czwartek, 7 czerwca 2012

Miejsce obecności




Ukazała się kolejna Antologia poetów i pisarzy Sopotu.   

Wiosną 1993 roku na zanurzonym między leśne wzgórza Brodwinie, zebrała się grupa literatów w celu  podjęcia wspólnych działań.  Poezję reprezentowali: Monika Czerniewska, Teresa Ferenc, Marzena Wiśniewska, Zbigniew Jankowski i Jerzy Tomaszkiewicz, prozę: autorka autobiograficznych opowieści - Maria Odyniec, marynista Lesław Furmaga i autor książek historycznych i sensacyjnych - Sławomir Sierecki, oraz - Wojciech Witkowski, kronikarz dziejów pirata Rabarbara i Mirosław Stecewicz, autor cyklu "Na wyspie Umpli-Tumpl"i. Wszyscy wymienieni zebrali się, aby utworzyć Sopocki Klub Pisarzy i Przyjaciół Książki "BRODWINO". Z czasem dołączyli do nich kolejni twórcy: m.in. nestorka pisarzy Wybrzeża Irena Suchorzewska, autorka popularnych wierszy dla dzieci, w tym słynnego "Mam trzy lata, trzy i pół… " (przytaczanego w czytankach szkolnych już od pół wieku!), owiana skrzydłami Pegaza sopocka lekarka Maria Augustyniak i - również zamieszkały w Sopocie - awangardowy prozaik Marek Gajdziński.
Odtąd w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca w Filii Nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sopocie na Brodwinie można spotkać sopockich twórców na otwartych spotkaniach autorskich i dyskusjach. Zaś co roku na przełomie maja i czerwca klub prezentuje swój dorobek mieszkańcom uzdrowiska w trakcie organizowanych przez siebie Sopockich Wiosen Literackich i na stronach antologii MIEJSCE OBECNOŚCI. […] Promocji poetyckich talentów służy organizowany przez klub, adresowany do debiutantów, konkurs "O Złote Pióro Sopotu". 
W tym roku Złote pióro otrzymał Czesław Markiewicz z Zielonej Góry. 

źródło: Miejska Biblioteka Publiczna w Sopocie. 















Daniel Baca

L. B. P.
gin w destylarni Greenall
pachnie czarnymi włosami Luisa.
przyjacielu, dym z papierosów
zamienimy w szafir. o poranku
rozłożymy sieci. pozłacana bryza
rozbije się o nasze czoła. na brwiach
zakręci pył z mielonego piri-piri.
zaczekam na chwilę, w której
łódź położy falę burtą.
podniosę głowę. nie zapytam o niebo.
poczujesz przez skórę.
powiesz céu

- mogłeś zostać w domu, Bruno.
- przecież my go nie mamy.

teraz krwawisz na beton.
nieczęsto tak mam, ale chciałbym
cię przytulić powiedzieć,
że nie rozumiem, ale kiedyś spróbuję.
za nami tłuką butelki.
trzaskają szklane łby o ścianę.
powoli odchodzisz.
zabierasz ze sobą
fucking British weather,
a na sznurku
ciągniesz fado, jak pieska na smyczy.

4:30. Pedro odjeżdża bez słowa.
dłoń przyciska do szyby.

błyszczą alufelgi albańskich emigrantów.
noc roztapia się w wilgotnych,
szaroniebieskich gałęziach.
Pedro znika za zakrętem,
wraz z pewnością o powrocie.
gryzie od wewnątrz, jak wyrzut pragnienia.

Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo.
 -------------------------------------------------------------------------------------
céu – (port.) niebo
* Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo –  (port.) On zawsze lubił zachowywać wszystko w tajemnicy
  





Piotr Szczepański

***

to już tyle lat
mieliśmy zjeść kolację
z Herbertem
na balkonie
ja nie zaprosiłem
on nie odpowiedział
i zeszło
to już tyle lat
miało nie być przepiórek
i nie było
ale wiersze znakomite
w kawiorze
i w sosie do ostryg
gdy północny zawiał wiatr
w dziejowość
i prosto w okno
ostrygi otworzyły się żarłocznie
a wiersze bardziej zgłodniały
metafizycznie




Janina Szołtysek

fuga daemonum

rozcieraj mnie w palcach jak świętojańskie ziele
na własną prośbę, na czerwono. może zdążę uciec
przed sobą. obmyję się w rzece. jak liść dziurawca
zwinie się kolejne łono, zasuszy w lek przeciwko
wszystkim jadom. a dzieci dalej będą sypać kwiaty
w hołdzie świętemu ciału. a my będziemy nadal zbierać
chwasty na cześć nieczystych myśli. to tylko taki
rodzaj czerwcowej wariacji na ten sam temat.

po tym dywanie zawsze będą szły szczęśliwe
żony, z żółtym pyłkiem na palcach,
gotowe błogosławić każdy urodzaj.

     *tytuł (przeganiająca diabła) to średniowieczna nazwa dziurawca 
      na Śląsku: krewka Matki Boskiej



Jolanta Kmieć-Sabura

Oksywie

Waszym domem jest cień huśtawki
błysk metalowych słupków na placu zabaw
za klockiem bloku o żółtej barwie murów
i ciemnym zapachu korytarzy
pęczniejących od krzyku dzieci i turkotu wózków
Popatrz w jej brzuchu również rośnie ono
kopie coraz mocniej
gdy wystawia swoje piegi na słońce
ławeczka przed blokiem też podkula kolana
chyba przeczuwa że jej jedynym wianem
będzie kącik za sofą i ten widok ze skarpy
na peryferiach marzeń i oksywskich wzgórz
widok na morze i szachownicę kontenerów w porcie
choć nigdy nie odczyta rysów na twarzy
tej wielokształtnej materii
zalegającej we wnętrzu
nie odgadnie odcieni i barw tysięcy przedmiotów
obleczonych w skrzypienie metalu
w jego głuche jak wieko przesłanie




Ewa Polińska-Mackiewicz

Oni

oni mówią że jesteśmy pożyteczne
rodzimy dzieci by wycierać im nosy
tulimy się do zabłąkanych psów
i mężczyzn
kochamy słabych chorych by
krzątać się krzątać po życiu
z zachwytem dla kwiatka
pasikonika
bojąc się myszy wojny karalucha
ze strachem myśląc o śmierci
w obawie że nie wszystko
zdążymy powiedzieć



Jarosław Trześniewski-Kwiecień

wrażenie
jak martwo wyglądają
ciasne uliczki Heiligenstadt
(dzisiaj dzielnica Wiednia)
nie przypominają tamtych
kiedy terkoczącą dryndą
powracał z miasta o zmroku
(bruk potęgował stukot końskich kopyt)
i obolały drżąc  z zimna
myślał całą drogę w którym miejscu
dać wejście chóru  w którym
oddać mocz bo pęcherz cisnął
po cienkuszu zbyt wytrawnym
Karol znowu przegrał u szulera
i trzeba płacić jego długi
cóż że moją mszę D-dur
siedmiu subskrybentów wykupiło
(prędzej  zamówią  za mnie mszę)
a książę Golicyn ten przewrotny Rosjanin
śmiał zamówić  trzy kwartety
nic nie  zapłaciwszy !
dobrze że tutaj powietrze
czyste lżej oddychać
zaraz wyjdzie na spacer
musi tylko wziąć kajet
z obawą wychodzi
co będzie gdy trafi
na kogoś kto nie umie pisać
jak się z nim porozumie
nie umie odczytywać z ust
a może to tylko
takie wrażenie


  
Gabriela Szubstarska

***
kiedy wstępowałam w noc
pełną nawoływań
nie wiedziałam że pójdę za tobą
nie mam doświadczenia
w liczeniu gwiazd

więc i one i słowa
przestały wobec mnie
przybierać wymyślne pozy

teraz wiem że chwile
jak mgielne istoty rozpłyną się
nim zdołam je nazwać






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz