piątek, 16 sierpnia 2013

Nowe wiersze






Czterdzieści


Miało być słonecznie a było deszczowo,szliśmy z miasta
do miasta, z nazwy do nazwy, we dwoje.Ty wyższy ja nieco
przy tuszy,szliśmy nie wiedząc,że zaraz otworzy się niebo.
Nasze z wierszy o piekle, nasze wymodlone i przepite,
zarazem w mękach nie naszych, w drgawkach konających
za winy i niewinność, w ustaniach bólu i grymasów na twarzy.
Szliśmy trasą wyznaczoną przez ciekawość oczu u uszu,
szliśmy wbrew i naprzeciw,wiedząc jedynie tyle,co widać.

Miało być jak w lesie a było jak na pustyni bez horyzontu.
Szliśmy w skupieniu wierząc własnym krokom, szliśmy
niewidoczni, bo nie było za nami śladów,tropy ludzkie
jedynie ich trupów,szliśmy bez życia a jednak ruchomi
poruszani przez siłę pochodzącą znikąd.Jakby miało to
świadczyć o istnieniu Jahwe, jakby nas prowadził i nie mówił
dokąd.Szliśmy służąc komuś i czemuś,bo ukazało się Jerycho.

17.11.2013




Niecała jaskrawość


Jak świat stary - nie spotkasz niedźwiedzia,
właśnie kładę się do zimowego snu,
ale pogadam z tobą dopóki drutów nie dopadnie szron
i nie odlecą wrony tworzące interwał,

cała gamę dur, dalekiego zasięgu z niezmiennym tematem;
był i jest. Wiosną może już go nie będzie
albo zimą zastygnie w pozycji wieszcza
przed tłumem niepokornych dusz.

Spotkałem upiora wszystkich cnót,
wisiał na drzewie genealogicznych i charczał.
Spotkam dwa upiory, walczące o miejsce przy mnie.
Trzech już nie spotkam w tym wcieleniu
chyba że wypijemy zdrowie tych, co przed nami
stroili instrumenty. Za granie, za  szarpanie strun
odpuść nam Chryste.
Ty nasz jedyny słuchaczu
świadku mokrych posiedzeń
a na koniec wieszań, zbaw.

Drani z jedną tylko duszą, co nie chciała nas.

01.09.2013


Modlitwa


Panie, który jesteś we mnie daj mi urlop
abym mógł naprawić płot,
daj mi spokój w niedzielę, uchroń mnie od
spragnionych kolegów, weź za mordę
wszystko, co ma odcień czerwony, pozwól
ufać instynktom. Bo jutro idę wzbudzić
radość osamotnionym, chcę prawdy
w kłamliwym, i zdrowia na choroby
które wymagają fortuny. Panie, który jesteś
we mnie stań na wysokości głowy
w usta włóż mi radość a do nóg sił daj
abym szedł ulicą nie schylając czoła
przed wiatrem, słońcem i czyjąś możnością
jego. Daj mi wiarę w siebie i nie wódź
na pokuszenie moich kobiet. Daj mi odpoczywanie
od cnót, trochę luzu w tłoku i gwiazdę
jakąś nazwij moim imieniem.  



 Wiatrem wszystko podszyte



Dochodzę do wniosku, że to wszystko jest diabła warte;
metafory, składnie, kolory i pułapki zastawiane na innych,
tak samo martwych pośród jeszcze większych trupów,
walczących między sobą o wyższe miejsce, ale umowne,

bo tylko to się liczy, co w rękach. Miał racje filozof mówiąc
o bycie, że kształtuje świadomość, nie miał racji poeta
pisząc o wzlotach nad wszystkim, latałem coraz wyżej
traciłem grunt pod stopą, dzisiaj idę na ryby, rąbie drwa

i latam nisko jak jaskółka a słów używam, jeżeli komuś
wskazać trzeba właściwą drogę. Czas najdroższym dobrem,
nad wszystkie filozofie, sposoby dochodzenia prawdy,
która jest oczywista jak memento mori. Piję w tej chwili

herbatę, wieczorem coś mocnego, a rankiem pójdę na ryby.  

20.08.2013



1 komentarz: