Nie
lubię określenia "późny debiut”, bo na dobrą poezję nigdy nie jest za
późno, tak jak na złą poezję zawsze jest za wcześnie, niezależnie od wieku
autora. Jarosław Jabrzemski podąża śladami Janusza Szubera, i nie chodzi o
ścieżkę, rodzaj prezentowanej poetyki, ale właśnie o wiek, w jakim przyszło mu
debiutować, I co najgorsze w roku wspaniałych debiutów, roku, jakiego nie było
od pół wieku? Zatem bez skrupułów mogę przyznać poecie z Ochoty palmę
pierwszeństwa pośród ubiegłorocznych debiutów (2013) w kategorii: dobra poezja.
Tyle uroczystego wstępu, czas na Egzuwia
Egzekwie, nowy tom poety obdarzonego instynktem zjednywania znaczeń dla różnych
stanów i przedmiotów niemających ze sobą jakiegokolwiek powiązania? Czyżby nie
wszystko zostało powiedziane w zakresie semantyki, w zakresie przydzielonych
funkcji na rzecz człowieka? Otóż tak mi się zdaje, że Jabrzemski wcale nie
próbuje udowodnić, jest przekonany o posłudze języka, o powinnościach języka w
łamaniu pewnych trwałych zasad, utartych znaczeń nawet w skojarzeniach daleko
idących w pewnik, stereotyp. Powinnością poety jest szukać nowych skojarzeń,
nadawać przedmiotom nowe funkcje znaczeniowe, przybliżać je do człowieka, nawet
w sytuacjach, kiedy człowiek posiadł inne, nowe będące owocem doskonale
rozwijającego się świata.
Język nadążający za rozwojem społecznym,
poezja uciekająca od swoich historycznych obciążeń, tak jak futuryzm, czy
imażynizm, tak jak dzisiaj nowomowa, lub naginanie języka do potrzeb przekazu w
sposób naturalny, w sposób przekonywający będąc w konflikcie z obowiązującymi
kanonami sztuki słowa, jednak niekiedy wbrew samemu sobie, w imię zaistnienia
we własnej rozpoznawalnej postaci lirycznej.
To uczynił Jabrzemski w swoim drugim tomie, którego zapowiedzią (konwencji
językowej) był "Dyptych ciułaczy" wydany rok wcześniej.
Do rzadkości należy sytuacja, w której
druga książka jest milowym krokiem autora naprzód. Często bywa
niepotwierdzeniem udanego debiutu, i dość często - cofaniem się, jeśli mamy na
względzie wszystkie walory poezji (obowiązujące lub będące deklaracją czegoś
nowego). Po lekturze Egzuwii Egzekwii
jestem w kropce, żeby nie powiedzieć w kleksie rozlanym na bielutkim papierze.
Kleksie, który miał wystarczyć na kilkanaście zdań, wychodzę z niego otrząsając
się jak pies po wyjściu z wody, ale wielce podbudowany tym, co wyjawił poeta z
Ochoty. Wyjawił swoją pozycję liryczną jakże inną od spotykanych dotąd w
ostatnich latach. Bez wyjątku, starzy czy młodzi – Jabrzemskiemu wiszą
niziutko, nawet nie zerka na ich dokonania, patrzy przed siebie i to, co
dostrzega przedstawia w świetle sobie tylko wiadomym, używając pozornych
echolalii. Przeciwstawia jedno drugiemu, niweczy jedno drugim odrębnością
nacechowanym, natomiast czas u niego jest przestrzenią (w jednej godzinie może
się przejrzeć cała wieczność, albo w wieczności ważne są jedynie chwile, od
których zaczyna się coś nowego, po zrzuceniu kokonu przeszłości). Sam natomiast
pozostaje niewzruszony jak demiurg (rdzeń tej ironicznej karuzeli), rozdając
kopniaki i pochwały, niekiedy uczucie, wszystkiemu i wszystkim, wobec których
pragnie się pochylić lub zatrzymać swoją uwagę. Autoironia, kosmiczny dystans
do przedmiotu rozważań, czy wejście w środek jądra, aby mieć własne zdanie na
temat powłoczki zewnętrznej, która przecież ma właściwości maskujące. A więc
obnażyć to, co na pozór jest doskonałe, albo podnieść do rangi doskonałości - banalne-
niemrawe, nic nieznaczące w natłoku blichtru i świecidełek. Szczurzasty
Jabrzemski jest mi bliższy niż gołąbkowaty cukiernik albo kwiaciarka z ulicy, po
której biegają poeci i poetki w średnim wieku z wrzaskiem przypominając miejsca
schadzek, zabaw w berka, albo piwnice gdzie rzadko zaglądało słońce- podglądacz
miłostek, – z czego powstała niejedna książka debiutancka – z dominującym
rekwizytami wody, wiatru, słońca i ryb w strumieniu.
Jabrzemskiemu słońce świeci z tyłu, dlatego
szczur jest przewodnikiem w kierunku światła: podaruj szczura żeby pomógł
/odnaleźć wyjście z labiryntu/ i drogę wskazał mi do domu/ i tropy pośród
wszystkich mitów/ tych, co natręctwem mącą obraz/, który wydawał się tak
jasny/, że chętnie brałem go na obcas/ rozswawolonej wyobraźni…/ Rozswawolona
wyobraźnia, a może nieograniczona? Tutaj nie ma granicy jest tylko graniczność
odczytu, z czym czytelnik musi sobie poradzić, nie musi jednak popadać w
skrajności, ponieważ przedmioty rozważań poety są oczywiste, ale nie oczywiście
pojmowane, w myśl zasady – widzę inaczej, poszukuję takich zestawień, których
dotąd nikt nie użył. I nie są to zamienniki, raczej nowe funkcje, które mogą
zostać przyjęte do obiegu.
Lektura Egzuwii Egzekwii ani na moment nie
jest nudna, nie jest też monotonna. Jest rozkoszowaniem się językiem przy
pomocy, którego autor jak wytrawny żongler bawi się przedmiotami. Ustawia
figury stylistyczne na kształt własnych skojarzeń, zderza przedmioty sobie
bardzo odległe, szarga świętościami w imię świętości absolutnej. Przegania natręctwo słowne, oczyszcza
otoczenie z banału, pogawędek, ilustracji kopiowanych, wchodzi z butami w
krochmaloną pościel, w której układa się do snu królewicz poezji. Dywagacje nie wchodzą w rachubę, dominuje
podmiot wyzwolony z tłumu ulicznego, uciekający od wszelkich scenariuszy
zbiorowego przedstawienia. Tutaj kłania mi się Bursa, przypomina o sobie
nieżyjący Bruno, który onegdaj publicznie "pogonił Eliocików”. To już
kiedyś było, ale pojawiło się jakiś czas temu i powoli odchodzi- za sprawą
takich poetów jak Jabrzemski?
Intuicja u Jabrzemskiego znaczy więcej niż
natchnienie czy wena? W wierszu "liszka" daje dowód swojej historycznej
dojrzałości, która przekłada się na dojrzałość liryczną: cokolwiek wiem/ resztę
podpowie intuicja/ przez mgłę/ ostrożnie stąpam po zgliszczach / a jeszcze się
żarzy/ gąsieniczka/ przeziernik z marzeń/.../
Tutaj wkraczam w świat poetów przynależnych do nurtu-
"życiopisania" i za Stefanem Chwinem powtarzam formułę: bycia poety a
nie bywania? Niewątpliwie, jeśli chodzi o język większość wierszy w omawianym
tomie ma wiele wspólnego z "Zielnikiem Iwony" w Triadzie Jerzego
Szatkowskiego? Przyroda z całym dobrodziejstwem pojawia się u Jabrzemskiego,
jako punkt odniesień do jego zachowań wobec natarczywej rzeczywistości, wobec
ludzi, z którymi powiela idee homo sapiens: /.../teraz świat nam się skurczył/
mojżesz z allegro/ obrazem burczy/ kupczy wielkim wijem/.../ Lingwizm,
prokurowanie neologizmów, zabawa językiem, pozorne echolalia, a także niekiedy
ironia, w sytuacjach, kiedy inaczej nie można spojrzeć na fragment
rzeczywistości. Jabrzemski wyciszony kpiarz, Jabrzemski rzucający na kolana
wielkich wyżeraczy poezji, Jabrzemski, który "złomiarzom poezji”
podpowiada gdzie jeszcze są metale, z których można uzyskać szlachetne stopy.
Jabrzemski bezwzględny dla "podwórkowców, opisywaczy i opowiadaczy, kpiarz
z nurtu: "szminki i kredki" - pojawił się w samą porę, ale nie musiał
rzucać żadnych haseł, myśli przewodnich czy deklaracji. Wszystko to czytelnik
znajduje w tomie ukryte jak pędraki pod uschłym liściem.
Egzuwia egzekwie brzmią podobnie, lecz co
innego znaczą, a że autor nie posłużył się spójnikiem w tytule- znalezienie
spójności powierza czytelnikom. Nie
sądzę, że jest to wybieg w postaci zderzenia obcych sobie wyrazów, albowiem
przysłowiowy piernik jednak ma wiele wspólnego z wiatrakiem. Wystarczy trochę wiedzy i wyobraźni. Wybacz, że nie jadę i na skróty idę/…/ też
bym chciał do ludzi wzlecieć wytrwać w trudzie i nabrudzić na tym świecie/…/ w
przeciwieństwie do swoich wielkich poprzedników Jabrzemski prezentuje postawę
agresywną, nie szuka azylu, kpi z wszelkich mitów, kreuje postać uodpornioną na
złe i dobre wpływy otoczenia. Jednak wobec przyrody, wobec świata zwierząt –
wykazuje pokorę i niekiedy uległość. On, poeta, który twierdzi:, że klęska to
rzecz niemęska.
Zachęcam do lektury tej ciekawej książki,
z niecierpliwością będę czekał na kolejną.
Progresja, jaką obserwuję u autora będzie trwała, (w co nie wątpię)
życząc mu sprzyjających okoliczności. Szczęście sprzyja lepszym, szczęście
opuszcza zrezygnowanych. I tych, którzy
popadają w euforię przedwcześnie. Droga do doskonałości nigdy się nie kończy.
Jerzy Beniamin
Zimny
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jarosław
Jabrzemski, Egzuwia Egzekwie, Wydawca Duży Format, Warszawa, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz