(....)
Niesamowite, prawda? Oczywiście, mogą mi Państwo
zarzucać, że – stosując tak wiele ciemnych, niezrozumiałych
metafor – nieraz już sprzeniewierzyłem się Herbertowi i wybrałem
drogę Norwidowskiego snu. Czym jednak byłby ów Herbertowski „świat
ciężki, ciemny i realny”? Otóż, w moim głębokim przekonaniu
bynajmniej nie światem zrozumiałym, ale rozumiejącym. Stąd w
swoich wędrówkach i spotkaniach poszukuję poetów opiewających
to, co rozumiejące i niezrozumiałe. Wierzę, że podobnie Herbert
rozumiał realność, co więcej: doskonale rozeznawał jej
wewnętrzny dramat – podobnie zapewne jak realista Kotarbiński, a
przed nim realiści XIX-wieczni: Zola, Balzac, Flaubert. Także wbrew
pozorom sam Norwid.
Stąd droga realizmu rozumiana jako droga „ciemności
i ciężaru” dziś pociąga mnie najbardziej. Dlatego zamiast
poszukiwań przywołam tylko swoje odnalezienia. Pierwszym z nich
jest Zdzisław Tadeusz Łączkowski, którego określiłem kiedyś za
prof. Marią Szyszkowską „białym Przybyszewskim”. Jeśli
miałbym wybrać jeden utwór Zdzisława, który wpłynął na mnie
najsilniej, byłby to poemat pt. Laudesy
szpitalne. Do niego starałem się powracać
także jako krytyk. Jako poeta zadedykowałem Łączkowskiemu wiersz
z tomu Dormitoria,
przewrotny, ale zachowujący retorykę słowa do mistrza – List
do kusiciela.
Tomami, które przebudowały moją wrażliwość
stylową, były z pewnością Symultana
Dariusza Dziurzyńskiego i Dystans
Jerzego Beniamina Zimnego. Jeśli miałbym określać jednym słowem
poezję Dariusza, mówiłbym zapewne o samym poecie. Padłyby
określenia: „oszczędny fenomenolog” i „filozof podejrzeń”.
To wystarczyłoby. Pisząc o Zimnym, myślałbym o krwi. Nie potrafię
tego uzasadnić poza stwierdzeniem, że przedziwna metapoezja zawarta
w Dystansie ma w niej
swoje źródło. Jeśli miałbym spośród swoich mistrzów wybrać
tego, który mnie zranił, byłby to Jerzy. Jeśli tego, który mnie
pokochał, okazałby się nim Zdzisław. Tym, który nauczył mnie
rozróżniać kształty, był Dariusz. Nie wiem, na kogo jeszcze
czekam – podobnie jak wszyscy z nas. Mogę jedynie przypuszczać,
że na tego, który mnie uleczy. Na tego, który znienawidzi. I tego,
który oślepi. (...)
Beata Patrycja Klary, Rozmowy z piórami, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2012
Beata Patrycja Klary, Rozmowy z piórami, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2012
Dziękuję Ci, Jerzy. Nie potrafię powiedzieć więcej, ale zapewniam - jesteś mi namacalnie bliski.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie. Najserdeczniej, do kontaktu wkrótce.
Dziękuję Jerzy!
OdpowiedzUsuń