środa, 30 maja 2012

Droga na zachód








Każda wizyta w markecie jest jak wyprawa do wód,    
coca coli i fanty. Na regałach galilejski cud.
Do zmierzchu kręcą się drzwi. Nocą kartony i folie
rozgladają się za Ogińskim.

Nie sądzę aby księżyc na tym skorzystał.

Jedna z gwiazd może przypodobać się psu.
Mleczna droga od piersi dalej jest piwna.
Za kometą pójdzie każdy przecięty na pół.

Z piskiem mózgowych opon poeta zatrzymuje
wielki wóz. Uczy się szczekać na żywopłot.

A potem droga szalona do domu. Przez zasieki
świateł, aż dobiegnie końca tlący się lont,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz