W trzecią niedzielę kwietnia po
raz czwarty spotkaliśmy się w Ogródku Poetyckim. Za każdym razem daje nam to
możliwość poznawania różnorakich nowinek z kalendarza przyrody, odmienności
światów poetyckich zapraszanych twórców, a także zasłuchania się w coraz to
inne brzmienie muzyki, wykonywanej w miarę możliwości na różnych instrumentach.
Coraz więcej też osób zagląda do „Ogródka”, jako że kultura odbierana „na żywo”
dystansuje w sposób oczywisty wegetowanie przed domowym telewizorem. I tym
razem Agata Ożarowska – Nowicka zaproponowała konkurs z odsłuchu, polegający na
rozpoznaniu głosów słowika rdzawego i szarego, bowiem tylko te dwa gatunki
występują na obszarze naszego kraju. Poznaliśmy też istotne różnice w ich
brzmieniu, a także przyjrzeliśmy się bliżej tym romantycznym piewcom
przestworzy, ukazanym na barwnych ilustracjach. Tym samym mogliśmy nabrać
pewności, że długo oczekiwana wiosna tuż tuż. W części poetyckiej wystąpił
Zbigniew Gordziej, poeta i prozaik, pełniący w latach 2007 – 2010 funkcję prezesa
Poznańskiego Oddziału ZLP. Ale zaprezentował się nam nie tylko jako autor wielu
książek poetyckich i opowiadań, na co
dzień bowiem obcuje z cierpieniem
innych, będąc nie tylko dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Jarogniewicach, ale
terapeutą, opiekunem i przyjacielem przebywających tam pensjonariuszy. To także
zagorzały miłośnik gór i pasjonat medycyny. Te trzy płaszczyzny wzajemnie się
dopełniają, znajdując odzwierciedlenie w Jego twórczości. W swoim słowie
przytaczał niejednokrotnie refleksje i przemyślenia wybitnych chirurgów i
kardiochirurgów; godne zapamiętania jest zwłaszcza to, że odczytywanie zdjęć
rentgenowskich może mieć dla lekarza wymiar
szczególnej, osobistej modlitwy.
Zbigniew Gordziej dzielił się też wrażeniami z samotnych wypraw w Tatry,
nie zawsze obfitujących w zaplanowane zdobywanie szczytów, ale w pokonywanie
samego siebie, co często bywa wyczynem dalece trudniejszym. Ze swadą wypowiadał
się też na temat sensu pisania poezji, jej percepcji, czasem i przeceniania
własnych twórczych możliwości, wreszcie - nie zawsze rzetelnego i uczciwego
stanowiska krytyków i recenzentów. W czytaniu wierszy autora wzięła też udział
pisząca te słowa. Obecny na spotkaniu ceniony krytyk literacki i poeta, Jerzy
Beniamin Zimny, w ślad za nieżyjącymi już, wybitnymi poetami, Wincentym
Różańskim, Andrzejem Babińskim, „kolekcjonującymi” cudze metafory, przyznał, że
z dzisiejszego spotkania do jego własnej kolekcji pięknych, poetyckich
zapożyczeń trafi określenie z książki Zbigniewa Gordzieja: „spojrzeć w niebieskie
podniebienie ziemi”. Pochodzi ono z pozycji „Piórem po żebrach anatomii”,
mianowanej Najlepszą Poetycką Książką Roku na XXXV Międzynarodowym Listopadzie
Poetyckim. Cóż, aby całość ogródkowego spotkania wybrzmiała harmonijnie, musiał
dojść do głosu instrument nietuzinkowy, z niebanalną muzyką, wymagającą
głębszej niż zazwyczaj koncentracji. Wysłuchaliśmy dwóch utworów na saksofon
solo, w wykonaniu uczennicy Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia im.
Jadwigi Kaliszewskiej, Faustyny Szudry. Młoda muzyczka przywiozła z sobą dwa
saksofony: sopranowy i barytonowy. Towarzyszący jej Dyrektor Zespołu Szkół
Muzycznych, Wojciech Michalski z pewnością miał powody do satysfakcji, gdyż gra
na tym instrumencie wymaga szczególnych umiejętności, talentu i siły, zwłaszcza
jeśli grającą jest kobieta. I choć linia melodyczna prezentowanych utworów nie
należała do tzw. łatwych i przyjemnych, znakomicie korelowała z usłyszanymi
wcześniej poetyckimi frazami. Trzeci utwór, na saksofonie barytonowym, Faustyna
Szudra zagrała na wyraźne życzenie obecnych. Reasumując, przy natężeniu takich
wrażeń, budziła się z uśpienia nie tylko przyroda, ale i nasza wrażliwość,
świadomość własnej wartości, a może i gotowość do osobistych zmagań,
pokonywania trudności, stawania się lepszymi dla drugich. A wszystko to zaczęło
się od zwyczajnego posłuchania pieśni słowika…
Maria Magdalena Pocgaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz