poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Nowe wiersze


Zasiedzę śmierć na zimno


Noc. Ale przyjdzie świt
zrobimy z nim porządek, śmiać się będzie
płot i ścieżka.

Gorzkie żale pójdą do wsi,
pierwszy kto się obudzi
nazwiemy go przeznaczeniem,
stary dureń dereń
bezlistny, a uroda przy studni
w piosence babki. To kraj
na stole strucla. Moje ślady
prowadzą psinę
ile sił wystarczy na dolinę
gdzie przysnę. Pytać wiatru
nie może się zatrzymać, rzuca
w biegu lasso na dębinę.

Usiądę turecko,
zasiedzę śmierć.
Rankiem bidula poprosi o koc na żebra.





Ofiarowanie biedy


Do wsi mi trzeba myślą odgrzebać
ukryte wiosło. Rzeka bierze oddech
przed upadkiem, wir rozmnaża swoje
dzieciątka. Jezus jednemu, reszta
znika aby pojawić się pośród imion skał.

Na wietrze zapach siana zawiniątka
może być gniazdo, z wideł kępka
albo na podpałkę komuś wypadły z ręki
wici, bez ognia oczy miał, puste naczynia
po krwi ofiarnej, może przekłuta dętka.




Pióra nad Wartą


W Lamusie- szklanka herbaty wszystko
rozpuści, cytryna dogasi kaszel. Musiałem
trzymać usta na uwięzi, z tyłu kolega,
na ścianie obrazki z czasów które można
znaleźć w wierszu poety. Ale on już w grobie,
więc zaułki są puste.jak kieliszki. Dogasa

wieczór gorzowski, będzie mrok rozpustny
jak wtedy nad Wartą- kochaliśmy przęsła
za to, że stoją niepodległe. Drugi brzeg
zawsze czeka, jest wersem tego miasta
może przerzutnią umarłych na ramionach
młodszych. Czekanie sprzyja ćmom, jestem

w drodze krótszej aniżeli wieczór autorski.

08.09.2012




Droga bez tytułu


Mojego losu nie odmieni rzucona moneta
ani wydarta kartka z zeszytu. Pisało dziecko
wiosna jest piękna, już mnie nikt nie czyta,
już nie idę tylko niosą mnie emocje, a fotel.
Usiądzie na nim kto inny. tak samo szurnięty
bez wiary w cuda, popłynie przeciw prądom.

Już czas zgrabiania liści z drzewa mądrości.
Wtopić się w śniegi po której sanna młodych.
Jesteś wyraźna mimo zamkniętych źrenic,
ale nie bezlitosna, w twoim ręku do wyboru
wino i woda. Biorę wiersze na drogę bez
tytułu. Nazwie je ogień kiedy mróz zatrzeszczy.


09.09.2012





Wiatrołom



Jesienne przyjdą szarugi i takie będą wiersze.
Łatwy łup dla śmierci zamknięty w pokoju.
Śniegi nie będą bielsze i przyjdą na żer
Mróz odejdzie z kwitkiem widząc tylko kości.

Więc się nie użalaj stokrotko, taki już jestem
wiatr, lecz coraz mniej pól i drogi są za krótkie.
Na ten oddech, który jedynie wyzwala swąd
palących się trzewi, zwęglonych przedsionków.

25.09.2012




Gasnące słoneczniki


Staję się powoli psem,
moim, martwym - z rodowodem.

Idę jakby mnie ktoś szukał.

Mijane twarze, to plakaty
rozwieszone nocą. Gdyby
mieć wszystkie letnie barwy
na ten październik. Ostatnia
szarża zagonu słoneczników
wykrwawia się na horyzoncie;

w trzy kolory Beagle.

14.10.2012










2 komentarze: