poniedziałek, 4 marca 2013

Taczka poetów

Młotek Janka Palonego, gradzina i dłuta w komplecie. Taczka, raczej nie, kojarzy się z wywożeniem gnoju, obornika jak kto woli, albo kontrowersyjnych postaci dyrektorów. Nie wiem dlaczego Tomanek posłużył się takim właśnie środkiem lokomocji? Czyżby nawiązanie do tradycji? Tradycja rzecz święta, należy ją kultywować aby młode pokolenie wiedziało, co z czym się jada. Jak już jest mowa o tradycji, wspomnę jeszcze styropian, może bardziej wymownie jest na nim usiąść w centrum miasta, po turecku i czytać ludziom klasykę. Przypomną sobie czasy kiedy wystawali w kolejkach po dzieła Stachury, handlowali subskrypcją z niemałym przebiciem. I się poetom żyło, wolniutko z górki jakby nie patrzeć z każdej strony spływała gotówka nie mówiąc o innych dobrach dzisiaj poszukiwanych mimo dostatku wszystkiego. Poeta postrzega i chce być postrzegany, jeśli ten proces przebiega bez zakłóceń, jest dobrze. Jeśli nie, potrzebny jest wstrząs, z grubej rury w samo centrum tak aby z tego wynikła jakaś fala sejsmiczna, sięgająca dalej niż epicentrum miasta czy miasteczka, Kraj jest duży, poetów moc, zrobiło się ciasno, tak ciasno że już łokcie nie pomogą, bicie głowa w mur nie przynosi rezultatów, trzeba się zdobyć na coś spektakularnego, tak aby niektórym w pięty poszło, bo poecie coś się należy, nie ochłap i nie uwaga  społeczności lokalnej, a do tego oprócz talentu potrzebne są pieniądze. 

Źródła finansowania, zagadnienie biznesu i nie tylko. Fundusze celowe, sposób i metody podziału mają swoje obwarowania, jeśli komuś się wydaje, że można wydawać pieniądze podług woli i potrzeb, jest w błędzie. Dowolnie dysponować można własnymi pieniędzmi, pieniądz społeczny wymaga kontroli, podatnikowi nie wszystko jedno na co wydawane są jego pieniądze. I w tym momencie pojawia się konflikt interesów,  fundujący działa w tym przypadku w interesie społecznym, beneficjent widzi wyłącznie interes własny.  Niezależnie od tego jaki posiada status prawny. Działalność fundacji wszelkich stowarzyszeń oparta jest na prawie, nic nie dzieje się według uznania lub widzimisię ponieważ równolegle obowiązuje prawo podatkowe, dotyczące wszystkich bez wyjątku.  Zagadnienia korzyści majątkowych, darowizn, czy dochodów osoby fizycznej wynikających z finansowania książki są przedmiotem zainteresowania fiskusa. Dlatego nie budzi wątpliwości pogląd, że bardziej celowe jest przeznaczanie takich środków na imprezy o charakterze masowym, tak zwane imprezy otwarte.  Korzyści z tego płynące obejmują szersze grono konsumentów kultury. I tym kierują się samorządy przy podziale środków na cele kultury lokalnej i nie tylko.

Co powinien poeta, a czego nie powinien robić? Według Gałkowskiej (pisała na swoim blogu) nie powinien nikogo naśladować, nawet wzorować się na kimś, nie powinien pić przed występem, w wywiadach powinien mówić o swojej poezji w sposób nie budzący kontrowersji, w szczególności mówić do rzeczy. Gałkowska wymienia także kilka stereotypów poety, od rozchełstania, do ogłady zwracając uwagę na defekty i felery zarówno osobowości jak i fizjonomii?  Poeta to też człowiek, ma swoje wady i zalety, swoje słabostki, ukryte defekty, czasem choroby. Poeta jest bogaty, biedny i ubożuchny materialnie, ale zawsze jest jego poezja, i to poezja mówi, nie jej twórca, nawet kiedy przyjdzie mu coś publicznie burknąć, po trzeźwemu lub na kacu, w depresji lub w euforii. Przypinanie komuś łatek zawsze jest nie na miejscu. Chyba że mamy do czynienia z chwytami poniżej pasa, ugrać coś na kimś dla siebie, nie w interesie społeczności środowiska. Oburzenie czy potępienie, w myśl zasady: to ja zwracam uwagę, jestem oburzony, czy coś w tym rodzaju. A jeśli do tego dorzuca się insynuacje, próby zdyskredytowania czyjejś poezji przy okazji zaistniałego incydentu, to należy poddać w wątpliwość taką opinię. Do dziś mam w pamięci sylwetki wielkich poetów, jeden w kożuchu stróża spacerujący po komnatach zamku, wskakujący na scenę z papierosem i wkładający ten papieros do kieszeni. Dym płonącej marynarki, czy ostre polemiki podczas imprez najwyższej rangi, prowadzące do skandalu Niewielu znam poetów bez skazy moralnej. Dlatego nigdy nie będę potępiał w czambuł człowieka za to, że mówi nie tak jak powinien kiedy mówi o sobie, że jeszcze nie wytrzeźwiał, albo plącze mu się język. Jak to mówią, kto bez winy może pierwszy podnieść kamień. jak dotąd takiego człowieka jeszcze nie spotkałem. Taczka poetycka, do wywożenia tych, którzy nie szanują innych, jakiś przełom  musi nastąpić, inaczej powybijamy się nawzajem.  

Jerzy Beniamin Zimny









1 komentarz:

  1. a gdzie ja napisałam, że poeta nie powinien nikogo naśladować? ani na nikim się wzorować? JBZ, jak już Pan cytuje, to proponuję nie przekłamywać moich słów :)
    przypominam także, że wolno mi wyrazić swoje oburzenie z faktu, iż pijany poeta bredzi bez ładu i składu o poezji, chociaż swoją powinien na tyle uszanować, zeby takich rzeczy nie mówić. ciekawe czy równie gładko by to pan usprawiedliwił, gdyby ktoś gadała takie pierdoły o Pana wierszach? widzi Pan, nie każdy czytał wiersze Wojciecha Roszkowskiego, ale ten, kto ich nie zna mógł posłuchać tej rozmowy i jak pan myśli, jakie wnioski wyciągnie? ja nie muszę niczego interpretować, jest nagrane wyraźnie i nie da się tego "przekłamać" tak, jak moich słów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń