Ukazała się kolejna Antologia poetów i pisarzy Sopotu.
Wiosną 1993 roku na zanurzonym między leśne wzgórza Brodwinie, zebrała się grupa literatów w celu podjęcia wspólnych działań. Poezję reprezentowali: Monika Czerniewska, Teresa Ferenc, Marzena Wiśniewska, Zbigniew Jankowski i Jerzy Tomaszkiewicz, prozę: autorka autobiograficznych opowieści - Maria Odyniec, marynista Lesław Furmaga i autor książek historycznych i sensacyjnych - Sławomir Sierecki, oraz - Wojciech Witkowski, kronikarz dziejów pirata Rabarbara i Mirosław Stecewicz, autor cyklu "Na wyspie Umpli-Tumpl"i. Wszyscy wymienieni zebrali się, aby utworzyć Sopocki Klub Pisarzy i Przyjaciół Książki "BRODWINO". Z czasem dołączyli do nich kolejni twórcy: m.in. nestorka pisarzy Wybrzeża Irena Suchorzewska, autorka popularnych wierszy dla dzieci, w tym słynnego "Mam trzy lata, trzy i pół… " (przytaczanego w czytankach szkolnych już od pół wieku!), owiana skrzydłami Pegaza sopocka lekarka Maria Augustyniak i - również zamieszkały w Sopocie - awangardowy prozaik Marek Gajdziński.
Odtąd w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca w Filii Nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sopocie na Brodwinie można spotkać sopockich twórców na otwartych spotkaniach autorskich i dyskusjach. Zaś co roku na przełomie maja i czerwca klub prezentuje swój dorobek mieszkańcom uzdrowiska w trakcie organizowanych przez siebie Sopockich Wiosen Literackich i na stronach antologii MIEJSCE OBECNOŚCI. […] Promocji poetyckich talentów służy organizowany przez klub, adresowany do debiutantów, konkurs "O Złote Pióro Sopotu".
W tym roku Złote pióro otrzymał Czesław Markiewicz z Zielonej Góry.
źródło: Miejska Biblioteka Publiczna w Sopocie.
Daniel Baca
L. B. P.
gin w destylarni Greenall
pachnie
czarnymi włosami Luisa.
przyjacielu,
dym z papierosów
zamienimy
w szafir. o poranku
rozłożymy
sieci. pozłacana bryza
rozbije
się o nasze czoła. na brwiach
zakręci
pył z mielonego piri-piri.
zaczekam
na chwilę, w której
łódź
położy falę burtą.
podniosę
głowę. nie zapytam o niebo.
poczujesz
przez skórę.
powiesz céu
-
mogłeś zostać w domu, Bruno.
-
przecież my go nie mamy.
teraz
krwawisz na beton.
nieczęsto
tak mam, ale chciałbym
cię
przytulić powiedzieć,
że
nie rozumiem, ale kiedyś spróbuję.
za
nami tłuką butelki.
trzaskają
szklane łby o ścianę.
powoli
odchodzisz.
zabierasz
ze sobą
fucking
British weather,
a
na sznurku
ciągniesz fado, jak
pieska na smyczy.
4:30.
Pedro odjeżdża bez słowa.
dłoń
przyciska do szyby.
błyszczą
alufelgi albańskich emigrantów.
noc
roztapia się w wilgotnych,
szaroniebieskich
gałęziach.
Pedro
znika za zakrętem,
wraz
z pewnością o powrocie.
gryzie
od wewnątrz, jak wyrzut pragnienia.
Ele
sempre gostou de guardar tudo em segredo.
-------------------------------------------------------------------------------------
* céu
– (port.)
niebo
* Ele sempre
gostou de guardar tudo em segredo –
(port.) On zawsze
lubił zachowywać wszystko w tajemnicy
Piotr Szczepański
***
to już
tyle lat
mieliśmy
zjeść kolację
z
Herbertem
na
balkonie
ja nie
zaprosiłem
on nie
odpowiedział
i zeszło
to już
tyle lat
miało
nie być przepiórek
i nie
było
ale
wiersze znakomite
w
kawiorze
i w
sosie do ostryg
gdy
północny zawiał wiatr
w
dziejowość
i prosto
w okno
ostrygi
otworzyły się żarłocznie
a
wiersze bardziej zgłodniały
metafizycznie
Janina Szołtysek
fuga
daemonum
rozcieraj
mnie w palcach jak świętojańskie ziele
na
własną prośbę, na czerwono. może zdążę uciec
przed
sobą. obmyję się w rzece. jak liść dziurawca
zwinie
się kolejne łono, zasuszy w lek przeciwko
wszystkim
jadom. a dzieci dalej będą sypać kwiaty
w
hołdzie świętemu ciału. a my będziemy nadal zbierać
chwasty
na cześć nieczystych myśli. to tylko taki
rodzaj
czerwcowej wariacji na ten sam temat.
po tym
dywanie zawsze będą szły szczęśliwe
żony, z
żółtym pyłkiem na palcach,
gotowe
błogosławić każdy urodzaj.
*tytuł
(przeganiająca diabła) to średniowieczna nazwa dziurawca
na Śląsku: krewka Matki
Boskiej
Jolanta Kmieć-Sabura
Oksywie
Waszym
domem jest cień huśtawki
błysk
metalowych słupków na placu zabaw
za
klockiem bloku o żółtej barwie murów
i
ciemnym zapachu korytarzy
pęczniejących
od krzyku dzieci i turkotu wózków
Popatrz
w jej brzuchu również rośnie ono
kopie
coraz mocniej
gdy
wystawia swoje piegi na słońce
ławeczka
przed blokiem też podkula kolana
chyba
przeczuwa że jej jedynym wianem
będzie
kącik za sofą i ten widok ze skarpy
na
peryferiach marzeń i oksywskich wzgórz
widok
na morze i szachownicę kontenerów w porcie
choć
nigdy nie odczyta rysów na twarzy
tej
wielokształtnej materii
zalegającej
we wnętrzu
nie
odgadnie odcieni i barw tysięcy przedmiotów
obleczonych
w skrzypienie metalu
w
jego głuche jak wieko przesłanie
Ewa Polińska-Mackiewicz
Oni
oni
mówią że jesteśmy pożyteczne
rodzimy
dzieci by wycierać im nosy
tulimy
się do zabłąkanych psów
i
mężczyzn
kochamy
słabych chorych by
krzątać
się krzątać po życiu
z
zachwytem dla kwiatka
pasikonika
bojąc
się myszy wojny karalucha
ze
strachem myśląc o śmierci
w
obawie że nie wszystko
zdążymy
powiedzieć
Jarosław Trześniewski-Kwiecień
wrażenie
jak
martwo wyglądają
ciasne
uliczki Heiligenstadt
(dzisiaj
dzielnica Wiednia)
nie
przypominają tamtych
kiedy
terkoczącą dryndą
powracał
z miasta o zmroku
(bruk
potęgował stukot końskich kopyt)
i
obolały drżąc z zimna
myślał
całą drogę w którym miejscu
dać
wejście
chóru
w którym
oddać
mocz bo pęcherz cisnął
po
cienkuszu zbyt wytrawnym
Karol
znowu przegrał u szulera
i
trzeba płacić jego długi
cóż
że moją mszę D-dur
siedmiu
subskrybentów wykupiło
(prędzej
zamówią za mnie mszę)
a
książę Golicyn ten przewrotny Rosjanin
śmiał
zamówić trzy kwartety
nic
nie zapłaciwszy !
dobrze
że tutaj powietrze
czyste
lżej oddychać
zaraz
wyjdzie na spacer
musi
tylko wziąć kajet
z
obawą wychodzi
co
będzie gdy trafi
na
kogoś kto nie umie pisać
jak
się z nim porozumie
nie
umie odczytywać z ust
a
może to tylko
takie
wrażenie
Gabriela Szubstarska
***
kiedy
wstępowałam w noc
pełną
nawoływań
nie
wiedziałam że pójdę za tobą
nie
mam doświadczenia
w
liczeniu gwiazd
więc
i one i słowa
przestały
wobec mnie
przybierać
wymyślne pozy
teraz
wiem że chwile
jak
mgielne istoty rozpłyną się
nim
zdołam je nazwać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz