sobota, 13 grudnia 2025

 


Z notatnika recenzenta /5/

 

         Poeci lubią się pokazywać, wręcz kochają przebywać w fotograficznym negliżu. Nie wszyscy. Ci co prezentują najwyższy poziom pisania, nie są aż tak widoczni, bardziej medialna jest ich poezja, a czytelnik poszukuje w sieci ich publikacji, jeżeli nie ma szans na kupno kolejnych tytułów, wydawanych zwykle w niskich nakładach.

Od pewnego czasu spotkania autorskie przypominają działalność „kółek zainteresowań”, zbiera się tylko nieliczne grono znajomych, cichych wielbicieli „gwiazdy wieczoru”, często do wypełnienia sali sprowadza się młodzież, coraz częściej ze szkoły podstawowej, bo licealiści nie są już tak zdyscyplinowani, a głównym celem takiej imprezy jest późniejsza galeria zdjęć prezentowana w mediach społecznościowych. Większość ujęć ma sprawiać wrażenie dużego wydarzenia. Rekordziści w tym względzie, prezentują ponad setkę zdjęć w sieci.

       Manipulacja informacjami, to inna forma zachęcania do udziału w spotkaniu, tutaj wszystkie chwyty są dozwolone, od serwowanych niespodzianek, muzycznej oprawy, bądź udziału znanej osoby ze świata krytyki, sceny, a nawet polityki. Zdarzają się posunięcia dezinformacyjne, posługiwania się cudzym logo, w celu podkreślenia znaczącej rangi spotkania, lub korzystania z popularności innej organizacji, stowarzyszenia, które cieszą zwykle się liczną frekwencją podczas swoich imprez i wy-stąpień publicznych.

      Trudno się dziwić temu zjawisku. Wszak kultura, w tym przede wszystkim poezja, spotyka się z coraz mniejszym zainteresowaniem, ponieważ jest więcej piszących i wydających książki poetyckie – od czytelników zainteresowanych liryką. Wina za taki stan rzeczy leży po stronie podmiotów, dysponujących funduszami przeznaczonymi na kulturę. Pomijając wydawnictwa autorskie, bo tu każdy może wydać sobie książkę za własne pieniądze. Pozostali dysponenci  środków finansowych, nie korzystają w należytym stopniu z usług profesjonalnych recenzentów i krytyków literackich.

     Jedyna jaskółka, która nadal zatacza swoje szerokie kręgi, ma się dobrze, coraz lepiej i służy wiernie popularyzacji poezji w stopniu niezmiennym od lat – to konkursy poetyckie, które goszczą już nawet w obszarach gmin. Tu należy się stale przyglądać, począwszy od Silesiusa i Bierezina, poprzez pomniejszej rangi konkursy, wyławiające młode talenty od Bałtyku aż do Tatr. Śledzę to zjawisko od wielu lat, starzejąc się przy tym w sposób zauważalny. Nie tylko w lustrze, także poza nim, o czym przekonuję się każdego roku, wyławiając laureatów podczas Konkursu im. Kazimiery Iłłakowiczówny na debiut poetycki roku. 

   Język i sposób spojrzenia na rzeczywistość, struktura poezji zaangażowanej, odsyłają dokonania minionych generacji może nie w cień, ale na pewno do historii poezji polskiej...

JBZ