wtorek, 25 czerwca 2013

Monidło







Domokrążca z dużą czarną teczką, skórzaną pewnego dnia zawitał do Mamy, to była niespodzianka jak się później okazało. W dniu moich urodzin, otrzymałem prezent w postaci monidła, wykonane z fotografii którą wysłałem Mamie w dowód, że mam się dobrze i mimo młodego wieku (najmłodszy w batalionie)  radzę sobie w sposób zdumiewający. Monidło latami przeleżało w różnych szafach, kilka przeprowadzek, nigdy na widoku ze względu na obciach ( opinia mojej żony) i żadne to dzieło sztuki, ale po latach znalazło swoje miejsce na ścianie przypominając, że był ze mnie kiedyś całkiem urodziwy facet, uprawiający gimnastykę akrobatyczną, skoki do wody, pływanie i strzelectwo. Wspominać o tym żadna frajda w sytuacji kiedy mogę tylko pomarzyć o jakimkolwiek wyczynie wymagającym sprawności. Jedyne co potrafię obecnie, to harować za dwóch przy pracy fizycznej. Efekty przynoszą nie mniejszą satysfakcję aniżeli skok z wieży do basenu, zejście poniżej dziewięciu minut na trzy kilometry, albo piąte miejsce w kraju w biegu na orientację. Każdemu młodzianowi życzę takich osiągnięć, widząc wokół totalny marazm wśród młodzieży, skrzywione kręgosłupy, brak wytrzymałości i niechęć do wysiłku fizycznego.  Do każdej pracy można się przyzwyczaić,  nie ma większej satysfakcji jak widok tego co się wykonało, nawet jeśli jest to pomalowany parkan, skute zmurszałe tynki i nowa elewacja albo kwitnące kwiaty w korytku na balkonie,. Nic nie dzieje się samoczynnie, i nic nie wpada do rąk  przypadkiem. Przekazuję te spostrzeżenia młodym  a oni widzę, kompletnie nie czują zagadnienia. Mój przyjaciel w okresie swoich najlepszych lat zawodowych każdy zarobiony pieniądz lokował w materiały budowlane, postawił wiele obiektów. Dzisiaj otoczony wnukami spokojnie przeżywa swoją starość. Trzeba mieć dużo w głowie aby rękoma kształtować swoje. Tak, w głowie, aby bez zażenowania zakładać kombinezon. Kto nie weźmie łopaty do ręki, kto nie pozna pracy fizycznej ten nie będzie wybitnym w swojej dziedzinie zawodowej, jak mawiał mój ojciec: do pracy trzeba się przytulić jak do kobiety, wtedy są efekty. Czytałem kiedyś książkę pt "Pamiętnik finansisty" nazwiska autora nie pamiętam, to co wyczytałem w tej książce zaowocowało później w moim traktowaniu pracy. Autor pisze: najlepszą inwestycją jest pokrywanie kosztów edukacji młodego utalentowanego człowieka, konstruktor, muzyk, artysta, literat itd. Odnosi się to do wszystkich, w skali pojedynczego finansowania a przede wszystkim - w skali kraju.  Autor Pamiętnika mówi : jeśli nie wiesz co robić to buduj, buduj, buduj.

Klasyczne monidło poszło w zapomnienie, ale nie do końca, bo pojawiła się nowa forma produkcji fotek, wizerunku upiększanego,  w cyfrze, wygładzanie lica, kształtów, profilu a nawet odmładzanie twarzy i figury. Nie wiadomo w imię czego?  Dla zabawy, podbudowania samopoczucia? Jak to mówią wyżej głowy nie podskoczysz, niczego nie cofniesz, nie zmienisz, bo nie da się udobruchać bezwzględnej natury. Z mniejszym lub większym skutkiem człowieka odziera ze złudzeń.  

Bohater opowiadania Jana Himilsbacha bezsprzecznie jest prekursorem akwizycji. Umiejętności perswazji można się od niego uczyć, tym większy mój podziw dla autora Monidła. Nowelę filmową powinno się włączyć do szkoleń w zakresie marketingu. Wszystko zaczęło się od szklanki wody, potem w miarę rozwoju sytuacji "ofiara" konsekwentnie popadała w sidła akwizytora, skończyło się na miesięcznej wypłacie, i jeszcze na honorarium dla "ofiary" w okolicznościach zagrożenia kontraktu. Finał szczęśliwy dla wszystkich: syn ofiary na monidle "dostał" nowe, bardziej bujne włosy, dodano mu kilka lat z czego najbardziej zadowolona była matka, największe zagrożenie kontraktu. Akwizytor stał się przyjacielem domu? Kocham stare monidła, bardziej od tych współczesnych bo są mniej kłamliwe i można je powiesić na ścianie. Samo życie, zwariowane.

Jerzy Beniamin Zimny






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz