sobota, 28 września 2013

Z dziennika (16)

Lato ma się ku końcowi. Przemarznięte wiosną bociany  zdążyły odchować potomstwo i szykują się do dalekiej drogi na południe. Tego lata prężyłem mięśnie jak nigdy, sporo zaległości nagromadzonych przez kilka ostatnich lat wymagały interwencji. Nic nie jest odporne na czas, murszeje, kruszy się i popada w ruinę jeśli człowiek nie podwinie rękawów i nie weźmie się do roboty. Zawsze powtarzam, pieniądze to nie wszystko,  praca to więcej niż połowa kosztu, zawsze są jakieś zapasy w postaci niewykorzystanej farby, kleju, listew, płytek ceramicznych itd. Tego lata wykorzystałem wszystko, co zalegało w piwnicy, pomysł na zagospodarowanie nie wymaga większego wysiłku umysłu, każdy przedmiot podpowiada co można z nim zrobić. Podobny stosunek mam do ludzi, każdy człowiek posiada coś dobrego w sobie, nie ma ludzi nieprzydatnych, bezwartościowych, nic nie potrafiących, trzeba tylko dać im szansę, dodać otuchy,  podpowiedzieć jeśli czegoś nie robili.

Miałem być w Ostrołęce, nie byłem, miałem się radować  a popadłem w smutek po śmierci w rodzinie. Komentować własną niemoc? Jeszcze tego nie robiłem, chociaż czuję, że jest to możliwe, teraz po wielu latach gdy pewne rozdziały, zdarzenia są już zamknięte. Myślę o pozytywach jeśli tak można nazwać: śluby, narodziny, wesela i rocznice. Do pogrzebów już się przyzwyczaiłem ale nie mogę pogodzić się z brutalną rzeczywistością trzebiącą rodzinne stado. Już nie mam prawie do kogo się odezwać, złożyć wizytę, wypić prozaicznego kielicha. Świadczy to o bliskości tamtego świata, jeśli istnieje? Wiara podsyca jego realność i niech tak zostanie. Nie byłem w Ostrołęce a tak bardzo chciałem zawitać na Kurpiach? Spotkać się z artystami, wymienić doświadczenia z poetami. Karol Samsel bardzo na mnie liczył, z tą świadomością biję się w pierś lecz nie byłem w stanie wsiąść do pociągu a potem swobodnie zaistnieć w tak wielkim gronie.

Pobyt w Kołobrzegu jakby za karę. Dopiero tutaj wzięty w rygor sanatoryjny zdałem sobie sprawę z tego, że moje dotychczasowe postępowanie prowadzi do totalnego wyniszczenia organizmu? Spacery wokół komina  to za mało, praca w ogródku, w domu - niewiele przy tym wysiłku a organizm przyzwyczajony był do harówki? Do tego dodać trzeba wysiadywanie przy internecie. Apeluję do młodszych, skracacie sobie życie jeśli do tego dochodzą fast foody i inne przetwory produkowane na skalę przemysłową. Szybko, tanio z łatwym dostępem, to drogie konsekwencje zdrowotne, to przedwczesna śmierć lub fizyczna wegetacja. Moje pokolenie było bliżej natury, spożywało produkty naturalne, nie było puszek, opakowań foliowych, nie było chemii, przyprawy naturalne, pieczywo z pieców opalanych drewnem a nabiał, wprost od krowy, kozy. Podobnie owoce i warzywa, z gruntu spod słońca i deszczu. W jakimś sensie było to eldorado, nie rozumiem tych, którzy nie doświadczyli czegoś podobnego a wypowiadają się o tamtych czasach z pogardą? Współczuję im albowiem  nigdy nie zaznają smaku natury, ich organizmy nie są już tak odporne jak nasze.

W Ostrołęce odbyła się kolejna Kupiszewiada. Obejrzałem fotoreportaż z tej imprezy, który mnie rozbawił do łez?  Wirus poezji opanował Ostrołękę, nie wszyscy założyli maseczki higieniczne, Karol Samsel z natury wrażliwiec profilaktycznie poddał się tej maskaradzie, o wiele bardziej odporny na wirusy Jarosław Zawkrzeński bez obawy wystawił swoją twarz w poetyckim oknie, a że pogoda dopisała luda zbiegło się co niemiara. Poezja opanowała stolicę Kurpii , kogo zaraziła swoim wirusem  ten za rok będzie z niecierpliwością wyczekiwał kolejnej Kupiszewiady. Sądząc po rekwizytach, na ten czas miastem rządzili młodzi, oczywiście pod nadzorem starszyzny w osobach wspomnianych wyżej poetów. Gwoli ścisłości muszę wspomnieć także o innych rekwizytach, wyjętych jakby z Dusz jednodniowych, choćby marionetka w łóżku przed budynkiem na ulicy, do złudzenia przypominająca wszystkie swoje oblicza z ilustracji tomu Samsela. Tak mi się to widzi, i niech tak zostanie. Teraz czas na Furmankę, mam nadzieję spotkać tam Karola w maseczce?

sierpień - wrzesień 2013