niedziela, 11 lutego 2018

Odra wierna jak rzeka




/..../  Na Kamiennej nie ma kamieni, na szparagowej nie ma szparagów. Ktoś niewtajemniczony powie, że w gminie nie mają pomysłu na nazewnictwo ulic. A co powiedzieć na ulicę "Bagienną", na której nigdy nie było bagien. Wiele takich ulic znajduje się w aglomeracji poznańskiej. Dzisiaj odkryłem, że na moim osiedlu jest ulica "Jaskiniowa". Wracam zatem do epoki kamiennej, przez Skórzewo, Batorowo, Wysogotowo wracam. Spotykam łupki, i głazy narzutowe, na turniowej podziwiam panoramę śmietników, zanim wejdę do jaskini, posiedzę w schronie betonowym przy ulicy Bohaterów Westerplatte. Sentymentalna podróż zaskakuje wytworami ludzkiej myśli, wiem, że taki jest przekrój społeczny naszego homo sapiens, nic w tym względzie się nie zmieni. Od liczydła poprzez kalkulatory  do epoki cyfrowej maszynerii, ludzie przestają myśleć racjonalnie. Kto inny za nich myśli. Ktoś dobrze zorganizowany, znający mocne i słabe strony człowieka, wychodzący  daleko w przyszłość . Nie wiem czym to się skończy? Wszystkie źródła energii, zasoby pokładów niezbędnych do życia kiedyś się skończą. A z próżnego to i Salomon nie naleje. Wiara czyni cuda, ale z materią niewiele ma wspólnego.

Przed północą usłyszałem na korytarzu zamieszanie. Dziwne, o tej porze zwykle wszyscy śpią.  Wyglądam na korytarz, nikogo nie ma, a podniesione głosy dolatują bardzo wyraźnie od klatki schodowej. Idę się rozejrzeć i nagle zgasło światło. Ciemność niespotykana, gęsta jak smoła ogarnęła cały budynek. Po omacku wracam do pokoju, wyglądam na ulicę, jest oświetlona i pusta. Budynki obok hotelu też są oświetlone. Co jest u licha z moim światłem.  Mroczną ciszę rozdziera okrzyk: „Jezu”.
Cieniutki głos kobiecy tonuje w dół, po chwili przechodzi w jęk, a na koniec dolatuje z końca korytarza: „Jak miło, jak dobrze”. Nie wytrzymuję, jest mi niedobrze, ciemność i tajemnicze krzyki. Nie da się tego wytłumaczyć, natychmiast. Zbieg okoliczności sprawił, że zgasło światło w chwili uniesienia, w momencie ważnym dla kogoś, może ważnym dla wielu osób. Ktoś coś stracił, żeby ktoś inny mógł  zyskać.
Tak mi przyszło do głowy kiedy nie mogłem niczego sensownego wymyślić.  Nasłuchując dalej, aż do kompletnej ciszy i nagłego pojawienia się światła na korytarzu. Kiedy hotel całkowicie zastygł, wsunąłem się do łóżka, i zasnąłem od razu.
Śniła mi się bliżej niezidentyfikowana postać. W bieli z kapelusikiem na głowie, Bez wyrazu twarzy, wyraźnych kształtów sylwetki, taka cudowna plama, z której można było sobie wyobrazić znajomą w przeszłości kobietę. Może dziewczynę jeśli być w ocenie dokładnym, a może starszą osobę po przejściach. Zjawa, tak ją nazwę, szła po drugiej stronie ulicy Kamiennej, w moim kierunku z koszykiem szparagów. Zbliżaliśmy się do siebie, już byliśmy prawie na styk, kiedy skądś wybiegły pieski, podobne do naszych, i zatrzymały się między nami. Nie wiedziałem kogo przywitać pierwej, osoba w bieli podała mi koszyk i poruszyła ustami, próbowałem odczytać z ruchu warg jej przesłanie do mnie, ale pieski porwały koszyk i zniknęły mi z oczu, dziewczyna, jednak dziewczyna, zanuciła cudowną piosenkę:

Pamiętasz, była zima, duży zamek pod basztami.
Pokój numer dwa i schody drewniane do nieba,
pamiętasz, tańczyliśmy walca wiedeńskiego,
nie było końca muzyki i końca miłowania.

Nie wiem, czy we śnie można usłyszeć muzykę? Ja słyszałem,   i sąsiad śpiący obok słyszał, przysięgał to rano na swoją matkę.
Nie wiem czy obudził mnie ten śpiew, czy dopiero rano odtworzyłem sobie ten sen. Niemożliwe, gdyby nawet, to szczegóły snu nie byłyby tak wyraziste, tak barwne i dźwiękowe. Jedno jest pewne, scenariuszem do snu stały się wypadki o północy, krzyki i jęki na korytarzu, ciemność panująca przez kwadrans. Stan emocjonalny udzielił się we śnie. Czy to możliwe.
Wychodząc do pracy zostawiłem klucz do pokoju w recepcji. Dziewczyna spojrzała na mnie tajemniczo, obejrzała mnie od stóp do głowy, pokręciła głową i wyrzekła:
   - Podobno w nocy miał pan kogoś u siebie? Koleżanka z nocnej zmiany mówiła, że słyszała muzykę  w pańskim pokoju, tańczył  pan z kimś? Była ciekawa, kto wyjdzie rano z hotelu, nikt nie wyszedł, więc ta pani pewnie jeszcze śpi, w pańskim pokoju?
   - Może pani zajrzeć – odrzekłem wskazując na klucze leżące na blacie – niech pani zajrzy, może będą jakieś ślady nocnych libacji? Jeśli nie, to pójdę dać na mszę, możliwe, że któraś z moich byłych dziewczyn prosi o modlitwę. Tak mi się zdaje, albo któraś przyszła z zaświatów dokończyć romans.
   - Ma pan fantazję, ale sprawdzę z ciekawości, różne rzeczy się zdarzają, świat jest metafizyczny w przekazie, dla niektórych osób. Sztuka jest tego wyrazem, jest pan artystą?
   - W pewnym sensie – przypomniałem sobie nocne wydarzenia – nie mogłem nie zapytać o to, co wydarzyło się przed północą, Dziewczyna wybuchła śmiechem, zarysowała w powietrzu palcem serduszko, i westchnęła:
   - Ktoś stracił w nocy cnotę, a ktoś  został mężczyzną. To też się panu śniło?
   - Dwa sny jednej nocy, i jedno spotkanie o poranku. Dużo jak na moje sterane serce, mogę wytrzymać czyjąś nagłą śmierć, mogę być przy narodzinach, ale cudzych orgazmów nie zdzierżę. Chyba, że mają swój szczęśliwy koniec przy ołtarzu. Po drodze wstąpię na plebanię i dam na mszę. Miłego dnia.
Medium ze mnie, nie od dziś to czuję. O dzieciństwa nachodzą mnie przypadki trudne do wyjaśnienia. Zdolność przewidywania rozwoju zdarzeń, wyprzedzanie pewnych faktów, szósty zmysł i predyspozycje intuicyjne. Wyczuwam na odległość złego człowieka, złe zamiary inny ludzi, nie raz wykluczam z mojego kręgu kogoś, kogo dotąd lubiłem.  Mam z tego powodu wiele nieporozumień i przykrości.  W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że miałem rację. Hotel jak hotel,  wszystko może się w nim zdarzyć, nie zazdroszczę właścicielom tego biznesu. Brudny biznes, brudne pieniądze, bo nie wiadomo skąd pochodzą. Zaraz po upadku muru berlińskiego, ruszyła lawina chłopaków na zachód, po swoje jak mówili, za krzywdy rodziców. Teraz kiedy opadły emocje, wszystko wróciło do normy, życie toczy się innym torem. Innym korytem płyną rzeki przyjaźni. I poezja stała się internacjonalna, a tak nie chciała być taką w socjalizmie? Poeci wszystkich krajów łączcie się. Prozaicy nie musicie kłamać, nie trzeba już ukrywać między wierszami prawdy. Żadnej władzy nie powinniście służyć, ani żadnej idei. Wartości humanistyczne należy wynosić do rangi świętości. Ekonomiści pracują nad tym samym, robią wszystko aby nikt nie chodził już głodnym.
Przy okazji jakiegoś wydarzenia, zawsze mam takie wywody, diabła warte, ale coś wnoszą do procesu pojmowania sztuki, mimo że nie wiadomo, co jest nią dzisiaj. Jakie wartości liczą się najbardziej /...../

fragment powieści,  "Róże z Montreux"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz