środa, 1 sierpnia 2012

z notatnika (9)

Ostatni dzień czarnego lipca. Nie sądziłem, że takim ten miesiąc będzie, zamiast kwitnących oleandrów, wiechcie w donicach. A tyle pąków było blisko kwiatu, powtórzył się scenariusz z marca, kiedy mirabela w bieli wyczekiwała na ciepło, mróz ściął pąki tak skutecznie, że drzewo stoi teraz jak szubienica w ogrodzie. Ptaki się wyniosły, tylko trawa jak nigdy dotąd, bujna. Najwięcej jej pod martwym drzewem? A więc coś za coś, znam podobne przykłady z życia wzięte. Od pewnego czasu pragnę napisać coś optymistycznego, wesołego, niektórzy posądzają mnie o ponuractwo, ci co mnie znają dłużej wiedzą, że tak nie jest. Ale czasem trafia się czarna seria pozostawiająca za sobą przykre konsekwencje, i to na długo. Moja poezja jest lustrem w którym czytelnik dostrzega twarz jakiej nigdy nie miałem, nawet uśmiech jest obciążony goryczą. Długo oczekiwane lato przyniosło tyle pochmurnych dni, że nie mogę rozjaśnić swojego oblicza. Zresztą po co?
W czwartek wybieram się na spotkanie z "Maliną" jestem przekonany, że będzie to zwrot w kierunku dobrego nastroju, nic mnie tak nie podnosi na duchu jak sztuka bezpośredniego kontaktu. Dawniej moim powiernikiem był Mariusz Rosiak, jego charyzma była jak skrzydła, w każdej sytuacji wyciągał człowieka na powierzchnię, bliżej nieba, ponad wszystko co chropawe i martwe. Mariusza już nie ma, pustkę wypełnić mogą inni, nawet jeśli czerpią z surrealizmu, nawet jeśli w przekazie są chropawi, albo tak życzliwi i bezpośredni jak autorka "Maliny" Upraszczam swoje wywody ponieważ nie jestem jeszcze na etapie komitywy, zażyłości. Wiem, przyjdzie to z czasem, ale ostatnio zauważyłem bardzo niedobre praktyki polegające na grupowaniu się w stada. Nie są to bynajmniej grupy rodzimego warsztatu, zainteresowania itp. Rywalizacja nabiera kształt irracjonalny, zwalczanie się nawzajem jest typowym przejawem tego stanu rzeczy. W czwartek posiedzę i posłucham co ma do powiedzenia Małgorzata Południak, i co przekaże Magda Gałkowska. Mam nadzieję spotkać wschodzącą gwiazdę sztuk plastycznych- Krzysia Schodowskiego, no i poznańczyków po piórze zbratanych, i po pędzlu. Myślę że kawa  rozwiąże języki i jeszcze co mocniejszego przyklepie na amen. Tak być powinno, bo tak było zawsze odkąd sięgam pamięcią. Nieżyjący już Andrzej Jopowicz był przykładem czułości, o której dyskutujemy z Karolem Samselem. Jopowicz pozostawił po sobie niewiele wierszy, trochę więcej aniżeli Włodzimierz Szymonowicz, i w taki samym wymiarze, "zaproście mnie do stołu" i "czerwona winnica" zaistniały w świadomości czytelnika. Powiem więcej, zaproszenie do stołu winno być powinnością każdego z nas. W praktyce bywa odwrotnie, o czym przekonuję się na każdym kroku.

Na Marcinie wiele się działo, nawet młodsi poeci Poznania przekonali się na własnej skórze czym jest ta ulica. Nomen omen, mam nadzieję w pozytywnym znaczeniu, miejsce promocji Maliny zapisze się czymś więcej. Poezja egzystuje wszędzie, ludzie zmieniają otoczenie, lokale, sami się zmieniają z upływem czasu, a słowo raz napisane takim pozostanie na wieki. Jestem przekonany, że jutro wieczorem na sali znajdą się także ci, których już nikt nie ujrzy, albo wielu z obecnych nigdy ich nie widziało. Oni zawsze towarzyszą poezji, jak to mówią niektórzy żyjący poeci: "będę duchem" Zgadzam się, ducha można wywołać, nawet własnego, za żywota. Jeśli już tak uporczywie, jeden z drugim się na niego powołuje. Samo życie.

Jerzy Beniamin Zimny    
       

5 komentarzy:

  1. Panie Jerzy niestety mnie nie będzie w czwartek w Poznaniu, jestem oddalony o dwa tysiące kilometrów, a chętnie uścisnął bym Panu dłoń i zamienił kilka słów przy dobrej kawie. Mam nadzieję, że wieczór będzie udany.
    O Andrzeju Jopowiczu i ja miałem okazję dyskutować z Karolem. Wiersz poświęcony obrazowi Van Gogh'a jest mi szczególnie bliski.
    Kłaniam się serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. nic nie szkodzi, jeszcze wiele okazji będzie, z zatem do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Jerzy, mam nadzieję, że Ci, których już nikt nie ujrzy wypełnią wolne miejsca. Dziękuję pięknie :) I cieszę się na nasze spotkanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. i ja się cieszę.
    na Was wszystkich

    OdpowiedzUsuń