piątek, 4 maja 2012

Z notatnika (3)

Od wielu lat czekam na poetyckie objawienie, i nic, i mnóstwo książek przewalam co miesiąc, setki wierszy w necie, i czuję przesyt czytania. Tego nigdy w przeszłości nie było. Takiego natłoku, erupcji za sprawą elektronicznych środków przekazu. Czym się zająć w ramach relaksu, odskoczni? Wyboru za dużo nie ma, galerie, bazary i targowiska, w kinach coraz gorszy repertuar, mecze piłkarskie bez kibiców, w parkach deski są już wspomnieniem, a wieża spadochronowa poszła na złom. Kawiarnie, klasyczne z pianinem i kwiatami w wazonach, też trzeba ich szukać ze świecą, a jeśli do jakiejś wdepnę to pakuję się prosto w witrynę, bo sprzedaż ma tam priorytet. Mój wirtualny spacer zacznę od Kawiarni Teatralnej, stała sobie u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Roosvelta. Lustrzane witryny odbijały Most Teatralny, i dalej w dół, Operę. Lustra Teatralnej służyły poznaniakom w dwojaki sposób, jako punkt zborny schadzek, a także dla toalety. Ileż to razy sięgałem po grzebień czekając na kogoś. Albo Okrąglak, jeszcze stoi, symbol miasta przedni, tutaj kupowałem ciuchy, po zakupach obowiązkowo kierowałem swe kroki do Domu Książki. Regały z poezją zajmowały całą ścianę. Osobne szafki na debiuty. Nieopodal ulica Gwarna, z kawiarnią o tej samej nazwie. Poetycki charakter nadawali koledzy po piórze, o każdej porze ktoś z naszych przesiadywał przy stoliku. Na Gwarnej krzyżowały się wszystkie młode szlaki, od Uniwerku do Akademii, po drodze jeszcze Zamek z salą Kominkową, i klub Bankowy, w którym odczytano "List do pozostałych" E. Stachury, kilka dni po jego śmierci. Już nie pamiętam kto użyczył głosu do czytania, ale byli w klubie wszyscy na czele z A. Babińskim  i W. Różańskim. Kinowy krąg znaczyły sale Rialto, Bałtyku, Czternastki, Muzy, Warty i Apollo. Była ulica Chmielna, zanim wyburzono  w otoczeniu Marcina kilka uliczek, pod aluminiowe wieżowce. Tak, w przeszłości było kilka takich punktów zbornych gdzie rezydowali poeci: słynny Bratniak, Agora i przede wszystkim klub "Od nowa" W kawiarni Literackiej odbywały się konkursy poetyckie, po wizytach w redakcji Nurtu, koniecznie trzeba było zajrzeć do Prasowej. Tutaj godzinami przesiadywałem z Markiem Obarskim, autorem "Tańczącego gronostaja" za który to tom otrzymał nagrodę im. Stanisława Piętaka. W Prasowej omawialiśmy recenzję "Kwiatu płodu" i wiele innych książek, znaczących autorów. W kawiarni Marago odbywały się studniówki, stamtąd smaku cytrynówki nie zapomnę do końca życia. Było, minęło, ale warto od czasu do czasu powspominać to, co kiedyś miało swoją wartość i powinno być kontynuowane. Czas jednako z wszystkim się obchodzi, a niewiele jest elementów, które potrafią przetrwać a nawet toczyć się dalej. Człowiek odchodzi, jego owoce pozostają. Gdybam, porównuję, i zwykle nic z tego nie wynika, bo nie da się przywrócić wszystkiego. Postęp nie cierpi cofania się do tyłu, postęp przynosi nowe, ale większość tego nowego, to tylko propozycje, mnóstwo propozycji, z których większość przepada na starcie. Jeśli co bardziej trwałe, bez pielęgnowania, nie przetrwa. Tak jest z dzisiejszą poezją.

Wirtualną podróż kontynuowałem wczoraj w miejscach mniej atrakcyjnych w przeszłości, a dzisiaj kluczowych dla miasta. Junikowo, drugie miasto- to podziemne, skupisko zakładów kamieniarskich. Tutaj Palony naginał karku, jak nikt inny znał topografię miejskiego cmentarza.  Stąd z pętli tramwajowej, obecnie w przebudowie podobnie jak cała ulica Grunwaldzka, Palony rowerem przemierzał odcinek do Przeźmierowa. Tam przy ulicy, obecnie Kamiennej, wtedy polnej drogi, przekuwał swój żywot na wartości bardziej wymierne. Dzisiaj ma tu swoją ulicę. Nic, że Kamienna w nazwie, wystarczy aby kierować jej genezę na rowerzystę, któremu kamień stoi w oczach, i będzie stał aż do śmierci, i po śmierci nad nim. Ku chwale? Okaże się. Ale czy potrzebna jest Palonemu chwała. Bardziej okolicy, w której port lotniczy już jest wizytówką miasta, a rozwiązania komunikacyjne czynione tutaj, sprawią niedługo, że będzie to szerokie otwarcie miasta, w kierunku zachodniej Europy. Od autostrady A2 dwupasmowa arteria, do portu lotniczego, i dalej na Bułgarską  gdzie stadion miejski. Ulica Bułgarska jest już oddana do użytku. Po drodze wizyta na lotnisku, trwają prace wykończeniowe przy drugim, bliźniaczym obiekcie- oddzielono przyloty i odloty. Wprowadzono nowe połączenia krajowe i szereg europejskich. Jak dojdzie do kompletu nowy dworzec kolejowy, zaprojektowany z rozmachem, to Poznań będzie miał kilka miejsc rozpoznawalnym na miarę przyszłości. Jestem pod wrażeniem tych inwestycji, każdy mój wyjazd do rzadko odwiedzanych dzielnic przynosi coś nowego, i co ważne- wszystko robione jest z głową. Przeźmierowo, znane z giełdy samochodowej i toru wyścigowego- Poznań. Bar Agata nadal funkcjonuje, tutaj Palony często jeździł na obiad. Tutaj odprawiał kolejne urodziny, pani przy kontuarze pamięta doskonale wysokiego młodzieńca. Rozmawiamy o trudnych latach, i o tych trudniejszych dzisiaj dla drobnego biznesu. Panie, kochany, łatwiej było w tamtych trudnych latach załatwić zaopatrzenie do kuchni, aniżeli dzisiaj klienta przyciągnąć, duża konkurencja. Fakt, stolik zamawiało się z miesięcznym wyprzedzeniem.  Ale nie narzekamy, tradycja u nas pozostała, dajemy sobie radę, a wie Pan że będzie już z trzydzieści lat naszej działalności. Wypada mi pogratulować, bo mam na uwadze lokale po których nawet cegła nie została, pamięć i sentyment idą w parze dlatego wypada mi ten lokal odwiedzać jak najczęściej. Wracam ulicą Malwową, szpaler szyldów, firma za firmą, magazyny, składy budowlane, w oddali słynny Marbet, skąd Palony brał pustaki na budowę warsztatu. Wtedy były tu pola, pustynia z jednym tylko obiektem, Palonego warsztatem. Obok olbrzymia połać gruntu pod szparagi. Miło jest ujrzeć tabliczki z nazwą ulic, wtedy duktów: Kamienna i Szparagowa. Chwała władzom gminy Tarnowo Podgórne za to wyróżnienie. Palony często tutaj zagląda i siada po brzozą jak dawniej przy śniadaniu, wyjmuje kanapki aby tradycji stało się zadość. Tylko akację wycięto, sosenki już są sosnami, a parkan nadal trzyma w objęciach całą parcelę. Z rolniczej osady Wysogotowo, praktycznie nic nie pozostało, kilka gospodarstw, reszta ziemi we władaniu biznesu, co widać gołym okiem, że i niedługo pobliskie Skórzewo powoli staje się bardziej osiedlowe aniżeli wiejskie. Ze Skórzewa rzut kamieniem do Batorowa i Lusowa, niegdysiejszych posiadłości gen, Dowbora Muśnickiego. Asfaltowa droga prowadzi w kierunku autostrady A2. Dwadzieścia lat przybyło Palonemu odkąd wyniósł się z pól Wysogotowskich.                

2 komentarze:

  1. Cześć Jerzy. Na początku myślałem, frustratynka. Tak myslałem, bo swietnej poezji jest całkiem sporo, a i objawienia się trafiają.
    Jednak poczytałem dalej i warto było! Poznań pamiętam z połowy lat siedemdziesiątych. Piwo na Głównym całodobowo!
    Wracam do Twojego tekstu, fantastyczna podróż. Przeczytałem z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marku, masz rację, wiele świetnej poezji mamy dzisiaj, i wiele nazwisk, ale ja czekam na mocne uderzenie, na miarę przynajmniej dekady,zbyt dużo lokuje się w kilku nurtach, czyli mało osobnych deklaracji. Dzięki za zainteresowanie blogiem, będę się starał aby nie zanudzać. Pozdrawiam. Jerzy

    OdpowiedzUsuń