niedziela, 8 kwietnia 2012
Budka dróżnika
Do Okunina prowadzi asfalt, można skręcić
i dalej dryfować- tyle tutaj zbóż. Zabrałem ze sobą
wspomnienie beczki, aby odnaleźć choć jedną
obręcz, którą toczyłem po bruku. Mały chłopiec
niósł pieśń jak niemowlę. I zawsze ktoś czeka
chociaż już martwy. Trzeba zatrzymać pojazd
pędzący, zjeść kanapkę na niczyim widoku.
Spóźnia się dzisiaj słońce i brzoza nie ma pnia.
To myślę podczas deszczu i wyszukuję dachu,
czekając na dźwięk jakikolwiek. Aż do zmroku
ziemia będzie piła niebo, potem przyjdzie czarny
płaszcz, ten z bajki, okryje nas na drogę, abyśmy
ciepło ponieśli tam, gdzie komuś wygasł ogień.
Listy starego dróżnika
(fragmenty)
Dzisiaj pierwszy przymrozek
i na mojej twarzy też
widzę padający śnieg a to tylko poświata
niebios jest coraz bliżej
krew próbuje dotrzeć do martwych zakątków
życie dopala skroń
wzrok podpiera się lampą
a śmierci nie widać.
Przyślij opłatek na święta
i trochę ciepła przyślij
staremu więcej nie trzeba
zimą daleko do wsi
jadam co mi dzień przyniesie
i może ciut więcej
jutro zstąpi zbawiciel
nieświadom swej męki
W twoich wierszach
nie znalazłem miejsca dla starego
trwam w półmroku gdzie słowa trzeba
oświetlić
prawda jest chłodna unikamy jej jak
odbicia w lustrze
zapadamy synu na nieuleczalną chorobę
wszech czasów
1986
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz