Janusz Koniusz ukończył 80 lat. Na tę okoliczność ukazała się kolejna książka pod wymownym tytułem "Na własne podobieństwo". W obszernym tomie poeta pomieścił swoje najlepsze wiersze, wiersze publikowane wcześniej a poprawiane, oraz wiersze nowe z ostatnich trzech lat. Bogactwo poetyckiego przekazu, skondensowane w mistrzowski sposób, prostotą przekazu, bez uciekania się do zawiłości językowych i metaforycznych,
Wykorzystanie archetypów religijnych, retrospekcje (powroty do miejsc dzieciństwa, do korzeni, i wspomnienie w formie rozmowy z matką. Odniosłem wrażenie jakby autor,(kolejny raz) w tej jednej książce, (kolejny raz dopracowanej do perfekcji) z determinacją godną podziwu, starał się pomieścić całe swoje życie, doświadczenia, nie tylko literackie, a także przekazać czytelnikowi to wszystko, co jego zdaniem jest najważniejsze. Stąd wiersze o życiu, o starości, o przemijaniu, a także o stworzeniu i końcu Ziemi. Są także wątki historyczne, rodzinna Niwka koło Sosnowca, w „trójkącie trzech cesarzy” gdzie zbiegały się granice trzech zaborów. Rozmowa tam z matką, są odwiedziny rodzinnego miasta, oraz bezwzględna samotność i rządząca starym człowiekiem- fizjologia.
Prawie w każdym wierszu można dostrzec pierwiastek rozrachunku, swoistego podsumowania a nawet próby poetyckiego testamentu, w którym literatura nie jest przedmiotem rozważań, z natury rzeczy niezależna, dla Koniusza znaczy tyle ile słowo, które się uchowa w świadomości dziedzictwa pokoleń, tak długo jak istnieć będzie ludzkość. A więc, choć jedno słowo doskonałe, ponadczasowe, warte całego pisania. To autor wielokrotnie powtarza w swoich wierszach, czerpiąc tropy i wywody z obszarów; religii, mitologii i rzeczywistości (tej minionej, historycznej już). .
Ostatnim słowem poety jest śmierć, nieunikniona, ostateczna:
Ziemia zapadnie się w ziemię
woda się utopi
ogień w ogniu spłonie
proch się w proch rozsypie
ukamienuje się kamień
strach umrze ze strachu
tylko śmierć się nie uśmierci.
(napis na murze)
Janusz Koniusz jest literacką ikoną Zielonej Góry, osiadł w tym mieście po ukończeniu studiów, tutaj tworzył i pełnił różne funkcje związane z kulturą. Wieloletni redaktor naczelny "Nadodrza". Prezes stowarzyszeń kulturalnych, mieszkaniec winnego grodu, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobowości. Nie tylko utożsamiany z kulturą i literaturą, przede wszystkim jako człowiek powszechnie szanowany, lubiany w środowisku, towarzyski, pełen poczucia humoru. Jubilatowi życzę sto lat w zdrowiu i szczęściu, kolejne książki niech się pojawią jak grzyby po deszczu - deszczu witalnym - albowiem nic tak poetę nie trzyma przy życiu jak pióro, nawet w buntującej się dłoni, dłoni do uściśnięcia.
Janusz Koniusz, Na własne podobieństwo, Wyd. Pro Libris-WiMBP im. Norwida, Zielona. Góra.
Wykorzystanie archetypów religijnych, retrospekcje (powroty do miejsc dzieciństwa, do korzeni, i wspomnienie w formie rozmowy z matką. Odniosłem wrażenie jakby autor,(kolejny raz) w tej jednej książce, (kolejny raz dopracowanej do perfekcji) z determinacją godną podziwu, starał się pomieścić całe swoje życie, doświadczenia, nie tylko literackie, a także przekazać czytelnikowi to wszystko, co jego zdaniem jest najważniejsze. Stąd wiersze o życiu, o starości, o przemijaniu, a także o stworzeniu i końcu Ziemi. Są także wątki historyczne, rodzinna Niwka koło Sosnowca, w „trójkącie trzech cesarzy” gdzie zbiegały się granice trzech zaborów. Rozmowa tam z matką, są odwiedziny rodzinnego miasta, oraz bezwzględna samotność i rządząca starym człowiekiem- fizjologia.
Prawie w każdym wierszu można dostrzec pierwiastek rozrachunku, swoistego podsumowania a nawet próby poetyckiego testamentu, w którym literatura nie jest przedmiotem rozważań, z natury rzeczy niezależna, dla Koniusza znaczy tyle ile słowo, które się uchowa w świadomości dziedzictwa pokoleń, tak długo jak istnieć będzie ludzkość. A więc, choć jedno słowo doskonałe, ponadczasowe, warte całego pisania. To autor wielokrotnie powtarza w swoich wierszach, czerpiąc tropy i wywody z obszarów; religii, mitologii i rzeczywistości (tej minionej, historycznej już). .
Ostatnim słowem poety jest śmierć, nieunikniona, ostateczna:
Ziemia zapadnie się w ziemię
woda się utopi
ogień w ogniu spłonie
proch się w proch rozsypie
ukamienuje się kamień
strach umrze ze strachu
tylko śmierć się nie uśmierci.
(napis na murze)
Janusz Koniusz jest literacką ikoną Zielonej Góry, osiadł w tym mieście po ukończeniu studiów, tutaj tworzył i pełnił różne funkcje związane z kulturą. Wieloletni redaktor naczelny "Nadodrza". Prezes stowarzyszeń kulturalnych, mieszkaniec winnego grodu, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobowości. Nie tylko utożsamiany z kulturą i literaturą, przede wszystkim jako człowiek powszechnie szanowany, lubiany w środowisku, towarzyski, pełen poczucia humoru. Jubilatowi życzę sto lat w zdrowiu i szczęściu, kolejne książki niech się pojawią jak grzyby po deszczu - deszczu witalnym - albowiem nic tak poetę nie trzyma przy życiu jak pióro, nawet w buntującej się dłoni, dłoni do uściśnięcia.
Janusz Koniusz, Na własne podobieństwo, Wyd. Pro Libris-WiMBP im. Norwida, Zielona. Góra.
foto, z jubileuszu poety, w Zielonej Górze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz