Od kilku dni nie
wychodzę z domu, mrozu się nie obawiam, ale nie mam powodu ani chęci na spacer,
zima nigdy nie była moim sprzymierzeńcem, dlatego teraz mogę wyrazić niechęć do
niej, w sytuacji, kiedy już nie jestem obarczony żadnym obowiązkiem. Ludzie
podróżują i marzną na peronach, w wagonach, na przystankach, jeśli muszą to
zrozumiałe, jeśli nie, to z przyzwoitości mogę tylko współczuć, magnes
popularności przyciąga, jest jednak drabinka tej popularności a szczebelkami są
dobre książki i obrazy. Styczeń zapisał się dramatem - dzień po dniu odeszli z
naszego grona wybitni poeci, trzynastego zmarł Marek Kośmider, dzień później
Tadeusz Stirmer. Kośmider poeta natchniony pisał piękną lirykę a w szczególności
psalmy, w przeszłości mocno związany z Herbertem, pisał pracę dyplomową na jego
temat, pisał długo, ponieważ po studenckim marcu 1968 został usunięty z
Uniwersytetu. Moje kontakty z Markiem miały charakter okazjonalny, stąd moja
wiedza była do pewnego czasu ograniczona, kilka lat temu spotkaliśmy się w
Poznaniu, wręczył mi swoje tomy poezji z minionego okresu. Uzupełniłem sobie
wiedzę o tym nietuzinkowym poecie. Nie byłem na pogrzebach, bo nie mogłem,
dzień po śmierci Tadeusza w klinice okulistycznej przeszedłem rutynowy zabieg
usunięcia zaćmy. Z rutynowego do komplikacji podczas wszczepiania sztucznej
soczewki, operacja trwała godzinę i była wyczerpująca. Przez pięć dni brak
widzenia, na szósty pierwsze objawy poprawy potem z dnia na dzień zacząłem dostrzegać
przedmioty, faszerowany lekami dochodzę do stanu, powiedzmy dobrego. Nie
pierwszy to raz choroba pozbawia mnie uczestnictwa w ważnym wydarzeniu. Życie
to nie bajka, albo, kto powiedział, że jest łatwe. To opinia sąsiadki, którą
szanuję za to, że potrafi zmagać się z problemami nie gorzej od mężczyzn.
Z kraju napływają
niepokojące sygnały o trudnościach finansowych organizatorów konkursów. Znikają
z mapy prestiżowe imprezy literackie, i nie tylko. Gdzie leży problem takiego
stanu rzeczy, wiadomo, ale nie sądzę, że jest to klasyczne zaciskanie pasa w
budżetach lokalnych. Owszem, środki na kulturę zawsze były po za priorytetem
wydatków, ale były, obecnie nastąpił jakiś globalny przełom podyktowany
wyliczeniami korzyści, jakie przynosi każda wydana złotówka. Promocja miasta,
regionu to cel nadrzędny, zainteresowanie poezją tylko w kręgach piszących, o
masowości trudno mówić, lecz masowość powinna być rozumiana nie, jako
uczestnictwo w imprezie, jej zasięg dzięki internetowi jest nieograniczony,
kojarzenie z miastem jest bezdyskusyjne. Jak wiadomo, każda władza ma swoją
linię polityczną kształtowania świadomości społecznej, zwłaszcza kultura jest
pod lupą, edukacja, media itd. Od pewnego czasu dobre jest to, co kiedyś było
niepożądane, im więcej zamętu tym więcej pobłażania, przeszłość ma trafić raz
na zawsze na śmietnik historii, w tym także idole przeszłości, tacy jak np.
Ratoń.
Na koniec trochę optymizmu, mróz odpuścił więc ruszyłem w miasto tam
gdzie dawno nie byłem – okolice Ławicy i Wysogotowa. Wiele się tam zmieniło w ostatnich latach,
nie ma już pól, zwłaszcza słynnego pola szparagowego. Olbrzymie magazyny,
zabudowy przemysłowe i zachodnia obwodnica miasta, okalająca wioskę
Skórzewo. Z wioski zrobiło się osiedle,
rolniczy charakter tych terenów całkowicie zniknął. Polne ścieżki otrzymały status ulic, i tak szparagi
przyczyniły się do nazwy Szparagowa, a
niegdysiejszy zakład kamieniarski stoi nadal pod innym szyldem ale przy
ulicy Kamiennej. Spędziłem tutaj kilka
ładnych lat na świeżym powietrzu,
podziwiając pole szparagowe a także dojrzewające nieopodal zboże. To były ciężkie lata, ale niezwykle
ciekawe, praca, praca, realizacja wielu
ciekawych pomysłów, choćby słynna macewa
– dzieło życia z granitu szwedzkiego, wykonane na zamówienie pewnego
biznesmena z Berlina Zachodniego. Stąd
chłopaki wyjeżdżali na kontrakty stulecia – Wiedeń, Graz, Seszele, Karlove Vary.
Polskie rzemiosło było cenione w świecie, szczególnie przy konserwacji
zabytkowych obiektów. Wspomnieniami żyć nie
wystarczy, jest granica takich emocji, jak wszystko inne ulega weryfikacji czasowej. Unikam takich
stwierdzeń jak: za naszych czasów było
inaczej, lepiej itd. To samo
słyszałem z ust moich rodziców, wcześniej dziadków. Nie mniej jednak niektóre
miasta czasy świetności mają za sobą. To
widać na historycznych zdjęciach. Mam na
myśli znaczenie tych miast w przeszłości a zwłaszcza
położenie geograficzne, przemysł,
tradycja i kultura. Postęp prowadzi do
migracji, granice emigracji są coraz dalej, społeczeństwa zmieniają swoją mentalność,
wszystko jest dostępne dla młodych, pojawiają
się coraz to nowe szanse. z których trzeba
korzystać.
Coraz cieplej, coraz więcej słońca, dzisiaj zauważyłem
biedronkę, krzewy puszczają pąki, a
najwięcej wiosny w Mlawie, za sprawą Jarosława Trześniewskiego. Od pewnego czasu zaprasza poetów z najwyższej
półki. Zaczęło się od Piotrka Gajdy, a skończy zapewne na Dyckim? Na razie do Mławy zawita Dariusz Dziurzyński, świetny
poeta z Warszawy. Ostatnio był tam Kacper Płusa. Dzięki Ci Jarek za NOWE w Mławie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz