Orientacji Hybrydy, okres poznański
Bagińskiego daleki jest od spodziewanych
osiągnięć.
Barbara
Tylman, poetka z Rataj odnalazła się
w prozie z bardzo pozytywnym skutkiem, opowiadanie pt. „Znajda” jest próbą
spuentowania sytuacji, która może się
zdarzyć w każdym
bloku mieszkalnym, gdzie bezdomność przestaje być
problemem po przekroczeniu właściwego
progu. Tylmanowa od dawna publikuje małe formy prozatorskie, od większego
dzieła dzieli ją
już tylko krok, jej poezja na tym nie
ucierpi, bowiem proza umacnia autora w kształtowaniu
własnego języka,
przechodzenie z jednego gatunku do drugiego nie stanowi żadnego
problemu, konkurs w tym przypadku - jego skutek pozytywny dla autorki, jest
sygnałem do nowej drogi. Nic nie stoi na
przeszkodzie, co może potwierdzić
Krzysztof Galas, poeta znajdujący czas na pisanie ciekawych
felietonów i
opowiadań, jego praca konkursowa obrazuje
proces dorastania młodego człowieka
w warunkach wzrokowych ułomności,
bardzo ciekawe studium na temat dochodzenia do obrazu i przekazu przy pomocy
intuicji, bodźców zewnętrznych
i posługiwania się
alfabetem na dotyk. Krzysztof Galas ma duże doświadczenie
dziennikarskie, stoi obecnie przed największym wyzwaniem, jakim będzie
jego dalsza twórczość, w której
proza znajduje coraz więcej miejsca.
Pierwsza edycja konkursu prozatorskiego im.
Eugeniusza Paukszty już za nami. Oczekiwania organizatorów
po części zostały
osiągnięte,
spodziewaliśmy się
jednak tematyki bardziej współczesnej, większego
autentyzmu i bardziej zaczepnego
zaangażowania autorów. Tymczasem obserwujemy bieganie
po podwórkach przeszłości,
wysyłanie bohatera bądź
narratora po wiadomości z drugiej ręki,
popadamy w opisy świata, którego już
nie ma, powracamy w przeszłość
bez przekonania o takiej konieczności? W minionym ćwierćwieczu
- bardzo dynamicznym - znajduje się wiele punktów zaczepienia dla
prozaika, tymczasem obserwujemy u naszych autorów kreowanie metafizycznych
postaw, przywoływanie osób mających
spełniać
wątpliwą
rolę bohatera? Tutaj, w tym miejscu mam najwięcej
wątpliwości
czy oczekiwania organizatorów zostały zaspokojone? Eugeniusz Paukszta
tyle miał do powiedzenia, że
o inspiracje tematyczne nie jest trudno. W nowej rzeczywistości
powinna rodzić się
nowa proza, wszak wraz z otoczeniem zmienia się
także człowiek,
w tym przypadku także czytelnik. Korzystanie z języka
nie kończy się
na jego zasadniczej funkcji przekazu, jest w nim coś
więcej, co nam w jakimś
stopniu umożliwia proza laureatki głównej
nagrody.
Poznań,
7 listopada 2017.