poniedziałek, 25 grudnia 2023

Z punktu widzenia



Słupek rtęci

        Żona wysłała mnie po filet z kurczaka, dowiedziałem się o tym, jak przyniosłem kilogram karkówki i zamiast chleba, dwie paczki makaronu. Niby nic, a jednak coś ze mną nie tak, nie piję, nie oglądam kreskówek, nie nęci mnie materia spoza wymiaru moralności, zwyczajny facet, który często rozmyśla nad wszystkim co minęło. Coraz częściej łapie się na tym -  co zrobiłem a czego nie, mam wątpliwości dokonania lub nie, najgorzej z lekami, dla pewności rezygnuję z określonej dawki, bo nie pamiętam czy już wziąłem.

      Zima trzyma mnie w mieszkaniu, nie znoszę gipsu, białych kitli i piwonii w wazonie,  wprost odrzucam czekanie na cokolwiek, śnieg jest biały więc i jemu się dostaje, mróz sobie chodzi, nie wtrącam się do lodów, pod kołdrą jest ciepło i zawsze ktoś się gramoli w moim kierunku, czy taki świat nie jest cudowny?

     „Pierdolisz” usłyszałem w słuchawce, może i tak, z resztą czy ma to jakieś znaczenie, skoro wszystko gdzieś noszę od kilku lat, a ludzie zawsze mają coś do mnie, chociaż o nic nie proszę i nie pragnę kontaktu z nimi. Przyjaciele - byli, koledzy, raczej kolega, który mimo wszystko żyje. Co możemy jeszcze zdziałać? Kiedy jestem gotów on wychodzi z jednej ze swoich chorób. Dlatego robimy lekkostrawne potrawy przy akompaniamencie kociej muzyki.

     Proza życia, raczej życie w prozie. A poezja?  Zjadła już wszystko co miała do zjedzenia. Pozostał jej tylko własny ogon dla młodego pokolenia. Krztuszą się, parskają, zaklinają rzeczywistość uwikłani  w neoliberalizm. Prywatność to żadna, poza nielicznymi wyjątkami, kończą się na debiucie. Własna ścieżka nigdy nie prowadzi do stada, stada w którym formatowanie języka jest dyrektywą.

 

Alternatywy 

      Zawsze jest jakiś wybór, ale z wiekiem taka oferta się kurczy, ubożeje w przedmioty lub podmioty zainteresowania. Ale są wyjątki wśród ludzi doświadczonych nie tylko wiekiem. Mój kolega wyboru dokonał pół wieku temu, ma w swojej codzienności trzy utarte ścieżki, nie zbacza z nich, nie wymyśla nowych, nie wkłada na grzbiet ciężaru wątpliwego gatunku. Chyba, że jest to ciężar słodki.

O kim mowa? Jeszcze nie zdradzę bo osobnik ma się dobrze, nad wyraz i swój wiek, dobrze. Nie narzeka na krzyż i lędźwie, nie spieszy się i nie przyspiesza. Wychodzi z założenia, że noc jest długa i stan wniebowzięcia powinien być jak najdłuższy. Wtedy nie przyspiesza serce, nerki pracują rytmicznie, przysadka mózgowa w miarę swojej wydolności, produkuje materiał genetyczny. Jest jeszcze czas na wyrzucenie z siebie kilku strof, które bez oporu przyjmuje papier, nawet kredowy papier, dużej gramatury.

      Jak już jestem przy kredzie, to warto narysować koło, z początkiem promienia gdzieś w okolicy Wildy. Zasięg zmienny, raz do Pobiedzisk, innym razem w okolicę Wronek. I tak od półwieku krąży ten Obiekt zbudowany z miłości i szlachetnego wapienia. Kobiety pytają którędy On chadza, odpowiadam – tamtędy gdzie chylą się wierzby, gdzie otwierają usta kaczeńce, a dziewczęta wiją wianki, które bardzo szybko tracą.

      Poezja, Po/e /zjada co popadnie, byle się nie jąkać – ale powtarzać można niektóre słowa: jeszcze, jeszcze raz, bliżej, może jutro powtórka, a może trwanie jak przy furtce w roli wiernego psa. Wola Twoją niechaj będzie w każdym momencie.

      Zawojował świat teraz musi posprzątać po sobie: puste butelki, opatrunki, zapisane bruliony, chusteczki do nosa, wykałaczki, ołówki twarde i miękkie, fotografie niewiniątek, ofiary składane w lesie, na łące, i w innych miejscach przypadkiem. Poezja widziała dużo, ale nigdy nie szła i nie pójdzie za swoim autorem, świadoma wyrządzonej krzywdy, musi kłamać i milczeć w nie- których momentach, kiedy trafia z półki na nocny stolik. W snach się odradza, nic jej nie spopieli, tak samo jak uczucie – tli się i płonie nawet bez ognia. 

     Kolega twierdzi, że „jeszcze może”. Ale to „może” przypomina krótkotrwałe ocieplenie w krainie wiecznego lodu. Dalej opisuje dokładnie, jak ten „proces” przebiega. Z przyczyn obiektywnych przemilczę ten fragment, albowiem i mnie się zdarza dryfować pośród gór lodowych. Do końca nie jestem pewien, czy to ma miejsce we śnie, czy na jawie. Dla pewności unikam alkoholu, ponieważ ma właściwości rozpuszczalne i wtedy płynie moja wyobraźnia ku kędzierzawej przystani, wtedy moje dłonie przebierają w starych fotografiach, w poszukiwaniu obiektów zaniechań. I tak dalej, bez zatrzymania, można skręcić kark na pierwszej rafie, chroniące przyzwoite miejsca, przed barbarzyńcami.

     Kolega twierdzi, że łatwiej być upolowanym aniżeli samemu polować. Jeśli przyjrzeć się przedziałom wiekowym, to aż strach wyjść na ulicę, proporcja rośnie: na wiekowy Dąb przypadają trzy Akacje. No i zupełnie nie- podziewanie, dendrologia weszła do pojęć socjologicznych, ściślej do zagadnień  demografii.

     Łatwiej jest szukać w pamięci, tylko trudniej taki obiekt obecnie rozpoznać. Piękno przebrzmiewa, „uroda jak nagła pogoda” i jak „zima w La Paz”. Nawet lustro dzisiaj kłamie, chyba że jest antykiem z podkładem rtęciowym.  Pozostają sny, najdoskonalszy wehikuł czasu, potrafiący człowieka na kilka minut przenieść tam, gdzie dozna najwięcej wrażeń, bez uszczerbku na zdrowiu i kieszeni. 

     Zdjęcie rentgenowskie prawdę ci powie. Na kliszy, czy na płytce cyfrowej?  Wszystko kłamie, wszystko jest fikcją, odkąd ludzkość popadła w świat wirtualny. Czy prawdą jest to , co pisze przyjazna dusza. W jakim czasie pisze, czy jest w tym miejscu gdzie stoi na zdjęciu. Zmarłym składają życzenia   z okazji urodzin lub imienin, chorym życzą dużo zdrowia i udanych wakacji.

Retrospekcje urzeczywistniają, wtedy nie pozostaje takiemu nic innego, jak tylko unikać spotkania w realu. No, ksywki prowadzące do Sezamu, do tajemniczej krainy, gdzie źdźbło trawy musi zastąpić kawałek mięsa. Tolkien wysiada a Szewczyk Dratewka rozkłada ręce, widząc tatuaże na łydkach.          I Poezja musi to honorować, musi brać do adopcji każdy magiczny kamień.

Moja głowa w tym, aby mój świat nie zwariował.

 

sobota, 23 grudnia 2023

Życzenia świąteczne

 



 Spokojnych, zdrowych i zasobnych świąt, szczęśliwego Nowego     Roku, wszelkiej pomyślności  w życiu osobistym i zawodowym.              życzę wszystkim znajomym i sympatykom literatury. 

 Jerzy Zimny

czwartek, 21 grudnia 2023

Z NOTATNIKA RECENZENTA

Z nawigacją własnego języka

Tytuł szkicu może zdziwić czytelnika i samą autorkę tomu wierszy, który nieoczekiwanie zaskoczył mnie wysokim poziomem artystycznym, przede wszystkim językowym. Bez nawigacji można zabłądzić ale błądzenie jest powinnością poety, jeśli pragnie coś swojego dorzucić do spuścizny literackiej wielu pokoleń. Język – pierwszorzędna wartość utworu poetyckiego, musi mieć charakter osobisty, w jakimś stopniu odkrywczy, jeśli poeta pragnie swojego twórczego rozwoju. Dialektyka języka, tak bym to określił, musi mieć charakter indywidualny, chyba że mówimy o zbiorowej świadomości, charakterystycznej dla nurtu bądź grupy poetyckiej.

W przypadku Anny Landzwójczak, a ściślej, jej ostatniego tomu, można już mówić o indywidualności, takiej, co to nie da się zaszufladkować, ująć pod jakimś wspólnym mianownikiem, można tylko dokonać porównań z tym, co w okresie dwóch ostatnich dekad,  wydarzyło się na rynku poezji, z uwzględnieniem nowych zjawisk, deklaracji lub manifestów grupowych. Tych akurat było bardzo mało, jako że czas zbiorowych postaw twórczych minął bezpowrotnie.

      Niewiele wynika z takiego porównania, ponieważ Anna Landzwójczak omawianym tomem udowodniła, że jej poetycki język zaczyna być rozpoznawalny, i nie chodzi tu o dykcję, lecz o umiejętność budowania fraz z delikatnie skrywanymi przerzutniami, więc figury stylistyczne mają charakter nowatorski, i nie chodzi tu o bardzo popularną ostatnio wśród młodego pokolenia, tzw. nowomowę.  Wprawdzie nie jest to łatwa lektura i nie jest też trudna w zrozumieniu, bo poetka pozostawia czytelnikowi duży margines dla interpretacji, a że są to zagadnienia natury egzystencjalnej, więc z percepcją czytelnik sobie poradzi.

       Jak zawsze wyłowiłem z tomu kilka lirycznych perełek, są to głównie metafory sytuacyjne składające się z dość długich fraz: /…/ a gdyby słów nie gromadzić w skrzyni/ zabezpieczonej kłódką warg/ wyrzucać rozważnie i uważnie/ celnie uderzać w skorupy serc/ aż popękają/ a szczeliny treścią wypełni deszcz. /…/ wyciągam dorosłe hartowane dłonie/ chwytam ogień za tren płomienia/ przesadzam bliżej serca żeby ogrzał/ tę małą dziewczynkę. Niepotrzebnie zginam palec wskazujący/ by zapukać w niebieskie sklepienie/by zapytać/ jaką tutaj gram rolę/ w jakiej występuję dramie/…/

Takich wersów i fraz w tomie jest bardzo dużo, nie sposób wymienić wszystkie, dlatego zachęcam do lektury tej książki, jednej z ciekawszych jakie ukazały się w bieżącym roku. Nie tylko w naszym środowisku.

JBZ

 

Anna Landzwójczak, Bez nawigacji, Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2023 str. 77

 

 

 


poniedziałek, 18 grudnia 2023

Nowa książka poetycka

 



 FIDES ET RATIO

 Po przebudzeniu szukać ciała czując głód istnienia,

 mieć wilcze natchnienie do pióra, jak zieloną

 górę z winnicą, dojrzewającą miłością w gronach gniewu.

               

 Po przebudzeniu nie mieć oczu otwartych.

 Po zaspokojeniu głodu istnienia wyjąć pióro

 16.10.2023

 

  JESZCZE NIKOGO NIE ZBAWIŁA

  Podobno poezja jest podejrzana

  o przekroczenie języka

  w miejscach gdzie piękno urąga polityce.

 

  Naród to masa ciężkości podlegająca

  grawitacji ideom, które kojarzą się

  z nieomylnością władzy.

      

  ZŁOTA JESIEŃ

  Nadzieja nie jest nadzieniem mojego szczęścia,

  które unosi się na powierzchni rzeki zapomnienia.

 

  Fala wysoka upadła na twarz przed brzegiem,

  gdzie piasek wiecznie zwiastowany ciszy

  leży jakby miał coś na sumieniu.

 

  Wiara jest wytworem wyobraźni, 

  szorstką materią ducha,

  wygładzam ją modlitwą 

  i leżę jak dojrzałe jabłko

  które nikt nie podniesie.

             

 / wiersze z tomu Hipoteka, 2023 /


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jerzy Beniamin Zimny, Hipoteka, Biblioteka ReWirów, Poznań 2023

 



środa, 26 lipca 2023

Muza Kochana



Chociaż Agata Widzowska jest już uznaną pisarką piszącą książki dla dzieci i młodzieży, dopiero teraz ujawniła się jako poetka, dla której nieobce są arkana dobrej poezji. Tak, dobrej i ciekawej, ponieważ większość wierszy w tomie pt. „Pando” , prezentuje wysoki poziom artystyczny i merytoryczny, Trzeba też powiedzieć, że jest to debiut poetycki  Przez wiele lat Agata pisała do przysłowiowej szuflady, bardzo krytyczna wobec siebie, względem tego co pisze. O jej debiucie zadecydował przypadek, kiedy to na moją prośbę, przysłała kilka wierszy do oceny.  Zapytałem, czy ma ich więcej, dość szybko w mojej skrzynce znalazł się pokaźny plik utworów gotowych do druku w formie zwartej, Przyznam, że byłem zaskoczony, ponieważ  nigdy nie miałem kontaktu z takim przypadkiem. Agata długo pracowała nad swoimi tekstami rezultatem czego, każdy wiersz jest dopracowany językowo i stylistycznie, zaskakuje treścią,  zdumiewa wartościami poznawczymi, niezwykłą wyobraźnią podmiotu.  W sumie przemyślana książka gotowa do publikacji.    

Pando to poezja tematycznie jednorodna, bo Widzowska napisała książkę poetycką, zadała sobie dużo trudu aby stworzyć dzieło, którego tytuł ściśle koresponduje z treścią zawartych w nim wierszy. W ostatnich miesiącach czytałem kilka takich wydawnictw ale żadne nie wzbudziło we mnie większego zainteresowania, ponieważ zawierają sporo populistycznych haseł i tematów, dominuje w nich troska o dobrostan zwierząt, troska o czysty charakter natury, ekologię, nic ponadto. U Widzowskiej każdy wiersz jest materialnym skutkiem stanu świadomości podmiotu w określonym momencie i czasie, także okoliczności i sceneria zdarzeń  są wyszukane, nic nie jest tu przypadkowe. Ale nie można tutaj mówić o klasycznym empiryzmie, doświadczaniu czegoś, bo nie można doświadczyć ducha wody, ducha lasu, ducha gór i równin. „Pando” nie daje odpowiedzi na odwieczne pytanie skąd jesteśmy, jakie są nasze związki z naturą nie tylko egzystencjalne. Widzowska w tym względzie jest „niewidoczna”, jeśli wkracza w naturę, to stara się jej nie przeszkadzać swoim wizerunkiem, nie przesłaniać jej przed okiem czytelnika. Wszystko co żyje ma swoje własne korzenie, ale są  formacje gatunkowe, które mają korzenie wspólne, do takich należy zjawiskowe  Pando. 

Zjawiskowość poezji Widzowskiej polega na odkrywaniu pochodnych natury i człowieka, pochodnych w każdej dziedzinie z naukowymi włącznie, przy czym poetka często oscyluje w kierunku zagadnień nadprzyrodzonych, próbuje odkrywać coś więcej, wzbogacać wiedzę człowieka o nowe jego  związki z naturą, przy czym niczego nie narzuca, zwłaszcza kiedy sięga po antynomię i odwraca pewne procesy w myśl herglowskiej triady  /teza, synteza, antyteza/ ale niczego nie wyrokuje. Czytelnik zaskoczony takim obrotem sprawy musi mocno się zastanowić nad stanem swojej wiedzy w konfrontacji z tym, co proponuje Widzowska. Tutaj niezwykle korzystnie procentuje warsztat poetki, od wielu lat mocno związany ze światem bajek i baśni. Świadomość a nawet podświadomość są żródłem „pomysłów” poetki, skarbnicą jej niepowtarzalnych metafor sytuacyjnych i deklaracji podsuwanych czytelnikowi. Ile z tego wyniesie, to już inna rzecz, ale na pewno będzie powracał do twórczości  Widzowskiej. 

Jerzy Beniamin Zimny


Pando, Agata Widzowska, Biblioteka ReWirów, Poznań 2023. Obrazy autorstwa Tadeusza Sobkowiaka

     

sobota, 22 lipca 2023

Kronika rzeczy istotnych

 


W czwartek 29 czerwca w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Oborniki Wielkopolskie, miała miejsce promocja nowej książki Marii Kogut, Kronika rzeczy małych, wydanej przez Bibliotekę Rewirów. 
Poetce towarzyszył Jerzy Beniamin Zimny, który podjął się roli moderatora. Wiersze poetki czytali członkowie Klubu Literackiego Wędrowiec, Barbara Zielińska i Henryk Wojtysiak.  Oprawę muzyczną stanowili, Monika Bąkowska i Tomasz Misterski.  Niespodzianką i miłym akcentem była recytacja wiersza przez Wojciecha Koguta, wnuka poetki. Na sali obecny był Dyrektor Biblioteki Pan Mateusz Klepka, który na zakończenie podziękował poetce i wszystkim zebranym za niezwykle udany spektakl słowno-muzyczny. Długo dyskutowano o poezji podczas bankietu, wnoszono toasty okazjonalne szampanem, sporym zainteresowaniem cieszył się tom poezji Marii Kogut, który można było nabyć z dedykacją autorki. 
To już kolejna promocja książki wydanej w Bibliotece ReWirów, gratulujemy autorce sukcesu i życzymy  dużo zdrowia i kolejnych tytułów wydawniczych.  

BPMiG Oborniki Wolkp.


wtorek, 18 lipca 2023

Szklany stół Agnieszki Rykowskiej

Szkło powiększające

Szklany stół Agnieszki Rykowskiej to książka osobista, zawierająca wiele wątków zbieżnych z przeszłością, z którą może się identyfikować, każdy z czytających tę książkę. Pamięć jest podłożem nostalgii, wydarzenia i  osoby z nimi związane to nasi przodkowie, krewni, znajomi. Postacie to wyraziste ale nieco już zamazane czasem - z czym poetka radzi sobie klarownym obrazem, sprawnym językiem, ciekawą narracją liryczną w momentach, kiedy wyraża nie tylko fabułę, a także snuje wywody podparte znajomością historii i filozofii. Umiejętnie wplata różnorodne wątki w jeden nadrzędny motyw, każdy wiersz jest niezbędnym elementem książki, jako całości tematycznie zamkniętej.

 W szklanym posłowiu Jarosław Trześniewski-Kwiecień pisze:

Szklany stół świadomie nawiązuje do Szklanego klosza Sylwii Plath, bohaterka liryczna jednak pokonuje traumę, żyje i tworzy w trudnej polskiej rzeczywistości,nie jest kobietą odizolowaną, trzymaną pod kloszem, jest silna potrafi uporać się z demonami przeszłości, dając przejmujące świadectwo i co najważniejsze - nie jest skazana na tragiczny koniec, jaki przytrafił się żonie Teda Huhghesa.

Jeśli wierzyć dedykacji, zawarte w książce retrospekcje są owocem pamięci poetki, na ile doskonałe, lub nie, czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć sięgając do własnej pamięci. Fakty, obrazy zapamiętane, niekiedy tylko ich rekonstrukcje, zmuszają czytelnika do konfrontacji z tym, co sam przeżył i zapamiętał. Sylwetki bliskich i znajomych nabierają szczególnego znaczenia w sytuacji, kiedy już ich nie ma, a wiążą się z nimi nie tylko wspólne przeżycia, także i to, co mogło się wydarzyć, a z takich lub innych względów, stało się skutkiem świadomych zaniechań. 

Żal, smutek i przygnębienie można zauważyć między wierszami, z czym poetka nie próbuje sie kryć. I to jest największą zaletą tej książki, która już się nie powtórzy, bo zamyka znaczny okres życia poetki. 

Polecam tę książkę uwadze czytelników, nie tylko ze względu na wiarygodność podmiotu lirycznego, dużym jej walorem jest język i nienaganna składnia, ciekawe metafory i zaskakujące puenty. W sumie - bardzo ciekawa lektura,     

 JBZ 

środa, 30 listopada 2022

                            Gala Literacka w Zielonej Górze



Podczas piątkowej (25 listopada 2022 r.) Gali Literackiej w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze wręczono po raz trzynasty Nagrodę Literacką im. Andrzeja K. Waśkiewicza i po raz siódmy Zielonogórską Nagrodę Literacką „Winiarka”, przyznawane przez zielonogórski Oddział Związku Literatów Polskich i Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry „Winnica”.

Kapituła pod przewodnictwem prof. Małgorzata Mikołajczak przyznała Nagrodę Literacką  im. A. K. Waśkiewicza Zofii Mąkosie za dwutomową powieść "Makowa spódnica". Obok pisarki z Kargowej nominowani do Nagrody byli: Beata Patrycja Klary (Gorzów Wlkp.) i Czesław Markiewicz (Zielona Góra). Na konkurs napłynęło 31 książek: 20 tomów poezji i 10 powieści oraz antologia wierszy. Z kolei Jury pod przewodnictwem prof. UZ dr hab. Ryszarda Zaradnego postanowiło uhonorować Zielonogórską Nagrodą Literacką „Winiarka” reportażystę i eseistę Mirosława Kulebę, a w kategorii zespołowej wydawnictwo Pro Libris działające przy zielonogórskiej Miejskiej i Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. C. Norwida.

Oddział ZLP już po raz czwarty przyznał także Laury Literackie im. Janusza Koniusza, które tym razem powędrowały do Agnieszki Moskaluk – prezeski Oddziału ZLP w Gorzowie Wlkp. i redaktorki naczelnej „Pegaza Lubuskiego” i Jerzego Beniamina Zimnego – redaktora naczelnego kwartalnika „ReWiry” i wiceprezesa Oddziału ZLP w Poznaniu. Rozstrzygnięto ponadto Konkurs Literacki o Tematyce Zielonogórskiej organizowany przez TMZG „Winnica”, któremu przewodniczył pisarz i publicysta Alfred Siatecki. Jury nominowało trzy osoby, a laureatem został Marcin Mielcarek z Zielonej Góry, który w nagrodę otrzyma możliwość wydania książki. 

Podczas Gali Literackiej wicewojewoda lubuski dr Wojciech Perczak wręczył odznaczenia państwowe – Srebrny Krzyż Zasługi otrzymał dr. hab. Ryszard Zaradny – wiceprezes TMZG „Winnica”, Brązowe Krzyże Zasługi – Alicja Błażyńska i Katarzyna Rabiej, medal brązowy Zasłużony dla Kultury Gloria Artis otrzymał prezes TMZG „Winnica” Ryszard Błażyński i Odznaki Honorowe Zasłużony dla Kultury Polskiej otrzymały Halina Bohuta-Stąpel i Maria Szafran.

Odbyła się również promocja najnowszych numerów czasopism „Na Winnicy” pod redakcją Alfreda Siateckiego i „Pasje Literackie” pod redakcją Marcina Radwańskiego, promocja almanachu literacko-fotograficznego ZLP „Zielona Góra w poezji i prozie” pod red. Haliny Bohuty-Stąpel i Roberta Rudiaka oraz książki „Maszyna snów” Igora Myszkiewicza, a także kiermasz książek. Wystąpił zespół muzyczny „Czwórka z Piątki”. Patronat honorowy nad wydarzeniem objął prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. Wydarzenie współorganizowali: Związek Literatów Polskich, oddział w Zielonej Górze, Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry "Winnica".

Robert Rudiak


niedziela, 20 listopada 2022

Wiersz dokument czasu

                   Bilioteka Powiatowa w Wągrowcu 18.11.2022

                                                                   Poetka i Recenzent

    Wicestarosta - Michał Piechocki 
 

       
                          Małgorzata Osuch z mężem Wojciechem i córką Katarzyną Osuch-Leniec


W poetyckiej koronie

 Poetka z Gołańczy, Małgorzata Osuch wydała swoją trzecią książkę poetycką pod znamienitym tytułem Bilety czasu. Dwa rzeczowniki powiązane ze sobą nicią życia.  Czas jak wiadomo promuje, czas rozdaje bilety na wielki spektakl egzystencjalny, podczas którego rodzą się wielkości artystyczne, polityczne, społeczne a także na miarę odkryć wiekopomnych. Czas wystawia również rachunki i prowokuje nekrologi, weryfikuje ludzką pamięć, zatrzymuje na jakiś okres w zdumiewającej stopklatce, albo szybko przechodzi do swoich „zajęć”. 

To wszystko odczytuję w wierszach Małgorzaty Osuch, które są jakby przedłużeniem cyklu dobrej poezji zapoczątkowanej przez Jolantę Nowak-Węklarową, której podmiot liryczny można utożsamiać z własnym ego poetki. Natomiast podmiot liryczny Małgorzaty Osuch wychodzi naprzeciw wszystkiemu, dostrzega jego charakterystyczne związki z otoczeniem, ludźmi – więc jest uniwersalny – i tak należy go rozpatrywać w dalszych rozważaniach nad tą poezją.

Poszczególne rozdziały książki to niezwykłe bilety – czasu, jak przekonuje nas poetka, bilety do wspomnień, bilety na spektakl o nazwie życie, bilety-nekrologi, bilety a raczej rachunki za wszystko dobre, co ją spotkało, teraz próbuje się odpłacić nie tylko dobrym wierszem. Stąd w omawianym tomie jest tyle wierszy poświęconych ludziom, którzy byli, lub są obecnie, bardzo  blisko poetki. Nie tylko w środowisku literackim.

Poezja dedykowana, poezja o kimś lub dla kogoś, poezja w podzięce za coś, za konkret, lub zwykła sympatia wyrażona w strofach, które muszą tworzyć artystyczną formę, kolidującą z prozaicznym wyznaniem nie zawsze budzącym zachwyt. Dla większości poetów jest to przeszkoda nie do pokonania, zwłaszcza w warunkach długiego obcowania z określoną osobą, w dłuższym okresie czasu. Więzi w tym przypadku kumulują pewne przeżycia i doznania, które poeta zapamiętuję i w konsekwencji, stają się kanwą utworu poetyckiego. Różnorodność więzi rodzi bogactwo wyrażonego przekazu, amplituda uniesień, wzruszeń i wyznań jest bardzo szeroka, poetka buduje „liryczny dom” w którym czytelnik znajduje bliskie mu osoby, niezależnie od wszelkich uwarunkowań teraźniejszości. Dlatego Bilety czasu należy oceniać podług reguł wyznaczonych przez Allena Ginsberga i po części przez Tadeusza Peipera? Autorka tych wymownych biletów musiała przeżyć, doświadczyć to wszystko, co czytelnik znajdzie w jej wierszach. Ile wierszy tyle konkretnych, prawdziwych podmiotów lirycznych, stanowiących „zawartość tej książki” nierzadko z bogatym inwentarzem ich dokonań. W pewnym sensie konfesyjność tej poezji, ma związek z doświadczeniem materialnym, a więc czymś żywym, w myśl: czego nie dotknę to nie doświadczę, pewien rodzaj neopozytywizmu ale w ryzach Paiperowskich dyrektyw o nieograniczonych możliwościach języka. Tutaj miejscowię poezję zawartą z Biletach czasu?

Możliwe że jest to bardzo odważna ocena, ale daleki jestem od szufladkowania poezji, dlatego pozostaję przy swojej tezie, którą potwierdzi sama poetka, w najbliższej przyszłości.  Albo nie.

 W każdej poetyckiej książce próbuję coś odkryć /odkrywczego/ coś, czego dotąd nie spotkałem w minionym półwieczu. Tak półwieczu, a więc można przypuszczać że w mojej percepcji wszystko już było. Fakt. Ale poezja, zwłaszcza język poetycki, ulegają ciągłemu rozwoju, a co za tym idzie, zmianom ulega składnia i sposoby budowania metafor. Metafora musi komponować z treścią, nie może być oderwana od składni, co obserwujemy w utworach początkujących autorów. W tomie Małgorzaty Osuch znalazłem jedną, ale jakże wartościową i odkrywczą metaforę sytuacyjną, pozwolę sobie zacytować:

/../ten dzień nie przebiegł na drugą stronę ulicy

czarną dziurę przygwoździł do nocy bez snu

kobieta kawałki zbłąkanych promieni próbuje

skleić w ramach okna bez widoków na jutro/../

/Okno bez widoku/

 

Takich fragmentów liryki najwyższych lotów w tomie Bilety czasu jest więcej:

widziałam jak miłość

zmienia dom

w zgliszcza./…/

/Odcienie miłości/

 

na brzegu chmur wiatr wszystkich

złych i dobrych zdarzeń

ona i on objęci z ostatnim

biletem czasu w dłoniach

/nie/powracają do domu.

/Wizja/

 Granice mojego języka są granicami mojego świata. A więc, tyle światów ile poetyckich osobowości, tysiące światów z których tych największych jest bardzo mało, albowiem tylko nieliczni przechodzą do historii swoimi frazami, wersami, całymi utworami. Ale pośród tych mniejszych można mnożyć doskonałości, bez których ten wielki świat poezji nie mógłby istnieć.  Do takich należą lokalne społeczności gdzie rodzą się poeci ugruntowani bogactwem kulturowym, duchowym i historycznym: Zaosie, Nowogródek, Krzemieniec, Głuchy, Kórnik, Mosina, czy Wągrowiec, Damasławek, Gołańcz, Kuźnica Czarnkowska.

Ale jest jeszcze coś, co niezależnie od determinizmu środowiskowego, wyróżnia poetę. Jego wyobraźnia, z której potrafi wydobyć własne spojrzenie na rzeczywistość i przeobrazić językiem na własny utwór odróżniający się od innych, poeta widzi to samo, ale nie to samo co widzą inni, nawet gdy narzuca sobie temat w znacznym stopniu utrudniający pisanie liryki, stąd wniosek, że poeci piszą książkę poetycką albo piszą wiersze, a nawet jeden niekończący się wiersz, jak to obserwujemy u Różańskiego i Tkaczyszyna-Dyckiego.  Jest oczywiste, że znacznie trudniej jest napisać książkę poetycką, jednolitą tematycznie albo różnorodną, taką są Bilety czasu. Trudność w napisaniu książki powoduje, że większość dzieł przepada pomimo, że stanowią spójną całość. Gdy zetknąłem się z tomem Małgorzaty Osuch wiedziałem, że poetka podjęła się trudnego zadania,  wyszła jednak z tego obronną ręką, zaprzęgając język do pracy w sposób pozbawiony ograniczeń, wynikających ze słownictwa, utartych zasad frazeologicznych, stylistyki sztucznej, a i kanony dobrych praktyk poetka opatrzyła nieufnością, co przyniosło znakomity skutek w ostatecznym rozrachunku.  Utartym znaczeniom nadała nowy sens, w książce jest takich momentów bardzo dużo. Dlatego warto je cytować w osobnym miejscu, przedłużać ich żywot, tak jak to robili poeci w każdej epoce literackiej i przedstawiciele większości nurtów.

Na koniec pragnę uzmysłowić czytelnikom, także poetce z Gołańczy, że przyszła na nią kolej aby na stałe zaistnieć, niekoniecznie jako spadkobierczyni dokonań swoich starszych kolegów i koleżanek, którzy wznieśli Pałuki do rangi regionu poezjo-twórczego. Bo potencjał twórczy Pani Małgorzata ma bardzo duży, i już teraz skutecznie deklaruje swoją odrębność twórczą pozwalającą jej wyjść daleko poza własne środowisko. Życzę dalszych sukcesów, kolejnych tomów poezji i przede wszystkim zdrowia, bo zawsze jest coś do zrobienia, twórczość jest dziedziną życia, w której można się spełnić dla życia, dla najbliższych, dla społeczności szeroko pojmowanej.

JBZ, Poznań, 14 listopada 2022 

 

 

 

 

 

 

 


wtorek, 6 września 2022

poznański Targ Dobra

POECI W STARYM ZOO


 

Słoneczna niedziela, na terenie Starego ZOO przy ulicy Zwierzynieckiej odbędzie się Poznański Targ Dobra, jadę na Śródkę odebrać z pętli autobusowej Zygmunta Dekierta, prosił mnie o podwiezienie docentrum. Docieramy na miejsce, przed bramą tłok, sporo pojazdów, ludzie z bagażami kierują się do swoich stoisk. Otrzymaliśmy „szczęśliwą siódemkę” stoisko usytuowane pomiędzy Wydawnictwem Literackim Atena i Fundacją Otwartych Na Twórczość. Na stolikach sporo książek, Atena wydaje głównie prozę, FONT skupia się na poezji.  Zjawiają się Elżbieta Tylenda i Marek Słomiak, wkrótce dociera do nas Barbara Wodniczak. W tak doborowym składzie dyskutujemy o literaturze, i nie tylko, pojawiają się tematy z tzw. „giełdy nowinek”, wspominamy Romualda Grząślewicza i Elżbietę Stankiewicz-Daleszyńską, niedawno zmarłych. Trudno bez refleksji przejść do rzeczywistości, są ludzie niezastąpieni dlatego już teraz odczuwamy ich brak.

Coraz więcej poznaniaków w alejkach Starego ZOO, idealne miejsce i jeszcze lepsza sceneria do tego typu wydarzeń, mam okazję przekonać się o zainteresowaniach czytelników. Poezja nie ma szans konkurowania z prozą, nasze "Generacje" szybko znikają  ze stolika, podobnie ReWiry i szkice w Nurcie OdNowy, czytelnicy pytają o kryminały, książki sensacyjne, jest duże zainteresowanie książkami historycznymi. W sumie wiele cennych spostrzeżeń wynosimy z Targu, trzeba respektować strukturę popytu na rynku czytelniczym.

Na stoisku odwiedził nas "esperantysta", rozmawialiśmy o przekładach poezji, nawiązaliśmy  kontakt w tym  zakresie, rozmówca jest skłonny z nami współpracować, pragnie także współpacować z redakcją ReWirów. Pojawiła się przy naszym  stoisku  sympatyczna Pani profesor jednego z poznańskich liceów. Rozmawialiśmy na temat wydawnictw historycznych, wydawnictw z zakresu literatury, Pani zaprasza do stałej współpracy, nasze ubiegłoroczne pozycje wydawnicze wpisują się w obszar jej zainteresowań.   

Na koniec, kilka uwag na temat Targu dobra. Bardzo dobra organizacja, można było wypić kawę, coś zjeść, kupić wiele ciekawych rzeczy. Bardzo skuteczny wolontariat, sporo niespodzianek, w tym nasze miłe zaskoczenie suwenirami, jakie przypadły nam w udziale podczas losowania nagród. Z przyjemnością przybędziemy tutaj za rok.