środa, 5 czerwca 2013

Dzień traszki

parę słów prawdy o kobiecie zanim się rozkręci
i zamąci w głowach sensem aberracji
bezsensem zmienności stanów posiadania
których analizy nigdy nie ukończy pełniąc nocne dyżury
dzierga na zamówienie skrzydła kruchym figurkom

aż w licznych pęknięciach rozsunie się ściana
ukazując strefy oznaczone w kadrach stanami skupienia
pomiędzy "było" "nie było" a "będzie"
zawsze jakieś "teraz" i jeśli powiem że to tylko słowa
rzucone przypadkiem na Kominiarskiej kobieta usłyszy
wczesne ostrzeganie i sięgnie po katalog
części zamiennych

w wyznaczonym terminie ostatniego podejścia
ogarnie ze szczytu całą swoją przestrzeń
po napięty horyzont zanim myślą podróżną
przemieści się w rejon objęty umową
jeszcze zagra na liściu
                                                                 jeszcze zagra w zielone

Francuscy symboliści powtarzali: "Sztuka jest odtworzeniem nieskończonego poprzez skończone" i dodawali że 'nieokreślone" jest w sztuce cenniejsze niż "dokładnie" Podobnie Elżbieta Tylenda w zbiorze "Dzień traszki" podsuwa nam obrazy i symbole jako prześwity ku czystej egzystencji. I tak, wesołe miasteczko- symbolizuje toczące się koło losu, widok za oknem - jest wglądem za kulisy świata ludzkiego, a gra - oddaje skrót relacji pomiędzy ludźmi, także kontaktów językowych, mownych. 
W tym względzie nie jest to poezja łatwa, wymaga od czytelnika umiejętności zgłębienia treści przy wrażliwym posługiwaniu się wyobraźnią (....)

(fragment posłowia Jana Zdzisława Brudnickiego)



:../ chciałbyś zatrzymać to czego nie da się pochwycić które- jakim było-  nie jest pozostanie "teraz".../ 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz