Jak na zawołanie odgłosy za oknem przypominające
dawną świetność, tyle że nocą, więc może to jest sen
lub wymysł dziecka we mnie, albo starca, który chce
się bawić w chowanego, w półmroku wielkiej galerii
ze stoiskami i salonem pękającym od perfum. A może
to śmierć w ten sposób kusi nie
bardzo przekonana
o mojej uległości. Niech jej ktoś podpowie, manekin
w garniturze tego nie zrobi, czeka aż mu wymienią
spodnie i sweter wiosną. Krótko noszą się moje myśli,
jeszcze krócej pragnienie, wyrazem tego jest język
szorstki dla podniebienia ale gładki dla kobiecej skóry.
Już jestem kupiony, widoczny czyjś palec wciskający
pin. Pauza, sprawdzenie pulsu, w kodzie odstępstwo:
jedna cyfra oszalała i pociąga za sobą pozostałe,
w tunel znaczeń w strukturę powiązań genetycznych.wiersz z tomu pt. Hotel Angleterre, Okolica Poetów.
Wydawnictwo Sorus w Poznaniu, 2012
zainteresowanym tomem podaję kontakt: jerzybeniaminzimny@o2.pl tel. 795 405 688
Spotkanie poetyckie z Jerzym Beniaminem Zimnym
spotkanie, wieczór literacki
16 kwietnia (wtorek) o godz. 18:00 w Filii nr 2 WiMBP (Gdańsk-Oliwa, ul. Op. Jacka Rybińskiego 9) odbędzie się spotkanie poetyckie z Jerzym Beniaminem Zimnym, które poprowadzi Gabriela Szubstarska.
Dąbrówka w Poznaniu.
21 V 2013 o godz. 1800 (wtorek)
Jerzy B. Zimny prezentuje swoje książki –
„Rubinosa”, „Hotel Angleterre”. Recenzja – Karol
Samsel.
Gdańsk Oliwa 16.04.2013
POZNAŃ 21.05.2013
Komu bije dzwon?
J.B. Zimny,
Hotel Angleterre, Biblioteka Okolicy
Poetów, Poznań 2012.
Noc
z 21 na 22 grudnia 1921 roku, a więc pięć lat przed wydaniem powieści Słońce
też wschodzi, Ernest Hemingway spędził z nowo poślubioną żoną, Elizabeth Hadley
Richardson, w pokoju nr 14 Hotelu Angleterre na Saint-Germain-des-Prés.
„Hemingway loved Paris passionately, and he stayed at the Hotel d’Angleterre on
many occasions after that” – to zdanie daje się łatwo odnaleźć w biuletynie
hotelowym umieszczonym w sieci: www.hotel-dangleterre.com. Angleterre – czyli
francuskie określenie Anglii: budynek miał zostać wzniesiony, a następnie
oddany do użytku do 3 września 1783 roku – czyli do momentu przyjęcia Traktatu
Paryskiego uznającego niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Od
tego czasu w Angleterre mieściła się siedziba Ambasady Brytyjskiej.
Do jakiego
symbolu Angleterre mogłoby pretendować w tekście poetyckim, jaką potencjalną
rzeczywistość ukrywałoby w chwycie parabolicznego skrótu? Niewątpliwie, w tomie
Jerzego Beniamina Zimnego, uznanego poznańskiego poety, autora tomów wierszy
Dystans (2008) oraz Rubinosa (2011), od lat noszącego się z zamiarem wydania
obszernego tomu opowiadań pt. Gromnica, paryski hotel Ernesta Hemingwaya pełnił
funkcję emblematyczną: jako figury życia i świata. Dom w Key West na Florydzie,
w którym autor Śniegów Kilimandżaro strzelił do siebie z dubeltówki, byłby w
tym dwubiegunowym, dychotomizującym ujęciu: antyświatem, kontremblematem,
mówiąc zaś wprost: figurą samobójczej śmierci. Antynomie życia Hemingwaya,
zasugerowane implicite przez Zimnego, warto rozważyć dokładniej: dom jest
śmiercią, a hotel jest życiem, Key West jest rozpaczą, a Angleterre nadzieją –
w ten sam sposób, w jaki A okazuje się A, jeśli jest B – czyli expressis
verbis: swoim własnym szyfrem?
Z
Key West, miasteczkiem, w którym Hemingway odebrał sobie życie, związana jest
jeszcze jedna opowieść osnuta wokół starej indiańskiej klątwy. Legendarne
przekleństwo miasta-wyspy w paśmie Florida Keys oparte zostało o dawno żywione
przekonanie o tym, że każdy z odwiedzających Key West będzie zmuszony do tego
miasta powracać, zostanie przyciągnięty do niego z powrotem. Nie tylko zatem
Key West okazuje się rozpaczą, a Angleterre – nadzieją. To zbyt mało, aby
zaadaptować tragedię Hemingwaya do mikroświatów wierszy Zimnego. Niewątpliwie,
potrzeba czegoś więcej, czego dostarczy, jak się wydaje, podanie o indiańskiej
klątwie. Wyłącznie w jego świetle „jądro ciemności” (Key West) może ujawnić
swój pełny, magnetyczny charakter, a nawet – dyspozycję do jakiegoś
nadrealnego, szamańskiego oddziaływania. Angleterre na Saint-Germain-des-Prés w
tym ujęciu pozostanie tylko nieudaną, ziemską próbą stworzenia „drugiej
przestrzeni”, a przynajmniej – ślepym usiłowaniem porzucenia tamtego „jądra”.
Odratowania się. Histerycznej nieomal ucieczki przed hipnotyzerem.
Na
wszystko jednak za późno. Hotel Angleterre Zimnego prześladuje motyw
spóźnienia, jest on realizowany uderzająco wyraziście i ewidentnie kształtuje
egzystencjalno-rozrachunkowy temat książki. Wbrew pozorom, niewiele w tym
zbiorze stoicko-witalistycznego ukojenia, właściwego zarówno powszechnie znanym
w literaturze „mapom starości” (takim, jak Mapa pogody lub Muzyka wieczorem
Iwaszkiewicza), jak i zbiorom wierszy nieżyjących przyjaciół Zimnego, poetów
kręgu poznańskiego, których sposobem artykulacji nasycił autor Zwrotnika
Skorpiona swój tom (wśród innych: Ogrodowczyka, Mendyka oraz Babińskiego mógł
inspirować się m.in. Rękami Marii Magdaleny Różańskiego). Wrócę jednak do
motywu spóźnienia. Jestem głęboko przekonany, że w Hotelu Angleterre zyskało
ono wymiar eschatologiczny, toteż jest dokładnie takie, jak późne narodziny w
jednym z liryków Roberta Lowella: „Cóż gorszego jak słyszeć płacz późno
zrodzonego dziecka?” .
Zimny
potwierdza tę intuicję co najmniej w trzech wierszach z tomu za pomocą
pseudo-figur wcześniaka i późniaka, oraz figury barda. Po pierwsze: „Wcześniak
/ wznosi toast późny, po którym wszystko wraca, / niezależnie czy dom to, czy
dom wariatów” (Dolna Wilda), po drugie: „Ja na planie / w ostrzale promieni
słonecznych, / spadnie deszcz pustynny, urodzi się poźniak / ten wiersz.
Ostatnia strofa w rękach Pana” (Miłość na
schodach), po trzecie wreszcie: „Ja, bard minionej epoki, stary w młodym, /
byłbym dobrym wróblem po podaniu / ziarna, ale rzadko biegam i nie otrzepuję
piór” (List do żyjących). Subiektywizm i izolacjonizm w liryce Zimnego w
istocie dalekie wydają się od dialogizmu w empatycznych „wierszach ostatnich”
Różańskiego: „idę po żużlu w dniu gasnącym / ja Ci wybaczam maszynerio ciemna /
ja Twoje dzieci usynowię w cieniu, / zamiast na świecie, żyję w marzeniu”
(***idę po żużlu…, RMM 2000). Czy oznacza to tym samym, że Zimny, pisząc w
rzeczywistości o klątwie Key West, wyłącznie – ujmijmy to: sub specie aeternitatis,
określił swój tom jako „tom dobrej nadziei” – jako rzecz o hotelu Angleterre?
Prawdą
wydaje się przypuszczenie, że w nowym tomie Zimnego nie znajdziemy jednej
odpowiedzi na pytanie o tzw. dobrą nadzieję. Od tej konstatacji niewiele już do
stwierdzenia mającego głosić, że eschatologia w Hotelu Angleterre jest systemem
samosprzecznym. Zamiast pogodnej, neofranciszkańskiej summy w stylu Różańskiego
mielibyśmy zatem otrzymywać od Zimnego antynomiczną rozprawę o pragnieniu życia
i śmierci jednocześnie. Autor Białego goździka na śniegu nie jest już w tym
tomie literackim eskapistą – takim, jakim pozostawał jeszcze w Dystansie:
zbiorze o ucieczce od autocentryzmu; Hotel Angleterre nie reprezentuje bowiem
liryki zaświadczającej o ucieczce od tanatocentryzmu: „Ze mnie już uszło /
wszystko, mówi Mazurkowa, praczka / wszystkich brudów we wsi. Wcześniej / nie
zejdę, bo kto będzie pana opłakiwał” (Wiosna na kliszy). Podobnie jak u starego
Hemingwaya, u Zimnego narasta siła klątwy z Key West: jeśli „śmierć mirabelki”,
temat pierwszy – stał się antycypacją tematu drugiego, „śmierci psa”, co jest
tematem trzecim; innymi słowy: czym jest to Trzecie, większe od Drugiego w tym
samym stopniu, w jakim Drugie jawi się jako większe od Pierwszego, powtórzmy
jeszcze na inny sposób: czym jest Trzecie, które ma umrzeć? Jak rozpoznać nową
kodę, jeśli usłyszeliśmy – zapytuje podmiot Zimnego – nie tylko kodę dawną,
lecz także kodę kody?
W rozprawie
na temat semantyki tzw. wierszy późnych jako kategorii historycznoliterackiej
Teresa Kostkiewiczowa zauważyła, że „w utworach powstałych w schyłkowej fazie
twórczości wielu autorów zaobserwować można szczególne napięcie między
fascynacją dookolnym światem zewnętrznym, postrzeganym w całej jego zjawiskowej
konkretności i wielobarwności, a dążeniem do wniknięcia w jego głębię, do
poznania tego, co stanowi utajoną istotę materialnej rzeczywistości. W lirykach
lozańskich, wierszach Słowackiego z lat ostatnich, a także w późnej poezji
Norwida poetyckie obrazowanie odsyła tyleż do widzialnych i zmysłowo
postrzeganych widoków i pejzaży (gór, skał, obłoków, jeziora, także ganku i
zielonych łąk; rodzinnych pól, wonnych kwiatów, szkarłatu zorzy, girlandy
żurawi; wypełnionego gośćmi salonu, akacji kołyszącej się w podmuchach wiatru,
lampy lub świecy we wnętrzu sypialni, śliskiego bruku w Londynie), ile do
sensów symbolicznych, uogólnionych, kierujących jakby ku pełniejszemu poznaniu”
.
W
świetle tezy Kostkiewiczowej, egzemplifikowanej m.in. lirykami lozańskimi i
Vade-mecum, lirykę późną miałaby zatem cechować nie tyle „ośmielona wyobraźnia”
(określenie Mariana Stali), co „ośmielone poznanie”, tj. poznanie uogólniające
do poziomu samych uniwersaliów, nieuznające granic swoich dziedzin ani
epistemicznych aporii. Choć niewątpliwie tom Zimnego sprawia wrażenie zbioru
wierszy późnych, daleko mu do tego rodzaju śmiałości metafizycznej: „Coraz
ostrożniej // używam słów, jakby w nich ukryta / była śmierć dookólnych
żywotników” (Przezorność). Consummatum est kończące Hotel Angleterre jest
równie mało satysfakcjonujące z perspektywy interesu poetów metafizycznych,
okazuje się nim bowiem prosta, materializująca gnoma: „Wstęp do albumu, w
którym nikt nie żyje, / musi być niewidoczny. / Jesteś po pile, / będziesz po
obcęgach” (Krąg nieprzyjaciół). Metafizykę Zimnego, zredukowaną do substytutów
materialnych lub infantylnych epifanii takich, jak „śmierć mirabelki”, wydatnie
skontrastował głęboki, barokizujący rysunek Krzysztofa Schodowskiego. Z
pewnością napięcie rozciągające się między światami Zimnego i Schodowskiego
uwypukla rozliczeniowy charakter tej książki, a także – zawartą w niej i
nieomówioną w tym studium, ukrytą unię: romantycznej młodości obrazu i
klasycystycznej starości tekstu.
Glosa:
Na wstępie
zaznaczę: zdaję sobie doskonale sprawę z kompetencji krytyka literackiego,
jednak jako historyk literatury dostrzegam również mankamenty tego warsztatu,
wynikające z aspiracji krytyki literackiej do aktualności. Tzw. recepcja
aktualna o wiele silniej odwołuje się do mechanizmów percepcji niż tradycyjna
analiza i interpretacja. Krytyk literacki musi zatem pozostawać świadom faktu,
że posługuje się tekstem o najsilniejszej mocy stereotypizacji, że wyznacza mit
i figurę utworu oraz orientuje na nie wszystkie wypowiedzi autorskie. Możliwe
nawet, że on, a nie historyk literatury, posiada najwięcej dyspozycji do
ujednoznacznienia tekstu. Mitomaństwo? A jeśli właśnie to – de dicto, a także de re – jest faktycznie istniejącym ryzykiem w przygotowywaniu
studium o utworze?
Celem mojej
wypowiedzi na temat Hotelu Angleterre było odczytanie tomu Zimnego jako zbioru
liryki późnej scalonej w hemingwayowskiej figurze tęsknoty: Angleterre miał w
nim jawić się jako symbol dawnego, lepszego świata – wolnego od eschatologii i
obsesji tanatycznych. Tak zinterpretowałem tom, który – jak wskazał w prywatnej
rozmowie ze mną autor – miał pozostawać
z gruntu jesieninowski, a figurą samobójstwa Jesienina w hotelu Angleterre w
Leningradzie – uzasadniać odniesienie do liryki zaangażowanej. Oto niektóre z
uwag Zimnego:
„Hotel Angleterre
jest wielką przenośnią, symbolizuje mój dom i kraj, w których zabija mnie
poezja – w sposób naturalny, aczkolwiek kreacja jej ma nieść sugestię analogii
do sytuacji, w jakiej znalazł się Jesienin, a nie Hemingway. Moi bohaterowie to
ludzie współcześni, ludzie przegrani materialnie, ale nie duchowo, zawsze
jestem blisko krzywdy i poniżenia, w wierszach jest to widoczne, np. w Dolnej
Wildzie nie wiadomo, czy dom to, czy dom wariatów. Mówię o kraju, bo w tej
formie bycia odczuwam wszystko, co się dzieje, eschatologia jak najbardziej,
mit jak najbardziej, ale mój hotel jest w Poznaniu i wszędzie w kraju, gdzie
dramat spowszedniał”.
Ujawnienie
intencji autorskiej Zimnego wyostrza kontury problemu, który do tej pory
pozostawał dla mnie „przezroczysty”. Co uczynić z dziełem literackim, które
może mówić zbyt wiele w tym samym czasie? Czy tzw. dowolność wyboru strategii
interpretacyjnych dla tekstu nie jest utopią, skoro można ją zanegować,
przedstawiając alternatywę dwóch wykluczających się figur: w tym wypadku
Angleterre Hemingwaya (figury liryki późnej) z Angleterre Jesienina (figurą
liryki zaangażowanej)? Nie mam wątpliwości, że odczytanie tomu Zimnego zgodnie
z tzw. linią hemingwayowską wzbogaciłoby jego książkę poetycką, jestem jednak
przekonany, że ta interpretacja powinna pozostawać drugorzędna – do momentu, w
którym nie zaistnieje obok tej pierwszorzędnej, jesieninowskiej: w pełni
wyłożonej. Istnieje bowiem hierarchia egzegez, a nić wiążąca jedną egzegezę z
drugą powinna uzmysławiać poprzedzanie i następowanie bloków interpretacji.
Inaczej doszłoby przecież do chaosu języków, w planie ontologii literatury zaś:
do upadku porządku logocentrycznego. Aby zrozumieć Angleterre Zimnego, należy –
jak się okazuje – nie tylko wyprowadzić aż dwie semantyki (Jesienin-Hemingway),
lecz także związać je tą a nie inną relacją pokrewieństwa.
Karol Samsel.
- WIECZÓR W ARCE
- JERZY BENIAMIN ZIMNY
- i prezentacja Jego książki pt.
- Hotel Angleterre
- Spotkanie poprowadzi Karol Samsel
- 21 listopada 2013 r. (czwartek), godz. 18.00
- Czytelnia MBP ul. Głowackiego 42
- Jerzy Beniamin Zimny -
- poeta, krytyk literacki, urodzony w Kargowej w 1946 r. Publikował wiersze w “Nadodrzu", “Nurcie”, “Literaturze”, “Frazie”, “Znaj, oraz w almanachach i antologiach. Wydał tomiki wierszy: Biały goździk na śniegu (1991), W sercu ciszy (2005), Dystans (2008), Zwrotnik Skorpiona (2009), Rubinosa (2011), Hotel Angleterre w 2012 r. W planach wydawniczych powieść: Gromnica. Piszę także eseje o poezji, krytykę, oraz recenzje, zarówno prozy jak i poezji. Liczne nagrody i wyróżnienia w konkursach poetyckich.
- Wstęp wolny
- Organizatorzy: Miejska Biblioteka Publiczna, Stowarzyszenie Przyjaciół Bibliotek i Książki w Ostrołęce przy wsparciu Samorządu Miasta Ostrołęki.
Ostrołęka: Poetycki wieczór z Zimnym
2013-11-21 19:35:49 (ost. akt: 2013-11-21 19:41:19)
Przeczytaj cały tekst: Ostrołęka: Poetycki wieczór z Zimnym - Ostrołęka http://kurierostrolecki.pl/180134,Ostroleka-Poetycki-wieczor-z-Zimnym.html#ixzz2lOSmH2Sr- Jerzy Beniamin Zimny promował swoja najnowszą książkę 'Hotel Angleterre ' w Ostrołęce. Spotkanie odbyło się w Miejskiej Bibliotece Publicznej podczas Wieczoru w Arce.
Jerzy Beniamin Zimny debiutował w 1970r. w piśmie studenckim “Merkury”. Poeta publikował wiersze w “Nadodrzu', “Nurcie”, “Literaturze”, “Frazie”, “Znaj, oraz w almanachach i antologiach. Wydał tomiki : Biały goździk na śniegu (1991), W sercu ciszy (2005), Dystans (2008), Zwrotnik Skorpiona (2009), Rubinosa (2011), Hotel Angleterre (2012 r). W planach wydawniczych powieść: Gromnica. Piszę także eseje o poezji, krytykę, oraz recenzje. Jego prace były niejednokrotnie nagradzane.
Wielkie gratulacje!
OdpowiedzUsuńPięknych świąt i cieszę się, że książka już jest, mailika posłałam :)
OdpowiedzUsuń