Karol Samsel w
swoim jednostronnym lirycznym dialogu z Bogiem próbuje udowodnić, że dobro może
być porównywalne ze złem, mimo swojej doskonałości? Przykładem jest Aniołek, któremu czas odbiera twarz powoli, w miarę ostrości patrzenia na ten sam widok,
widok rozwijającej się rzeczywistości w kierunku doskonałego, ludzkiego tworu.
Ewolucja osobowości poddawana jest siłom budującym na równi z siłami
destrukcji. Oprzeć się jej, to pozbawić siebie doświadczeń, z których tak samo
wyraziście wyłania się dobro jak i zło. Przy czym, jak na ironię losu, dobro
bardziej umacnia swoją pozycję, kiedy poddawane jest siłom destrukcji. Do tego
stopnia, że prawda, jako pojęcie względne zaczyna nabierać pewników, których
tak bardzo poszukują wątpiący w skuteczność najwyższych wartości
moralnych.
Podpory moralne
Samsela, to postaci uwikłane w dobro, które służy wiernie złu. Złu w pojęciu
partykularnym określonych idei, które podzieliły ludzkość na dwa obozy. Przy
czym zarówno w jednym obozie jak i drugim - dobro wynika z występku zła, i zło
niosące dobro w interesie określonych sił o znaczeniu irracjonalnym.
Bluźnierstwo w obu przypadkach jest nieodłącznym elementem ukrytej walki,
której efekty (skutki) nigdy nie mają końca. Bohaterowie negatywni odbierani
pozytywnie, a także bohaterowie świecący przykładem popadają z czasem w
niełaskę opinii publicznej. Odwołując się do Szatana - mamy nadzieję, że
odezwie się Bóg, i odwrotnie. Typowa postawa liryczna Samsela wynikająca z
pustki, braku obszaru dialogu, punktu zaczepienia, a także stawiane pytanie:
gdzie był wtedy Bóg?
Jedno, co mnie
utwierdza w przekonaniu o zasadności postawy Samsela, to drążenie przez niego
odwiecznego tematu - walki dobra i zła. Walka ta przybiera różne formy,
najczęściej narzędziem tej walki jest indokrynacja polityczna, wprowadzająca
nowe wartości obiegowe niezbędne do umocnienia pozycji dyktatury. Zło staje się
dobrem a dobro ma być postrzegane, jako zło. Równowaga panująca we
wszechświecie, jest niczym innym jak ścieraniem się tych dwóch sił, z której
wyłania się doskonałość. Więc, czy w tym przypadku można negować takie a nie
inne zachowania? W Więdnicach, bohaterowie Samsela w swoim przekonaniu czynili
dobro, dobro wyrządzające zło? Czy złem można nazwać potępienie ich i
odsądzenie od czci i wiary? Samsel próbuje nam uświadomić jak nieprecyzyjne
jest określenie tych dwóch sił, konkurujących ze sobą. Uwypukla dualne ich
znaczenie wynikające z interpretacji w interesie własnym, niekiedy ogólnym. Dla
mnie bohater, a dla ciebie zdrajca, zależy od pozycji, w jakiej się znajduję i
mogę się w przyszłości znaleźć.
Błądzenie to
poszukiwanie prawdy. Kto błądzi, prędzej czy później, znajduje najistotniejsze
wartości? Uniwersalne, niepoddające się destrukcji czasu. Niepodlegające cezurze, niezależnie od
okoliczności politycznych lub społecznych. Czy sytuacji wymagającej poświęcenia
dobra, aby złu nadać miano wyższej konieczności? Nigdy w przeszłości nie było
widocznej granicy między dobrem i złem. I w przyszłości też nie będzie. Może
jest to próba, na którą skazana jest ludzkość? W celu oceny własnego
postępowania w okolicznościach dwuznacznych? Liryka Samsela jest dwuznaczna.
Dwa oblicza, jednak bardzo niewyraziste, a przy tym wymowne w swoich tajemniczych
rysach. Jak ten aniołek, pozbawiony oblicza siłami natury, która uzmysławia
nam, że wszystko, co ludzkie i ziemskie, podlega takim samym prawom, dobra i
zła? Przy czym nie ma znaczenia, w którym kierunku oscyluje ludzka świadomość.
W nicość obraca się zarówno ułomność jak i doskonałość. Z wyjątkiem
przekazywanych z pokolenia na pokolenie dziedzicznych cech. Podatnych na dobro
i zło.
Rzeki początku przynoszą koniec, wyobraziłem sobie śmierć w starej
wozowni poematu, wyobraziłem sobie śmierć w wygodnej daczy elegii, tylko tyle
ma z nas pozostać? Pozostaje tyle, ile w nas
materii a wszystko inne - jak poemat, elegia - albo przechodzi do historii
sławiąc nasze imię, albo będzie naszym przekleństwem, bo nie wiadomo, jakiej
sprawie służyliśmy?
Samsel stara się
nam uświadomić jak dalece podatny jest człowiek na czynniki determinujące jego
świadomość. Na ile jest odporny na
czynniki zła, w jakim stopniu potrafi rozpoznawać dobro w tym, co czyni. Na ile czyn jest podbudowany samodzielnym
myśleniem, w jakim stopniu zdeterminowany przez zło? Nieświadomości czynu Kacpra Macocha nie można
porównywać z postawą Iona Antonescu.
Pierwszy świadomie czynił zło, które miał szanse odkupić, natomiast drugi
w dobrej wierze kontynuował zło, nigdy nie miał wątpliwości, że to co robi nie jest
przedmiotem potępienia. Historia takich przykładów zna więcej. Choćby niektórzy
zbrodniarze wojenni, dzisiaj kultywowani, przywoływani przez określone opcje
polityczne.
Śmierć konieczna,
śmierć przypadkowa, śmierć będąca przeznaczeniem. Samsela interesuje sens
śmierci,.Zastanawia się, po co ten cały korowód toczący człowieka ku
nieuchronnemu przeznaczeniu. Po drodze tyle czynionego dobra, ileż zła, jak to
jest możliwe, że człowiek czyniący zło znajduje tylu naśladowców. Jak to jest
możliwe, że Szatan uosobiony w człowieku znajduje usprawiedliwienie w oczach milionów?
Ba, nawet jest gloryfikowany. I czy masowe zło jest mniej widoczne od
haniebnego czynu jednostki? Nie wiem,
nie rozumiem dążeń poety w kierunku rozwikłania tej zagadki. Jego dialogi z
przedwcześnie, tragicznie zmarłymi, jego mistyczne obcowanie z samobójcami,
próby dociekania przyczyn drastycznych kroków? Jego pytania do Boga natury
filozoficznej. Kamień milowy można spotkać przypadkiem?
Niewykluczone, że samobójcy taki kamień
napotkali na swojej drodze?. Życie to największy dar,
trzeba pamiętać, że maksyma ta pochodzi od Boga. Samsel nie do końca o tym przekonany
próbuje dociekać innej prawdy: dlaczego ten dar zamieni się nieuchronnie w
proch? Jeśli warto żyć, to dlaczego i
po co? Czyżby tylko wiara miała nas w tym utwierdzać? Innych czynników, ukrytych sił - nie ma? A może
są? Warto, więc zajrzeć do własnego wnętrza,
aby nie zadawać już takich pytań. Aby nie mieć wątpliwości, co jest dobre a co
złe? W Więdnicach odpowiedzi nie znalazłem,
tak jak w poprzednich książkach Samsela. Z niepokojem czekam na następny
tom. Czy rozwieje wszystkie moje
wątpliwości? I czy sam autor dojdzie do wniosku, że jest jednak opatrzność- boska czy szatańska - która kieruje przebiegiem wydarzeń? Poezja zaś, jest taka,
jakim jest jej autor. Chyba, że kłamie, delikatniej mówiąc - kreuje rzeczywistość
wbrew samemu sobie. Jedynym usprawiedliwieniem jest respektowanie zasad obowiązujących podczas wędrówki w ciemności!
Jerzy Beniamin
Zimny
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Jurku. Bardzo. I za tekst, i za rozmowę. Serdeczności.
OdpowiedzUsuń