środa, 22 maja 2013

Dusze jednodniowe


Szczęśliwy Dante

Karol Samsel należy do nielicznego grona najmłodszych poetów, którzy akcentują swoją odmienność, osobność, we wszystkich walorach poezji, jako sztuki. Jest jednak jedynym poetą, który świadomie i udanie próbuje połączyć klasykę ( to, czego dokonały poprzednie pokolenia literackie) z językiem nowoczesnym, tzw. metajęzykiem.  Nie kryje się z tym, podkreśla, że świadomie dokonał tego wyboru, konsekwentnie kroczy własną ścieżką i nazywa to wędrówką w ciemnościach. Oczywiście jest to credo ujęte metaforycznie, pod którym kryje się świat ciężki, ciemny, ale realny. Świat tylko na pozór herbertowski, albowiem Samsel sprzeniewierzył się Herbertowi i wybrał drogę norwidowskiego snu. To, co zrozumiałe nie interesuje Samsela, bardziej świat rozumiejący i niezrozumiały, ale podobnie jak Herbert rozumie realność tego świata, jego wewnętrzny dramat, podobnie jak realista Kotarbiński, a przed nim, Zola, Balzac i Flaubert. Stąd droga realizmu rozumiana, jako droga „ciemności i ciężaru” jest najbliższa Samselowi. W ten sposób deklaruje swój światopogląd oparty na gnozie. Nie uważa siebie za poetę katolickiego w rozumieniu katolicyzmu w pisarstwie, jaki prezentował Jerzy Zawieyski i Roman Brandstaetter. Dlatego, co jest zrozumiałe wolno mu spoglądać pękniętym okiem na Lourdes, Medjugorie, śmierć Marty Robin i Całun Turyński.  Związany naukowo z Uniwersytetem Warszawskim ze znakomitymi skutkami potrafi łączyć zdobycze nauki, zwłaszcza filozofii i socjologii z najwybitniejszym dorobkiem światowej literatury. W swoich wypowiedziach bardzo często podkreśla traktowanie przez siebie książki, jako, artefakt. A więc nieufność zmuszająca do rozważań nad prawdą, procesem jej dochodzenia, który nie ma końca. Ten wywód jak można sądzić, jest podwaliną jego bogatej twórczości. Jakby na potwierdzenie w duszach jednodniowych czytamy: nie było nam dane wierzyć równaniu lśniącemu jak luidor. lgnęliśmy ku światłu prochowni, latarniom nad Auschwitz, szkłom impresjonistów. mówili dobrotliwie. rozkładali stelaż nawet na wilgotnej klepce warsztatu. śpiewali kantyczkę: Sauckel i Hess, Koch i Mengele. jak odejść, gdy ktoś inkantuje elegię i wprowadza ją w tunel, w którym ziarno głosu karmi ziarno ptaka? nie sposób odjąć dłoni rozwieranej przez pierścień. zawrócić samolotu nad wioską. Bo też dusze jednodniowe są próbą odpowiedzi na pytanie zadawane przez najwybitniejsze umysły epoki, dlaczego ludzkość tak łatwo jest podatna na idee jej niesłużące, na fetysze świecące podawane w zamian zamiast prawdy, wreszcie wykorzystywanie laickiego światopoglądu w walce z odmiennym pojmowaniem świata. Jest tu także ocena transformacji języka zmierzającego w kierunku marginalizacji uczuć, piękna, zatracania istoty elegii. Samsel w swoich poprzednich książkach udanie polemizował z Norwidem, Miłoszem, Herbertem, próbował jakby znaleźć klucz do wspólnego domu, w którym mogłaby egzystować różnorodność tych trzech wielkich postaci świata literatury. Najnowszy tom: Dusze jednodniowe jest propozycją, jakiej dotąd w powojennej poezji nie było. Tom ten jest podsumowaniem rozważań poety, jakie miały miejsce w Dormitoriach i w Abiectum Altissimum- tomach wydanych wcześniej i tak przychylnie przyjętych przez krytykę. Zwraca się uwagę na współczesne trendy poezji, w których dominuje ekstrawagancja, nonszalancki język, utwory często pozbawione są treści. Samsel udanie próbuje przełamać te stereotypy (już powszechnie panujące) przy tym mówi o sobie, że nie jest bynajmniej znakiem czasu, nie zamierza usadowić się w centrum jakichkolwiek rozważań, mimo takich deklaracji, jest jednym z niewielu przedstawicieli młodego pokolenia poezji polskiej, którzy starają się wnieść wiele nowych wartości do tego gatunku literatury. Dlatego w pełni świadom jego dokonań,  posiadanej wiedzy (filolog, filozof, związany z Uniwersytetem Warszawskim, badacz poezji Norwida, krytyk literacki, historyk literatury)   konsekwencji, z jaką wnika w zagadnienia i problemy współczesnej poezji (nie tylko poezji), rekomenduję tom Dusze jednodniowe, czytelnikom.
Jerzy Beniamin Zimny  

1 komentarz:

  1. Dziękuję, Jurku. Bardzo. Wiele teraz muszę zrobić, aby po takiej ocenie "Dusz jednodniowych" nie zawieść oczekiwań. Wszystkiego dobrego, Karol. Dziękuję za wczorajszy poznański wieczór Tobie i Bożence. Z serca...

    OdpowiedzUsuń