poniedziałek, 2 stycznia 2017

Nowy Krok jakże zaczął się po śmiertelnemu.




Eptafium dla laryngologa



Nie wybrzydzam i nie marudzę, nigdy nie piszę ckliwości
ani nie rzucam kurwami. Jednak dzisiaj muszę zapłakać
przez wiersz, po raz pierwszy. Odeszli moi lekarze leczyć
zmarłych kolegów (oni nie umarli) pozostało mi liczyć
na sprawną rękę anonima, który jest gdzieś na końcu tego
wiersza i sposobi się do cięcia ostatecznego. Jak poeta do
frazy, która pęcznieje niczym wrzód. Moje wrzody lśnią
i liczą łzy na twarzy po śmierci lekarza, który miał je otworzyć,
abym mógł spać spokojnie, Teraz on śpi a ja odtwarzam
esemesa w komórce: " W polowie lutego, jeśli można"?  

2 stycznia 2017