czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozmowy z Piórami



Ukazał się zbiór wywiadów, wypowiedzi- ulubionych poetów Beaty Patrycji Klary. We wstępie do książki autorka pisze: Blaskiem Rozmów z piórami są ludzie. Ci wszyscy anonimowi, którzy zainspirowali mnie swoimi pytaniami do jej napisania, oraz jej bohaterowie. Pomysł narodził się na jednym ze spotkań poetyckich z moimi wierszami. Ktoś z sali zapytał: a kogo pani dzisiaj czyta? Jakie nazwiska warto znać? Odpowiedziałam bez namysłu, Fijałkowska, Samsel, Suchanek, Rolando, Fietkiewicz, Żuliński, a kim był Furman, trzeba wiedzieć (kon.cyt.) W sumie aż dwunastu poetów odpowiedziało na pytania autorki. Pytania dotyczyły nie tylko poezji, literatury szeroko pojętej, dlatego książka w przekazie jest ciekawa, powiem więcej,  po jej lekturze przynajmniej mnie, nasuwają się kolejne pytania, wątpliwości, jeśli chodzi o takie a nie inne precyzowanie zdarzeń i faktów, a także cezury poetyckiego poletka. To dobrze, albowiem otwiera to furtkę autorce do kontynuowania dialogów w przyszłości. Poniżej krótki fragment wypowiedzi Karola Samsela. 

(....)
Niesamowite, prawda? Oczywiście, mogą mi Państwo zarzucać, że – stosując tak wiele ciemnych, niezrozumiałych metafor – nieraz już sprzeniewierzyłem się Herbertowi i wybrałem drogę Norwidowskiego snu. Czym jednak byłby ów Herbertowski „świat ciężki, ciemny i realny”? Otóż, w moim głębokim przekonaniu bynajmniej nie światem zrozumiałym, ale rozumiejącym. Stąd w swoich wędrówkach i spotkaniach poszukuję poetów opiewających to, co rozumiejące i niezrozumiałe. Wierzę, że podobnie Herbert rozumiał realność, co więcej: doskonale rozeznawał jej wewnętrzny dramat – podobnie zapewne jak realista Kotarbiński, a przed nim realiści XIX-wieczni: Zola, Balzac, Flaubert. Także wbrew pozorom sam Norwid.
Stąd droga realizmu rozumiana jako droga „ciemności i ciężaru” dziś pociąga mnie najbardziej. Dlatego zamiast poszukiwań przywołam tylko swoje odnalezienia. Pierwszym z nich jest Zdzisław Tadeusz Łączkowski, którego określiłem kiedyś za prof. Marią Szyszkowską „białym Przybyszewskim”. Jeśli miałbym wybrać jeden utwór Zdzisława, który wpłynął na mnie najsilniej, byłby to poemat pt. Laudesy szpitalne. Do niego starałem się powracać także jako krytyk. Jako poeta zadedykowałem Łączkowskiemu wiersz z tomu Dormitoria, przewrotny, ale zachowujący retorykę słowa do mistrza – List do kusiciela.
Tomami, które przebudowały moją wrażliwość stylową, były z pewnością Symultana Dariusza Dziurzyńskiego i Dystans Jerzego Beniamina Zimnego. Jeśli miałbym określać jednym słowem poezję Dariusza, mówiłbym zapewne o samym poecie. Padłyby określenia: „oszczędny fenomenolog” i „filozof podejrzeń”. To wystarczyłoby. Pisząc o Zimnym, myślałbym o krwi. Nie potrafię tego uzasadnić poza stwierdzeniem, że przedziwna metapoezja zawarta w Dystansie ma w niej swoje źródło. Jeśli miałbym spośród swoich mistrzów wybrać tego, który mnie zranił, byłby to Jerzy. Jeśli tego, który mnie pokochał, okazałby się nim Zdzisław. Tym, który nauczył mnie rozróżniać kształty, był Dariusz. Nie wiem, na kogo jeszcze czekam – podobnie jak wszyscy z nas. Mogę jedynie przypuszczać, że na tego, który mnie uleczy. Na tego, który znienawidzi. I tego, który oślepi. (...)

Beata Patrycja Klary, Rozmowy z piórami, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2012

2 komentarze:

  1. Dziękuję Ci, Jerzy. Nie potrafię powiedzieć więcej, ale zapewniam - jesteś mi namacalnie bliski.

    Dbaj o siebie. Najserdeczniej, do kontaktu wkrótce.

    OdpowiedzUsuń