czwartek, 12 września 2024

Odwiedziny u Neptuna

Admirał w wagonie

Co może mieć barwny motyl wspólnego z podróżą koleją?

Nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób, znalazł się w ostatnim  wagonie składu pociągu z Gdyni do Zielonej Góry. Jeśli to był przypadek, nasuwa się pytanie, dlaczego dopiero teraz, przecież moje podróże koleją mają już swoją historię, tyle lat niespodzianek o szerokim spektrum, ale nigdy podczas podróży nie towarzyszył mi motyl. Muchy, pająki, osy – owszem, wiele innych nieprawdopodobnych przypadków, ale nigdy motyl. Mogę przypuszczać, że czyjaś dusza towarzysząca mi prawie codziennie  w ogrodzie, w domu na tarasie, podczas spacerów letnich – teraz niespodziewanie zjawiła się w wagonie i musiałem do spółki z sympatycznym panem, najpierw ją /motyla/ złapać a potem wypuścić na wolność.   Wsiadła w Gdyni a znalazła się okolicach Bydgoszczy, czyli zmieniła miejsce swojego pobytu. Wiem, że nie ma to jednak znaczenia, albowiem modlitwa dociera wszędzie i skutkuje niezależnie od miejsca złożenia rąk w znak krzyża…

Poezja ma wiele imion, jest dobrze i źle prezentowana, scenariusze spotkań są przeważnie przepełnione ciężarem prezentacji i moderacji. Często scenariuszy nie ma, albo toczy się improwizacja, nie zawsze „wielka”.  W miniony piątek, zwyczajny nie Wielki Piątek, wieczorem spędzony w Bibliotece Oliwskiej w otoczeniu  miłośników poezji, i lokalnych poetów, wśród których znaleźli się znani i utalentowani ludzie lirycznego pióra – na długo pozostanie w mojej pamięci. Muszę w szczególny sposób podziękować interpretatorom mojej poezji, którzy musieli zrozumieć moje liryczne intencje, wczuć się w rozumowanie mojego podmiotu lirycznego. Odbyłem wiele takich spotkań, lecz po raz pierwszy moja poezja była ponad mną, i to dość wyraźnie, słuchałem zdumiony fraz, które mnie przytłoczyły do cna. Wybór tekstów z kilku zbiorów był dla mnie zaskoczeniem, podobnie jak w przypadku wyboru dokonanego do prezentacji  w Scenie na Piętrze w 2022 r.  Należę do poetów, którzy nie ufają swoim tekstom. Biorą długi z nimi rozbrat a po latach, wielu latach, przypadkiem przeglądając archiwalne nośniki i znajduję na nich doskonałe wiersze, nigdy nieopublikowane. Poezja zawsze żyje swoim życiem, w przeciwieństwie do poety, często musi on znosić czyjeś obciążenia, nie dostrzegając własnego życia, dopiero choroby przypominają mu, że ma jednak własne ciało wymagające zachodu, a niekiedy poświęcenia wszystkiego w imię własnego dobra.

Motyl pozostał w Bydgoszczy, będzie musiał znaleźć dla siebie nowe, bezpieczne lokum, ja będę rozważał jego los, ilekroć w moim otoczeniu pojawi się podobny, może nawet ten sam. Bez zastanowienia okrzyknę go duszą naszej zmarłej Matki, i wiem, że nigdy ona nie pojawi się we śnie, albowiem tylko na jawie można ją zobaczyć w postaci pieknego Motyla.  Podczas snu pojawiają się jedynie wytwory naszej wyobraźni.

Admirał zdominował mój i żony wyjazd do Gdańska.

Natomiast pobyt przebiegał wyłącznie pod znakiem poezji, do tego stopnia, że podczas spotkania z czytelnikami ani przez moment nie wtrąciłem swojego zdania, nikogo i niczego nie poprawiłem. Znakomity scenariusz i prowadzenie moderatorki projektu, reakcje puliczności – wszystkie te elementy złożyły się na końcowy sukces. Nigdy nie zdarzyło mi się, aby zostać tak zdominowanym przez własną poezję. Wiersze które trafiły wcześniej do Gdańska na tzw. Poetyckie pranie, zupełnie nowe, pisane na gorąco, utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę pisać częściej, nie zaniedbywać liryki, i dołożyć wszelkich starań, aby w najbliższym czasie wydać dziesiąty tom, równolegle z powieścią Gry wstępne.

Dziękuję bardzo Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gdańsku za zaproszenie i ciepłe przyjęcie. Dziękuję Gabrieli Szubstarskiej za prowadzenie spotkania, Damianowi Rychłowskiemu oraz Markowi Zelewskiemu za wspaniałą interpretację moich wierszy. Dziękuję Pani Iwonie Jarentowskiej oraz całej Załodze Biblioteki Oliwskiej za gościnę i wspaniałą atmosferę.

Jerzy Beniamin Zimny,  link do filmu:  fhttps://www.facebook.com/tixer.tix.1/videos/1215231259673246

  


foto JBZ

                                                                    foto Ania Okulewicz

                                                                  


niedziela, 1 września 2024



Rodzinne fotografie

 

Już nie kluczę po Poznaniu w poszukiwaniu miejsc, gdzie można usiąść i porozmawiać o sztuce, o tym co najważniejsze, o tym, co powinno się robić, dokąd się udać z ciekawym pomysłem. 

Od kilka lat w środowisku artystycznym /głównie wśród poetów/ panuje wszechobecne celebrowanie, prezentacje wizerunków, merytoryka zeszła z planu, bo w większości przypadków mamy do czynienia  z amatorszczyzną. Każdy kto zechce bierze mikrofon do ręki i pcha się na ekran:  smartfonu, laptopa, pragnie krążyć jak bumerang w mediach społecznościowych. Dlatego panuje w nich totalny chaos, nie wiadomo co jest przedmiotem prezentacji, autor czy jego dzieło. A może nic, tylko samo przybycie się liczy, aby nie było pustych krzeseł, aby było co sfotografować i rozdmuchać w sieci?

Prezentowanie życiorysów artystycznych jest powielane przy każdej okazji, nawet przy publikacjach zawartych w pismach, autorzy zabiegają o swój biogram, wyliczanie nagród i osiągnięć jest na porządku dziennym. Nie szkodzi, że to już miało miejsce kilkanaście razy, przy okazji każdego almanachu, każdego tomu wierszy. A nagrody, z dyplomami włącznie, nie pominą dyplomów gminnych i osiedlowych, jakby zaszczyty miały świadczyć o pozycji autora. 

Te wszystkie osobliwości najbardziej ogniskują się podczas niektórych festiwali literackich, tzw. drugiego obiegu. Tutaj nie trzeba sugerować się datą wydarzenia, te same osoby powtarzają się co roku. Towarzystwa wzajemnej adoracji wędrują po kraju, uczestniczą w majówkach i nocach poetów. Nierzadko jest to jednodniowy spęd z noclegiem. Liczy się sam fakt uczestnictwa i setki fotografii, zaśmiecających Internet. Poezja schodzi na dalszy plan. Chociaż można mieć wątpliwości czy to poeci się spotykają? Może faktycznie takie spotkania mają charakter zlotu rodzinnego, czyż nie jest rodziną grupa wzajemnie się popierająca.

Demokracja dotarła do sztuki słowa. Kto komu może cokolwiek zabronić?