Strzyżenie owiec
Zbliża
się koniec roku, okres podsumowań, refleksji nad wszystkim, czego
się dokonało, i nad tym, co umknęło mimo starań, wysiłków
niekiedy ciężkiej pracy. Okres rozliczeń, za i przeciw, straty i
zyski, ocena szans na przyszłość, rezygnacja lub wytężenie sił
do dalszej pracy w określonym celu, który wieńczą odpowiednio
dobrane środki. Nie ma gwarancji powodzenia, ale są równe szanse
dla wszystkich niezależnie od wieku, pod warunkiem rozeznania
poetyckiego pola, na którym bez przerwy coś się zmienia, na którym
młodzi mają coraz więcej do powiedzenia, zwłaszcza w ostatnich
dwóch latach, a już bieżący rok przyniósł powiew młodego, do
tego stopnia, że starsi poeci, debiutujący w chwale tzw. późnego
debiutu, powinni baczniej się przyjrzeć, co dzieje się z poetyckim
językiem, który nie stoi w miejscu, dynamika jego rozwoju stawia
przed nimi nowe wyzwania, inaczej muszą się liczyć z egzystowaniem
na peryferiach poezji.
Tegoroczne debiuty Seweryna Górczaka, Kamila
Brewińskiego, Macieja Taranka, Łukasza Kuźniara, Macieja Rasia i
Szymona Domagały-Jakucia, nie przejdą bez echa, jest to uderzenie
młota w ścianę, za którą egzystują wszyscy możni poetyckiego
świata. Trudno jeszcze zawyrokować czy jest to nowa fala bis, czy
forma protestu wobec marginalizacji pola egzystencji najmłodszego
pokolenia? Jakuć i Górczak mówią o tym dobitnie bez ogródek,
Brewiński i Taranek uciekają w taniec Chochoła, który kończy się
upadkiem niezidentyfikowanej osobowości, każdy z nas jest tym
Chochołem, czapka z głowy przed nimi, że w debiucie odważyli się
na bardziej lub mniej jawny protest, kiedy inni, starsi z dorobkiem
zapomnieli o świecie, w którym egzystują lub wegetują, lub idą w
świat własnego wydumanego azylu. Niewątpliwie, każdy z
wymienionych debiutantów pretenduje do wyróżnienia, na drodze
stanąć im może jedynie wyrocznia nasiąknięta dyrektywami
polityki takiej a nie innej. Nie łudźmy się, że coś się
zmieniło, poeci na służbie
byli i będą nadal, a także poeci zrzeszeni w związkach gdzie
wyciąga się kasę na nagrody prestiżowe, tutaj działa mechanizm
klanu, należysz będziesz miał, będziesz służył organizacji,
pomyślimy o nagrodzeniu. "Strzyżeniem" jest także Nagroda
Dyni, póki co, jest to niezła
zabawa, ale także i protest wobec braku należytej oceny wartości.
Myślę, że nagroda Dyni
zafunkcjonuje w obszarach
regionalnych, tutaj też nagradza się twórców z klucza, który
znają jedynie wtajemniczeni. Niech sobie taki klucz funkcjonuje,
byleby nie kompromitował organizacji i instytucji na rzecz których,
kapituły konkursów podejmują decyzje. Temu zjawisku warto się
przyjrzeć, zwłaszcza nagrodzonym książkom, jak się prezentują w
konfrontacji z innym tytułami wydanymi w tym samym czasie w
regionie. Miano książki lub debiutu roku nie może być
deprecjonowane, a poeci zasługujący na uznanie – spychani w ten
sposób na margines.
Jerzy
Beniamin Zimny (2013)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz