W moich wierszach nie ma
drzwi ani okien, za młodu
używałem drabiny i sznura
dlatego kiedy czytacie smutek
między pierwszym i ostatnim
progiem, wejdźcie mimo to,
powita was radość. I moja żona.
O mnie mówi się, że niedługo
wyjedzie, albo wyjechał i nie
pozostawił adresu, lub jest
lecz go nie widać, może przyjdzie
tylko nie wiadomo kiedy.
Bo dzisiaj nic nie jest pewnego
i wszystko ma wiele adresów
i imion. Zamykam drzwi, okna
przeżyją od biedy, zawsze ktoś
w nie zajrzy, ciekawy życia
za szybą kolorową. Jest nią poezja.
Odkryłem to wczoraj w Chyba(ch)
17.07.2012
17.07.2012
Bardzo!
OdpowiedzUsuń