Tokująca
Toca
areszt
Komu potrzebne są
wodne tortury? Taka bajka
bez słowika i dziewczyny. Szukać
jej kolczyków
czy zagiąć parol na pierwszy śnieg.
Wybieraj.
Moje tortury są nieskończone.
Upaprane w powidłach.
Lecą żurawie nad miastem;
ostatni poetycki klangor tego roku. Podziemia
kompletów
i portów. Inne
oblicze. Stara bajka
na celowniku. Myślałem
pięścią pod czyimś okiem.
tak długo aż zapanował grafit. Na niebie,
w piwnicy. Boże
wypiekany na policzkach.
Aniele, tyle po tobie, co w wyschniętych
kałamarzach.
Uciekam po liściach, i nie wiem dokąd.
12.10.2012
przesłuchanie
Smak podeszwy jest lepszy od smaku łyżki po powidłach.
przesłuchanie
Smak podeszwy jest lepszy od smaku łyżki po powidłach.
Wklęsłe
nasze dni, a na języku głodny skorupiak.
Alkoholowa toca poety z Wildy niedługo znajdzie sens
w ostatnim wierszu. Mówię o tym w poniedziałek,
dzień jak każdy inny, ale o smaku palmowej niedzieli.
Odbija wysoko, aż pod sklepienie czaszki i milkną potwory.
Nie były dotąd w moim piekle, wierszowanym.
Alkoholowa toca poety z Wildy niedługo znajdzie sens
w ostatnim wierszu. Mówię o tym w poniedziałek,
dzień jak każdy inny, ale o smaku palmowej niedzieli.
Odbija wysoko, aż pod sklepienie czaszki i milkną potwory.
Nie były dotąd w moim piekle, wierszowanym.
22.10.2012
widzenie
To jest ta poranna kawa, albo kieliszek wódki na noc.
widzenie
Nasz
mały jubileusz przerodzi się jubel.
Jeszcze
nie wiem gdzie staniemy w oko z witryną
za
którą nasze marzenia obnoszą manekiny.
Świat
gubi zelówki nie nadąża za nami,
miasta
wytrzeszczają gały, jakby nasze światło
było
inne, a jest przecież z piwnicy,
z
podziemnego przejścia gdzie wiecznie ludzie
się
szukają. Czas się w miłości rozpuścić.
To jest ta poranna kawa, albo kieliszek wódki na noc.
22.10.2012
gryps nr 1
Możebna
jesień w futerale skrzypka.
gryps nr 1
Idziemy,
taszczymy rdzawy nokturn,
jest
jak modlitwa gwoździ i śrub.
Powiedz
dziewczyno czy żyjesz.
Nie
pytam o ciało tylko o sklepienie czaszki
Marność
to rozrzedzenie krwi.
Wielkość
to złośliwy guz. Idziesz rozbierać mur,
przy
którym skrzypek twoje włosy zawłaszczył.
Aż
przyszło lato i rozsypało koniczynę.
Wzięłaś
sobie do serca jarzębiny sznur.
I
wyszło z ukrycia szczęście. I było jasno.
23.10.2012
gryps nr 2
Nie
będzie wiatru, będzie huragan,
weź
się w garść poeto z Wildy, tam ci przyjdzie umrzeć.
Ale
wcześniej opuścisz grób
z
ogrodem i tarasem, wczesną czereśnią.
Malujemy
park, aby jesień miała wkurw.
Wieszamy
na drzewach wiersze.
A
w alejkach pozostawimy smród.
niestrawności
po agape szaleńców.
I
git, i spocznij. Po nocce zaczepnej jak obrączka.
Rankiem
ktoś wypluje ząb,
innemu
zabraknie powietrza,
trzecim
nie poruszy nawet wszechmogący Bóg
czwarty
dopiero w wierszu poczuje obecność.
23.10.2012
gryps 3
Nie mogę jeść, nie mogę spać dziwi mnie Odyseusz że dotarł.
gryps 3
Nie mogę jeść, nie mogę spać dziwi mnie Odyseusz że dotarł.
Pijany
przy murze żegluje na wznak, kruszy się beton.
Za
długo jestem nękany przez słońce, oburącz wejść
można
odwlekać, ale sposób na wysokie okno leży
i
czeka, więc i choinka ma tak dużo odnóg. Wśród przyjaciół
lęk
wiciokrzew i zwierzyna płowa, przeczekać. Krew
strugi
moczu, wszystko płynne na ojczyźnie. Zabór nie ma
granic,
otwórz mi perspektywę, jak się robi zwis, pyta
manekin
Pierre Cardina. Co w urodzie dzisiaj na stanie.
Nie
pytać. Odjazd zawsze będzie miał pożegnanie.
25.10.2012
gryps 4
Jestem
z tobą koszerną, wyślę język.
wyrok
gryps 4
Tanie
buty wkładają nieboszczykom.
Zapiję
się na żywot, to wiesz, tego unikasz.
A
miłość pozostaje u siebie na odwyku.
zeznanie świadka nr 1
To było wieczorem, staliśmy w bramie
adresu nie pamiętam, zresztą po wypiciu
wszystkie bramy są podobne,
było ciemno jak po zamknięciu krypty,
a więc oddech i ciepło, jedyne dowody
jej obecności, w tym miejscu były.
Mogę przysiąc, lecz kto mi uwierzy.
Zawsze jest jakiś szczegół który wszystko
rozwala, potem się idzie głupcem albo
nazywają człowieka debilem. Ona nie
jest taka, więc sobie pozwolę na bliskość
dla której sztuka nie znalazła określenia
i długo będzie szukać. Proszę o litość
jeślim skłamał, dla niej gotów jestem
znaleźć się pośród poetyckich trupów.
29.10.2012
zeznanie świadka nr 2
Nie muszę mówić, że jest stąd, to widać
zeznanie świadka nr 3
zeznanie świadka nr 1
To było wieczorem, staliśmy w bramie
adresu nie pamiętam, zresztą po wypiciu
wszystkie bramy są podobne,
było ciemno jak po zamknięciu krypty,
a więc oddech i ciepło, jedyne dowody
jej obecności, w tym miejscu były.
Mogę przysiąc, lecz kto mi uwierzy.
Zawsze jest jakiś szczegół który wszystko
rozwala, potem się idzie głupcem albo
nazywają człowieka debilem. Ona nie
jest taka, więc sobie pozwolę na bliskość
dla której sztuka nie znalazła określenia
i długo będzie szukać. Proszę o litość
jeślim skłamał, dla niej gotów jestem
znaleźć się pośród poetyckich trupów.
29.10.2012
zeznanie świadka nr 2
Nie muszę mówić, że jest stąd, to widać
po ścieżkach na jej twarzy,
wędrowały
nimi mrówki faraona, wszystkie
matki
szły po chleb, i chłopcy
trzeciej zmiany
Łazarza. Nie muszę przekonywać
nikogo.
Każdy ma swoje i każdemu coś
zabrano.
Choćby w oczach miał dom w
nogi wejdą
niedole. Przed nią zawsze zamykano drzwi,
dlatego okna w jej mieszkaniu
mają podwójne
znaczenie. Co masz na
grzbiecie tego
nie masz na sumieniu. Mówił
poeta i za to
popadł w niełaskę. Nad ranem w
drodze
do piekarni, pozdrowił go
czarny anioł.
30.10.2012
zeznanie świadka nr 3
Do centrum już mnie nie
niesie, za dużo
tam hałasu, banalnego jak
powitanie
sąsiadki: pan wstał dzisiaj? Nie, to mój
sobowtór taki napalony czyha
na panią
od rana. Jest jesień i takie
tam stroje
dla zadżumionych, dodałem.
Wyszła z tego bez
szwanku, wiedząc, żem z
pitawalu ,
miejscowej wylęgarni lumpów. Ta
niegdyś
piękność pragnie mojej głowy,
wie że nie
pójdzie ta głowa za nią bez
spodni. Cała
reszta i drobne na deser,
wszystko przyjmie.
Co mi z przestróg, smród i
gówno, może
zapach perfum przebije, ale ta
mina później.
31.10.2012
wyrok
Wobec braku dowodów,
poszlakowo stwierdzam
jej alienację, niechęć do
krzywd wyrządzania,
odporność na tortury i
alkohol,
zakłócanie spokoju przez
sąsiadów, kibiców
za oknem. Niech wraca do domu,
do wanny
i dalej pierze z brudów swoje
pokolenie.
Niech święty spokój ją ominie,
bo inaczej umrze.
Chwała jest krucha a wieczność
paruje.
Inaczej do grobu nie wejdzie
bez tortur.
Kto cierpi nie za swoje jest
święty. Nawet w piekle.
Komu za dużo schodów do domu, będzie
pośród bezdomnych w komnacie
pierwszej.
Adam ma jeszcze jedno zapasowe
żebro dla ciebie.
Wyrok jest prawomocny, jedynie
kasacja przez poezję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz