Stacyjki porosłe krzakami tory niewidoczne w trawie,
Słowa o miłości zawsze zaczynają się tutaj,
pierwszy pocałunek na znak semafora.
Stacyjki nie przypominają Golgoty
a jednak cierpią tutaj wspomnienia,
nie mogą dojść do siebie odjazdy i powroty.
Gdym miał mundur z guzikami
nosił wypolerowane buty,
nie zabrakłoby pary
wszystko z zadartym nosem
nawet puste hangary.
A tak hula wiatr Janosik
nie ma komu zabierać
i puste haki pod żebra
i zlasowany brykiet w trawach.
Pojadę jednak
i bez pióra.
Pojadę choćby
nic to nie miało
znaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz