Z
notatnika recenzenta /5/
Poeci lubią się pokazywać, wręcz
kochają przebywać w fotograficznym negliżu. Nie wszyscy. Ci co prezentują
najwyższy poziom pisania, nie są aż tak widoczni, bardziej medialna jest ich
poezja, a czytelnik poszukuje w sieci ich publikacji, jeżeli nie ma szans na
kupno kolejnych tytułów, wydawanych zwykle w niskich nakładach.
Od pewnego czasu spotkania
autorskie przypominają działalność „kółek zainteresowań”, zbiera się tylko nieliczne
grono znajomych, cichych wielbicieli „gwiazdy wieczoru”, często do wypełnienia
sali sprowadza się młodzież, coraz częściej ze szkoły podstawowej, bo licealiści
nie są już tak zdyscyplinowani, a głównym celem takiej imprezy jest późniejsza
galeria zdjęć prezentowana w mediach społecznościowych. Większość ujęć ma
sprawiać wrażenie dużego wydarzenia. Rekordziści w tym względzie, prezentują ponad setkę zdjęć w sieci.
Manipulacja informacjami, to inna forma
zachęcania do udziału w spotkaniu, tutaj wszystkie chwyty są dozwolone, od serwowanych niespodzianek, muzycznej oprawy, bądź udziału znanej osoby ze świata krytyki,
sceny, a nawet polityki. Zdarzają się posunięcia dezinformacyjne, posługiwania
się cudzym logo, w celu podkreślenia znaczącej rangi spotkania,
lub korzystania z popularności innej organizacji, stowarzyszenia, które cieszą zwykle się liczną frekwencją podczas swoich imprez i wy-stąpień publicznych.
Trudno się dziwić temu zjawisku. Wszak
kultura, w tym przede wszystkim poezja, spotyka się z coraz mniejszym
zainteresowaniem, ponieważ jest więcej piszących i wydających książki poetyckie – od czytelników
zainteresowanych liryką. Wina za taki stan rzeczy leży po stronie
podmiotów, dysponujących funduszami przeznaczonymi na kulturę. Pomijając
wydawnictwa autorskie, bo tu każdy może wydać sobie książkę za własne pieniądze. Pozostali dysponenci środków finansowych,
nie korzystają w należytym stopniu z usług profesjonalnych recenzentów i
krytyków literackich.
Jedyna jaskółka, która nadal zatacza swoje
szerokie kręgi, ma się dobrze, coraz lepiej i służy wiernie popularyzacji poezji w stopniu
niezmiennym od lat – to konkursy poetyckie, które goszczą już nawet w obszarach
gmin. Tu należy się stale przyglądać, począwszy od Silesiusa i Bierezina,
poprzez pomniejszej rangi konkursy, wyławiające młode talenty od Bałtyku aż do
Tatr. Śledzę to zjawisko od wielu lat, starzejąc się przy tym w sposób zauważalny. Nie
tylko w lustrze, także poza nim, o czym przekonuję się każdego roku, wyławiając
laureatów podczas Konkursu im. Kazimiery Iłłakowiczówny na debiut poetycki roku.
Język i sposób spojrzenia na rzeczywistość, struktura poezji zaangażowanej, odsyłają dokonania minionych generacji może nie w cień, ale na pewno do historii poezji polskiej...
JBZ

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz