niedziela, 23 lipca 2017

Pisma literackie w altanie.




Na sobotnie popołudnie zafundowałem sobie przegląd prasy literackiej. Ogrodowa prasówka, coś w tym stylu. Wcześniej zapoznałem się z nowymi numerami,  "eleWatora" i "Toposu". W obu pismach zamieszczone są bardzo ciekawe artykuły, wśród nich,  w "eleWatorze", mój - dość obszerny szkic o "Poezji podmiejskiej". W Toposie natomiast, można znaleźć wiersz pt. Gromnica, dedykowany mojej skromnej osobie przez Jerzego Grupińskiego. Dzisiaj przewertowałem "Pegaz lubuski", "Gazetę Kulturalną" i czerwcowy numer "Akantu", w którym Grupiński opublikował recenzję mojej książki:  "Dzieci Norwida". 

Na sezon ogórkowy Andrzej Dębkowski wyszedł z równie ogórkowym tematem traktującym o doli artysty w kraju nad Wisłą i Odrą. Trudno nie pokusić się o komentarz, sam jestem podobnej proweniencji i mam podobne odczucia, z małą poprawką - dotycząca profesji każdego artysty. Tych, których spotykałem i spotykam, żyją z pracy zawodowej, artystami są na zasadzie talentu, i nie zadają pytania : "jak żyć" z tantiemów, nagród i honorariów. Zawsze tak było i tak będzie, tylko nieliczni czerpią dochody ze swojej twórczości, lub wytwarzanych dzieł. W tejże gazecie polecam esej pióra Andrzeja Waltera pt. "Zaginiony świat". Poeta i krytyk z Zabrza, podjął się ciekawej i udanej próby zdefiniowania sylwetki twórczej Marka Wawrzkiewicza, na tle politycznych i społecznych uwarunkowań, w jakich funkcjonowała powojenna literatura, ze szczególnym uwzględnieniem jego literackiej pozycji. Pozycji, która obecnie jest przedmiotem rozważań w nowych, obecnych warunkach, {takie spojrzenie po latach).  Trudno mi się nie zgodzić  z diagnozami Waltera, który zmierza do konkluzji, określenia tamtych czasów mianem "zaginionego świata"Jednak z drugiej strony, przedstawiciele tamtego świata jeszcze chodzą po tej ziemi. Inaczej wygląda obecnie ich kondycja moralna, w perspektywie lat? Moim zdaniem - wygląda korzystniej mimo wcześniejszych, niższych ocen. Polityczne uwarunkowania wpływające na ocenę postawy poety - są zmienne, tak jak zmienną jest polityka i świadomość społeczna. W tym punkcie zaczyna się moja polemika z Walterem, i jestem przekonany, że czas w przypadku Wawrzkiewicza, działa na Jego korzyść. Już nie te lata, i nie ta percepcja społeczna, wszyscy mają równe szanse w drodze na Parnas. A przeklęci, wyklęci - zawsze egzystowali w literaturze na lepszych, szczególnych prawach. Mimo, że w życiu prywatnym. najczęściej egzystowali na marginesie ( Rimbaud, Norwid, Babiński, Bursa, Rybowicz, Ratoń).

Wawrzkiewicz - niezwykle barwny poeta, ostatni z wielkich: (Gąsiorowski, Śliwonik, Grochowiak, Jerzyna, Waśkiewicz). Powtarzam to zawsze, że pomnik sławy lub niesławy, stawia poecie jego poezja, niekiedy po czasie, niekiedy przedwcześnie. W przypadku Wawrzkiewicza jeszcze wiele pojawi się ocen, albowiem życie poety nie idzie w parze z życiem jego dzieł literackich. Walter słynie z intuicji poznawczej, dlatego warto liczyć się z jego spostrzeżeniami. Mało jest dzisiaj tak szczerej i wyważonej postawy w ocenianiu innych. Taki kierunek prezentuje Andrzej Walter.

W "Gazecie Kulturalnej" bardzo ciekawe są stałe okienka znanych literatów: Józef Baran, Stefan Jurkowski, Leszek Żuliński, Maria Szyszkowska. No i niestrudzona krytyczka z miasta leżącego na szlaku piastowskich zamków, pani Anna Dominiak. Tym razem wzięła pod lupę tomik Kaliny Moskaluk, młodziutkiej Gorzowianki ( obecnie "branki" środowiska toruńskiego), nadziei małżeństwa Państwa Moskaluków i wszystkich gorzowian zainteresowanych poezją. Jest też trochę poezji różnych lotów, jest ciekawa recenzja Andrzeja Gnarowskiego książki naszego kolegi Krzysia Galasa. Bardzo ciekawy numer gazety wychodzącej w Zelowie, polecam lekturę tego pisma, nie tylko aktualnego numeru, bo Andrzej Dębkowski stale czyni wysiłki ukierunkowane na poziom artystyczny pisma. Wyrażam tym samym moje skromne uznanie.

W "Pegazie lubuskim" z przyjemnością odnotowałem jubileusz Władysława Łazuki. Poeta debiutował na łamach almanachu młodej poezji lubuskiej pt. "Moment wejścia" pod redakcją Andrzeja Waśkiewicza w 1976 r.  Z Gorzowa debiutowało wtedy więcej  poetów: Kazimierz Furman i Wincenty Zdzitowicki, oraz zapomniany dzisiaj Wojtek Sroczyński. Łazuka otrzymał medal "Gloria Artis" więc przyłączam się do gratulacji. Pismo literackie wydawane w Gorzowie skupia wokół siebie miejscowych literatów. Pod redakcją Ireneusza Schmidta robią moim zdaniem, kawał dobrej roboty nie tylko dla gorzowian. Pismo ma charakter otwarty,  dociera wszędzie tam, gdzie jest zainteresowanie życiem literackim. Zachęcam również do nowej książki Marka Lobo Wojciechowskiego, pt "Smuga cienia", wydanej przez poznańską oficynę WBPCAK Zamek. Poety, którego nie trzeba przedstawiać, należy obecnie do najciekawszych sylwetek poetyckich w kraju. Na koniec czarna karta poetyckich odejść. W marcu odszedł mój serdeczny przyjaciel, Janusz Koniusz. Byłem u Niego w listopadzie, rozmawiałem przez telefon w marcu, miałem cień nadziei na rychłe kolejne spotkanie. Niestety (naruszone czasem stemple kopalniane, nie utrzymały stropu życia, jak w Jego poezji, dało się odczuć nieuniknioną nicość), Alfred Siatecki wspomniał Janusza takim, jakim był przez ponad półwiecze, I takim odszedł i takim pozostanie w mojej i naszej pamięci. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz