wtorek, 1 maja 2012

Wszystkie nasze dzienne sprawy

Mam już wszystkiego dość, szlajanie się po galeriach, wdychanie zapachów szybkiego żarcia, pot jest znośny jeśli młodo-kobiecy, inaczej nie nazwę ścieków widocznych od brody do piersi. Fajki kręcą warkocze dymu, unosi się nad wjazdem do podziemnego garażu, a mówią, że tam jest wystawka jakiegoś pędzla, tylko akwarela zniesie lepki dym, figurki nagie prędko zrudzieją, a jeszcze piwo nie szczędzi brązu i walająca się kukurydza. Pomyśleć jeszcze dwadzieścia lat temu pewien syndyk nie mógł opchnąć kontenera tego produktu królującego obecnie w kinach. A ojcowie spasali kukurydzą bydlątka, tylko bida po strzechą tolerowała kolby, schło to ustrojstwo na oczach nędzy i z tą nędzą miało na pieńku. I trzeba było wujka Sama wprowadzić na białe płótno, aby tam po za konkurencją przyciągał gawiedź wychowaną już na kukurydzy. Myśmy byli chowani na kartoflach, którym nie szkodziła woda, wściekłe psy trafiały się rzadko, jeśli już to- Reksio nasz eksportowy ssak, uwięziony w celuloidzie. Kukurydzy daj mi luby, rzucam hasło pod nogi mięsożercom, jeśli nie możesz łuskać, rwij ząbki i pstrykaj do najbliższej główki, na seansie Ameryka. Wszędzie, nawet w kiblu, nie wyłączając wstawek o konieczności wyjazdu za granicę. Zanim poleci film trzeba się nałykać reklam, nadwyrężyć uszu i przyjąć do wiadomości co będzie w najbliższym czasie. Też Ameryka, bo Paryż jest za blisko. Czy ktoś zastanowił się dlaczego polska wódka nie miała sobie równych w przeszłości. Ano, dlatego że pędzono ją z polskich odmian ziemniaka. A frytki na początku lat dziewięćdziesiątych? Dzisiaj ani ziemniaka, ani buraka, wszystkie odmiany jak leci z całego świata. Podobnie w poezji, musi być wtręt obcy, bo inaczej autor nie zaśnie po napisaniu wiersza. No i Brzytwa Okhamy zbiera solenne żniwo. Tyle, że za późno, zawsze są spóźnione reakcje młodego pokolenia, manieryzm któremu nadano status nowatorstwa, nie zwracając uwagi na to, że nie ma już kurtyn politycznych. Amen dla kukurydzy, a sio dla manieryzmu. Czas otworzyć wrota przed strudzonym podróżnikiem lirycznym po cudownych manowcach języka. Nic tak nie uderza skutecznie do głowy jak peryferyjne powietrze. Z dala od "rwącego potoku" bynajmniej nie bystrej wody, usiąść na ambonie jak myśliwy i wypatrywać tematu. Pole widzenia jest tam szersze, nie zasłonięte emocjami ulicy, tej politycznej, a już na pewno niezwykle urozmaicone tropami o których zapomniał świat, a także nowe punkty zaczepienia, wyrosłe w niekontrolowany sposób na gruncie przemian społecznych. Indywidualizm nie znosi tłumu, prawdziwy bohater bawi się sam, nie tędy droga do Ashram, tudzież porzucone bezwiednie tematy, na pozór przeżytek określonego czasu, zawężonego jednak do haseł, bez pokrycia. Weryfikacja to proces coraz szybszy, zastanawiam się jak to możliwe, że młodzi nie dostrzegają tego zagadnienia. A przecież, wystarczy zaledwie kilku lat aby stać się zapomnianym, niemodnym w przekazie, lub jak to określają- starym. Fala za falą przelewa się poetycka brać przez falochron (powszechną percepcję) powrotu do nurtu nie ma. I dalej wszystko nabiera nowych znaczeń, nie na długo, kiedyś trzeba było kilku dekad, dzisiaj wystarczy kilku lat. Ale nie wszystkich to dotyczy, albowiem inaczej, innym tempem chodzą zegary zjawisk artystycznych. Podkreślam, zjawisk,  a tych obecnie jak na lekarstwo, i jeszcze w zderzeniu okrutnym z populistyczną postawą większości twórców. Mam ochotę na sernik, z sera. Dziwna uwaga, jak sernik to z sera, ale nie dzisiaj i nie jutro, trzeba się cofnąć dwie dekady do tyły, do matki, albo na wieś, do ciotek. Czy wróci sernik który nie przeczy nazwie? Mam wątpliwości, i tu nasuwa się pytanie uniwersalne- czy wróci wszystko co było dobre? Wszystko, bo nawet sznurowadła i świeczki są do kitu, przestałem grillować, zjadać pączki. Wkradł się postęp nawet do produkcji chleba. I włazi w miłość dwojga zasłużonych obywateli. Kręćka dostaje cywilizacja i dobrze robią ci, co wieją gdzie pieprz rośnie. Napiszę wam wiersz furmankę, co nie spala etanolu, nie pcha się do miasta, unika bitych dróg. Po bezdrożach kręci kołami, wolniutko, aby pasażer nawdychał się powietrza, poleżał wśród brzóz, załatwił się w piasek, i narwał stokrotek dziewczynie tak samo szurniętej. Pozytywne myślenie mieści się dzisiaj w kategoriach oddziału zamkniętego. Biel dowodzi prawdy o słabości psychicznej homo sapiens w trybach machiny cywilizacji. Z banknotem w tle.

Jerzy Beniamin Zimny      

1 komentarz:

  1. No dobrze, mam ser - twaróg ze wsi. Następnym razem przyjadę do Poznania z sernikiem :) Może nie jestem już taka młoda, jakbym chciała, ale dostrzegam to wszystko o czym Pan napisał.

    OdpowiedzUsuń