Dialog poznańsko-warszawski
/.../ W
roku 2013 odnotowano kilkanaście znakomitych debiutów poetyckich. Sięgając
pamięcią aż do połowy lat siedemdziesiątych, nie było tak bogatego roku w
znakomite debiuty, pomijając z takich
czy innych względów, nieliczne wybitne debiuty jakie ukazały się w okresie Nowej
Fali, i nieco później - Nowej Prywatności, określanej też jako Nowe
Roczniki, jak i aktywność poetów BruLionu, trochę nadszarpnięta pojawieniem
się Romana Honeta /z debiutem pt. Alicja, w 1996 r./, i głośnym debiutem
Życie na Korei Andrzeja Sosnowskiego w 1992 r.
Do
pełni oceny trzeba wrócić do okresu Orientacji-Hybrydy, po Współczesności
nurt ten mocno zaistniał w percepcji czytelniczej na długie lata. Dość
powiedzieć, że nawet dzisiaj młode pokolenia poetów chętnie wracają do
twórczości liderów tamtej formacji. Z pełną świadomością ponadczasowości poezji
większości przedstawicieli skupionych wokół kultowych już Hybryd.
Sześć dekad temu nikt nie zadawał
pytania w którym kierunku zmierza Orientacja. Zresztą nie było komu, bo bywalcy klubu Hybrydy
w Warszawie, nie mieli świadomości jaki będzie ich owoc artystyczny w odległej
przyszłości, i czy w ogóle będzie przedmiotem oceny. Termin ten narzucono im z
zewnątrz przez krytykę, a raczej przez zwolenników narzucania poezji sztucznych
ram, wprawdzie nielicznych, ale bardzo skutecznych w swoim działaniu. Wydaje
się to bardzo dziwne, ponieważ poeci tamtego okresu nie stworzyli deklaracji,
nie głosili rewolucyjnych haseł, nie próbowali nawet utworzyć grupy poetyckiej,
spotykali się w Hybrydach spontanicznie, a korzenie ich twórczych
predyspozycji były bardzo zróżnicowane, środowiskowość poetycka i nie tylko,
tak pożądana przez władze polityczne, w tym przypadku nie znalazła posłuchu,
poeci uderzali w dźwięczny dzwon własnych talentów, nie odcinając się od tego,
co dokonali ich historyczni poprzednicy.
Zajrzałem
do archiwów aby utwierdzić się w przekonaniu, że tak w istocie było, teraz po
latach mogę uściślić swoje stanowisko, albowiem mam komfort weryfikacji tego,
co pisano na ten temat w przeszłości i spróbuję dokonać oceny po latach.
A więc wracając do tamtych lat, jawi
nam się obraz bardziej i mniej spontanicznych buntów, formalnych i tych mniej
oczywistych, pojedynczych, lub grupowych wyborów i deklaracji, mających wtedy niemały wpływ na stan i obraz
polskiej poezji, jawnych lub ukrywanych zmian, a także powracających jak moda,
akcentów minionych okresów /nurtów/ literatury. Kieruję swoją uwagę zwłaszcza
na młodych poetów, w szczególności na konsekwencje ich pierwszych
/debiutanckich/ wyborów (artystycznych, oraz koniecznie, politycznych). Do tych
zagadnień zawsze się wraca w momentach, kiedy pojawia się debiut deklaratywnie
polityczny, uwikłany w liryczne zaangażowanie, nawiązujący do zagadnień
społecznych wymagających odreagowania piórem, w intencji społecznej albo
spolegliwej wobec systemu władzy.
Krzysztof Gąsiorowski po wielu latach wyraził swoje ubolewanie, że dość liczna grupa debiutantów z lat sześćdziesiątych nie została przez krytykę należycie opisana, może nawet wcale tego nie uczyniono, wiersze poetów nie były przez następne lata i długo potem, poddawane interpretacjom i reinterpretacjom. Hybrydy zdaniem wielu historyków zostały skutecznie zmarginalizowane, a dowodem na to jest brak analiz badawczych, zbiorczych opracowań z uwzględnieniem konkretnych wniosków i konkluzji, dlatego potomnym pozostaje jedynie twórczość Edwarda Stachury, w mniejszym stopniu Ryszarda Milczewskiego-Bruno, Janusza Żernickiego i Krzysztofa Gąsiorowskiego. O istocie poezji Gąsiorowski wypowiadał się wielokrotnie, według jego formuły: twórczość określonego poety im bardziej oddala się od wyobraźni, tym bardziej przestaje być poezją. Termin „poezja” należy pojmować w sensie wartości a nie klasyfikacji. Niewielu jest poetów, którzy potrafią tę teorię konfrontować z praktyką, którzy wykluczają racjonalność z aktu pisania wiersza. Dochodzimy więc do pierwiastka lirycznego, który jest źródłem aktu twórczego, romantycy to opanowali w najwyższym stopniu, a poeci Orientacji unowocześnili językowo tę zależność. Akt twórczy? Kto dziś z piszących może poszczycić się takim stanem. W pogoni za atrakcyjnością języka, zatracają się najcenniejsze składniki liryki, mające znaczenie wartościujące o którym wypowiadał się Krzysztof Gąsiorowski. /.../
/fragment szkicu opublikowanego w 40 numerze eleWatora/.