wtorek, 3 lipca 2012

Psi pazur


Bocella






Opuszczona głowa, rozlany atrament             
wszędzie. Czarny. Dokąd droga, do kuchni
na balkon. W pokoju kilka ścieżek martwych
trzeba obszukać, znaleźć tą śmiertelną
ale jej tu nie ma, jest w głowie, może w tym

wierszu. Mondo cane. Albo pieski świat
obwąchu. Bliski poecie za biurkiem, kiedy
oczy bezużyteczne, szukam miejsca aby
umieścić wers statecznik. Prowadzi tam
gdzie skóra jest zmysłem. Jeszcze czuje

ale jutro? Może pazur- broń ostateczna.



Sobota, ostatni dzień czerwca. Duchota ducha, skóry i gardła. Pozamykane żaluzje, w pokoju półmrok, w oczach jeszcze większy. Nie próbuję protestować, ten który kieruje wszystkim ma świadomość początku i kresu. I nie wyznacza terminu, w każdym momencie taki punkt może się pojawić. I to jest sedno życia, nie inne wartości, bo wszystko jest względne, dobro i zło, radość i smutek. Uniesienie i rozpacz. Poszukiwanie wieczne, ucieczka od czegoś, czasem nie dopuszczanie do siebie myśli. Pozytywne podejście do tego co wokół. Tak nas nauczają, ale najważniejszym nauczycielem jest życie, zrozumieć siebie, to zrozumieć innych. Pojąć to co się nie mieści w głowie. wszystko musi się zmieścić. Wybiórczość jest pozorem, w istocie to niewidzialna siła wybiera za nas, a nam się wydaje, że jesteśmy niezależni. Sobota kotwica, niedziela czy coś zmieni. Trzeba ufać intuicji, kiedy już tylko ona pozostaje. Jak psi pazur kiedy już zawodzą wszystkie zmysły. 

30. czerwca 2012







Musimy się rozstać ale nie na długo;
najpierw miseczka, poduszka, smycz i karma.
Nie wiem co zrobię dnia następnego.
Dni będą długie noce jeszcze dłuższe.

Dlaczego wszystko jest takie kruche,
I może jedynie ostać się w wierszu.
Będę szukał śladów w ogrodzie, świeżych
z łaski Boga, zatartych przez deszcze.
I tych jak zadra bo już są w pamięci.

Jutro pójdę na spacer drogą najdłuższą.


03.07.2012






Tadeusz Stirmer

Pamięci Rokiego


Jerzemu Beniaminowi Zimnemu


Jesień za oknem jak Paryż
znowu rozkwitły drzewa
zdurniałe pindrzą się w środku miasta
jak kapelusze pań u pobliskich wód
gdy krwi recitativo
i mroczny zapach korzeni
rodzą czuły zmierzch

Wrzesień -
przepływają ludzie i ptaki
już dwie przeszłe wiosny
smycz waruje u progu
zabliźnia się miejsce w domu
i pamięć jak ząb mądrości

Psy jak poeci
idą wprost do nieba
Bóg jest rodzaju ludzkiego;
wrócił i merda ogonem

Ciechocinek



Puste miejsce pod cisem


Trzy tygodnie minęło, a obraz jest wczorajszy
świeża rana, nie wiem czy się zabliźni.
Nie było słów tylko gesty, bardziej wymowne
od poezji, dlatego będę milczał, w dłoniach
nosił ciężar nawet we śnie 
i na ulicy, jakby zamkniętej od trzech tygodni.

Mówią minie, uleci może przepadnie.
Nie każdemu to samo słońce, 
wiatr warkoczem a deszcz ulgą.
Przyjdzie jesień i jeszcze to wzmocni.
Zima nawet bielą nie okryje tej czerni.

23.07.2012





Tuje do nieba



Po pięciu tygodniach nic się nie zmieniło
wysychają tylko gałęzie na stercie
dwa razy kosiłem trawę
ani razu nie byłem w mieście

W wierszach coraz zimniej,
nie można domknąć drzwi
pozamykać okien, klucze wiszą na kołku.

Świat jakby w słoiku 
na wierzchu z pleśnią.

Szukam piątego kąta w pokoju
Nic nie jest już takie proste.

07.08.2012




siedem letnich tygodni już


Wtorek, oczko sierpnia rzucone dłonią

z kości. Pierwszy raz szczęście; 
można tak nazwać uśmiech na twarzy
albo pierwsze oznaki wiosny w wierszu.

To dobrze bo jesienią będzie dużo 

deszczu, mniej ptaków i liści,
chociaż mirabela nie zgubi już żadnego.

Wyciąć nie tylko gałęzie, coś mi podpowiada

ale tuje niech stoją, pamiętają jeszcze.

21.08.2012







133 dni

Śniłem zęby, ruszały się aż wypadły,
kilka dni później mętną wodę.

Dużo znaków jak na jedną śmierć
także w wierszu lutowym
czaiła się wiedźma, pisałem w notesie
że będą straty tego roku.

Jest teraz jesień pozbawiona liści
z mirabeli. I wiatr nie roznosi sierści
a pewnie chciałby się przytulić, do
mnie lgnie jedynie tęsknota
wiedziona instynktem  mojego psa,
jeszcze jej ogon nie znieruchomiał,
a ja wiecznie skulony jakbym  się
obawiał, że mój pan mnie opuścił.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz