Z nawigacją własnego języka
Tytuł szkicu może zdziwić czytelnika i samą autorkę tomu
wierszy, który nieoczekiwanie zaskoczył mnie wysokim poziomem artystycznym,
przede wszystkim językowym. Bez nawigacji można zabłądzić ale błądzenie
jest powinnością poety, jeśli pragnie coś swojego dorzucić do spuścizny
literackiej wielu pokoleń. Język – pierwszorzędna wartość utworu poetyckiego,
musi mieć charakter osobisty, w jakimś stopniu odkrywczy, jeśli poeta pragnie
swojego twórczego rozwoju. Dialektyka języka, tak bym to określił, musi mieć
charakter indywidualny, chyba że mówimy o zbiorowej świadomości,
charakterystycznej dla nurtu bądź grupy poetyckiej.
W
przypadku Anny Landzwójczak, a ściślej, jej ostatniego tomu, można już
mówić o
indywidualności, takiej, co to nie da się zaszufladkować, ująć pod jakimś
wspólnym mianownikiem, można tylko dokonać porównań z tym, co w okresie dwóch
ostatnich dekad, wydarzyło się na rynku
poezji, z uwzględnieniem nowych zjawisk, deklaracji lub manifestów grupowych.
Tych akurat było bardzo mało, jako że czas zbiorowych postaw twórczych minął
bezpowrotnie.
Niewiele wynika z takiego porównania, ponieważ Anna
Landzwójczak omawianym tomem udowodniła, że jej poetycki język zaczyna być
rozpoznawalny, i nie chodzi tu o dykcję, lecz o umiejętność budowania fraz z
delikatnie skrywanymi przerzutniami, więc figury stylistyczne mają charakter
nowatorski, i nie chodzi tu o bardzo popularną ostatnio wśród młodego
pokolenia, tzw. nowomowę.
Wprawdzie nie jest to łatwa lektura i nie jest też trudna w zrozumieniu,
bo poetka pozostawia czytelnikowi duży margines dla interpretacji, a że są to
zagadnienia natury egzystencjalnej, więc z percepcją czytelnik sobie poradzi.
Jak zawsze wyłowiłem z tomu kilka lirycznych perełek, są to
głównie metafory sytuacyjne składające się z dość długich fraz: /…/ a gdyby
słów nie gromadzić w skrzyni/ zabezpieczonej kłódką warg/ wyrzucać rozważnie i
uważnie/ celnie uderzać w skorupy serc/ aż popękają/ a szczeliny treścią wypełni
deszcz. /…/ wyciągam dorosłe hartowane dłonie/ chwytam ogień za tren płomienia/
przesadzam bliżej serca żeby ogrzał/ tę małą dziewczynkę. Niepotrzebnie zginam
palec wskazujący/ by zapukać w niebieskie sklepienie/by zapytać/ jaką tutaj
gram rolę/ w jakiej występuję dramie/…/
Takich wersów i fraz w tomie jest
bardzo dużo, nie sposób wymienić wszystkie, dlatego zachęcam do lektury tej
książki, jednej z ciekawszych jakie ukazały się w bieżącym roku. Nie tylko w
naszym środowisku.
JBZ
Anna Landzwójczak, Bez nawigacji,
Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2023 str. 77
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz