czwartek, 9 lutego 2012

RUBINOSA




I przyszedł listonosz i przyniósł ponaglenie.
I przyszła sąsiadka z płaczem.
I przyszedł inkasent przed wigilią,
Jak się ubiorę, to wyjdę.

Na miasto obwieszone żarówkami, do dzielnicy
najbardziej rozkopanej, do knajpy obskurnej
i usiądę na brudnym krześle przy stole
z pełną popielniczką, zamówię to samo.

A z bata leci równo pod trumnę.
To już szóste dachowanie w przytułku. 
I szósta dekada przesypywania piachu przez klepsydrę.
Macie spokój. Jak się ubiorę, to wyjdę.

A wtedy pogasną żarówki, ucieszą się
wykopy, odpocznie w knajpie krzesło.
Wszystko odpocznie, ziemia? ziemia jest święta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz