poniedziałek, 28 maja 2012

Poetycka prokreacja

Poetka, moja dziewczyna postanowiła urodzić poetę. Ojcem ma być facet nadziany metaforami ale z rowerem górskim i zdrową wątrobą. Moje predyspozycje kończą się na wspinaczce po schodach na piętro. Co do metafor, jestem zawinięty w bluszcz i powojniki. Nasturcja mnie nie opuszcza od czasu pierwszego papierosa marki Silesia. Rzygałem jak portier w fabryce mebli, w której najwięcej produkowano trumien. Ten portier już nie żyje a ja nadal czuję odór tamtych papierosów. Bądź mi rada, mówię do poetki, nasz przyszły syn będzie abstynentem i wygra niejeden konkurs poetycki. W genach przekażę mu wszystkie cechy szczególne piszących wiersze na konkursy. A więc powielarkę, taki wykrojnik w którym można dowolnie przestawiać słowa a nawet frazy. szablony nagrodzonych wierszy i klasyczne typy budowania fraz, nie mówiąc o składni. Przekażę mu także geny poezji przeklętej, poniewieranej za żywota aby mógł żyć wiecznie. Będzie mógł jak kameleon w zależności od sytuacji żonglować wierszami, podbijać percepcje czytelniczą. Może nawet zostanie ogierem wyścigowym na konkursach, bo podobno klacz wyścigowa już jest. Świat idzie do przodu, metody i narzędzia sukcesów są doskonalone tak dalece, że jeszcze niedawno funkcjonowali jedynie malarze kopiści, mam w domu kilka płócien spod takiego pędzla,  i zaręczam są  wartościowe. I oto można już spokojnie mówić o poetach kopistach. Wykorzystują z zaskoczenia rynek konkursowy na zarabianie niemałych pieniędzy. 

Moja poetka jest ładna i utalentowana. Wyłuskała mnie z szeregu lirników, tych odpowiedzialnych za samego siebie. O miłości mówią wiersze, ja nie piszę o miłości, bo miłość nie wymaga słów, uczucie toczy się samozwańczo, dlatego kto daje upust swoim uczuciom w wierszu, kłamie. Kłamie jak najęty aby potwierdzić słownie to, w co sam wątpi. Panta rei, płynie i krew w żyłach, coraz szybciej na bezdechu kiedy zbliża się ciepło rozpoznawalne instynktem. Nie głowa i nie serce. Nie słowa i tasiemce wersowane, czysta chemia w naczyniu fizjologicznym. Wrze niezależnie od świadomości. Bądź tu mądry i pisz wiersze. Porzekadło wtrącane w momentach kiedy nie wiadomo o co chodzi, albo kiedy wydarzy się coś niespodziewanego, wbrew logice. Czyżby pisanie wierszy miało taki właśnie podtekst? Poezja na bakier z logiką, lub sztuka przecząca zdrowym zasadom? Wkładam kij w mrowisko a sam w mrowisku siedzę, minęło tyle lat a to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Kij w ucho jak mawia Palony, im więcej rozmyślasz tym bardziej stajesz się dziwakiem. A przecież wystarczy poderwać dziewczynę, pójść do parku, i nie ględzić. Prokreacja kolego, żadne tam poematy przy księżycu. Ja, kocham życie i wariatów kocham i konną policję. I pałki zasmakowałem, a wierszy w głowie mam na kilka tomów, jeszcze je wypluję przy dobrym piwie i barwnej sukience.

Dzisiaj spotkałem Palonego na Malcie. Zdradziłem mu swoje zamiary. A on: lepiej późno niż wcale, trzymam cię za słowo. I mam nadzieję- mówi- że nie będzie to córeczka poezja, ani- wiersze dzieci.  Miał na myśli bezpotomność zrekompensowaną poetyckimi zabiegami. Na Malcie kajakarze walczyli o olimpijskie paszporty. Pogoda poetycka, wiaterek od strony parku wodnego, na stoku narciarskim amatorzy kąpieli słonecznej, a pod parasolami druga zmiana, jak zauważył Palony. Chyba trzecia poprawiłem, a może i czwarta- nie sądzisz? Tylko mi nie mów, że czwarta bo pójdę się utopić. Nic na to nie poradzisz, jesteśmy w odstawce, ale do prokreacji jeszcze pary trochę pozostało. Śmiech Palonego poszybował w kierunku dziewcząt siedzących przy lodach. Na moment spojrzały w naszym kierunku, po czym jedna pokazała środkowy palec. Palony wykonał gest strzelca bramki, potrójnie. Symbol prokreacji.              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz